Quo vadis

ZNAK RYBA

NOTATNIK Z PIELGRZYMKI WŁOCH

W czasie prześladowań pierwszych chrześcijan, podobizna ryby była ich znakiem rozpoznawczym. Ryba jako symbol Chrystusa posiada dwojakie odniesienie: po pierwsze – łączy się z chrztem, gdyż żywiołem ryby jest woda; po drugie – ma odniesienie do eucharystii, która jest świętym pokarmem chrześcijan.

Spójrz młodzieńcze – urodziłeś się na takie czasy, w których wypada umocnić ducha trwałymi przykładami.

G. Korneliusz Tacyt /Roczniki 66/

Wiedzy o starożytnym Rzymie nie zastapią tysiące folderow, zdjęć i przewodników turystycznych. Tam trzeba być aby wyobraźnię o Wiecznym Mieście wzbogacić wzrokiem i słuchem aby ożywić jego zabytkowe ruiny w których tętniło życie – zatrzymać czas i zamieszkać w nich chociaż przez chwile… I zapytać samego siebie dlaczego odsuwamy sie od Boga? Co naprawdę stało się z kontynentem, który przez 2 tysiąclecia był źrodłem chrześcijaństwa, a w przeciągu jednego pokolenia zrodziło się takie gwałtowne zeświecczenie różnych poziomów życia społecznego jak mamy obecnie.

Odpowiedź na to pytanie znajduje się w Rzymie! Rzym założył Romulus 21 kwietnia 753 p.n.e i został jego pierwszym królem. 

Prześladowania chrześcijan występowały przez praktycznie cały okres istnienia cesarstwa rzymskiego. Pierwsze zorganizowane prześladowania chrześcijan przez rzymskie władze rozpoczęły się za panowania cesarza Nerona (37-68 n.e.).

Druga fala prześladowań wiąże się z imieniem cesarza Domicjana (81-96 n.e.). Chrześcijanie byli wtedy skazywani pod pretekstem „ateizmu”, czyli nieskładania ofiar bogom. Zarzucano im również rzekomą wrogość wobec ludzi oraz tworzenie tajnych stowarzyszeń. Zarzuty sięgały absurdu. Chrześcijan pomawiano o grupowe orgie seksualne, rytualne zabijanie dzieci, uprawianie zbrodniczej magii i czczenie osła. Chrześcijanie, którzy pojawili się w I wieku byli źle odbierani przez pogan. Dzięki rozrostowi granic imperium docierali oni z Azji Mniejszej, Syrii, Egiptu czy Palestyny. Nie czcili bogów, nie oddawali czci cesarzowi, nie brali udziału w życiu codziennym czy to politycznym, czy towarzyskim. A ponieważ nie chodzili do świątyń i wierzyli, że mesjaszem jest mało, komu znany Żyd, to łatwo było ich obwiniać za wszelkie niepowodzenia, jak na przykład klęska żywiołowa czy urodzenie zdeformowanego dziecka. Zawsze posądzano masy – nie istniało wtedy pojęcie osobistej odpowiedzialności, za przewinienie przeciw bogom odpowiadała cała społeczność.

Prześladowania były kontynuowane przez kolejnych władców.

A teraz spacer po Rzymie antycznym-chrześcijańskim i współczesnym. Zaledwie krótki opis, stąpanie po niektórych śladach Tych którzy stworzyli miasto,  które dzisiaj swoim ogromem przestrzeni może pomieścić 4 Warszawy. I chociaż trwający upał +40 stopni C powoduje zaburzenia wzrokowe to jednak jest to przeżycie nigdy nie zapomniane.

Rzym! Mówi się, że prowadzą do niego wszystkie drogi świata. Olbrzym z mową wszystkich języków świata. Taki odwiedzamy!

Posąg świętego Jacka Odrowąża

Jest jednak jeszcze jeden Rzym. Ten drugi – nasz Polski! Pomału zakrywany kurzem zapomnienia – który mało kto zdejmuje, a który ma nam do powiedzenia coś niezwykle ważnego…

Plac św. Piotra. Około południa, kolejka do bazyliki sięga już końca kolumnady Berniniego. Między oczekującymi słychać prawdziwy językowy mix. Stoją Włosi, Hiszpanie, Latynosi, Amerykanie, Ukraińcy, Polacy… Większość co i rusz spogląda w prawo, tam wyżej, ponad kolumnadę, tam gdzie okno, okno Papieża. Zatrzymujemy się jeszcze gdzie padły strzały aby zabić Jana Pawla II.

Pamiątkowa tablica

Wmurowano tam pamiątkową tablicę z herbem Polaka-Papieża i datą zamachu zapisaną cyframi rzymskimi XIII V MCMLXXXI. Głos ostrzeżenia ale dla kogo? Kto go zrozumie? Tak mało pielgrzymów zwraca na ten znak uwagę, tak mało ludzi pochyla się w zadumie. Przystajemy na chwilę aby ochłonąć z upału. Stajemy obok jednej barokowej fontanny. Zaprojektował ją Carlo Maderna w 1613 roku. Ulegam złudzeniu, że doznaję ochłody. Upał!!!

PLAC ŚWIĘTEGO PIOTRA

Tak po prawdzie nie widzę tutaj nikogo, kto stojąc, nie spojrzałby w tamtą stronę… Niezależnie od tego, czy jest tu po raz pierwszy, czy poraz czwarty… Każdy, ilekroć znajdzie się na Placu Świętego Piotra, zawsze zadziera głowę, patrzy… W tamto okno…

Najpopularniejsze okno świata. Wysokie, podłużne, z białymi okiennicami. Drugie z prawej, licząc od narożnika pałacu.

Wreszcie otwierają się okiennice. Papież Franciszek pojawił się w oknie. Rozpoczął się Anioł Pański. Papież pozdrawia tłum ludzi wpatrzonych w to okno. Nie usłyszałam tych pozdrowień w języku polskim jakie zawsze przesyłał Jan Paweł II, mimo iż flagi naszego kraju były widoczne, a to flagami sugeruje się Papież Franciszek podczas pozdrowień przybyszów poszczególnych krajów…

Modlę się i przez niespodziewane łzy widzę Tego, który w ostatnich chwilach życia z tego okna pozdrawiał Wiernych, w tym Polaków. Tak samo, gdzie zwykle stawał i błogosławił światu. Tak samo, w którym zapadła decyzja, aby nie zatrzymywać swojego cierpienia wyłącznie dla siebie. Aby pokazać je innym, pokazać jako świadectwo, jako umocnienie. Dziś jestem niezbicie przekonana, że było to umocnienie w stu procentach owocne.

Ten Jego ówczesny obraz… Człowieka bliskiego śmierci, próbującego przemówić do wiernych i machającego z bezradnością ręką…  Pozostał w ludziach na zawsze. W niewierzących także. Ilu z nich wtedy przejrzało? To już wie tylko Bóg. A może i sam św. Jan Paweł II też… A patrząc z tego okna na prawo idealnie widać wąską usytuowaną na wschód ścianę, na której umieszczono mozaikę Matki Boskiej-Matki Kościoła – wotum dziękczynne za cudowne ocalenie z zamachu 13 maja 1981 roku. A pod mozaiką napis, który chyba najwymowniej oddaje całą Jego posługę Papieza POLAKA dla stolicy Świętego Piotra: „Totus Tuus”.

Mozaika jest ukierunkowana w ten sposób, aby widział ją zarówno papież stojący w oknie na Aniele Pańskim, jak i zgromadzeni na Placu Św. Piotra wierni. Czytelny znak!

Niech widzą wszyscy. Był dla Niej. Podobnie jak pragnął być dla każdego z nas. Pewnie dlatego z pokorą przyjął decyzję konklawe, aby opuścić umiłowany Kraków i na stałe osiąść w Wiecznym Mieście. Mieście swojego umiłowanego poprzednika. Rzym stał się dla niego miejscem, w którym miał umrzeć. I umarł!

J.V.MIARKA

CDN.

Organizatorom Pielgrzymki, przewodnikom, a szczególnie opiekunowi duchowemu pielgrzymki  ks. Tomaszowi z Polskiej Misji Katolickiej we Freiburgu przesyłam pozdrowienia i serdeczne podziękowanie.

Autor opracowania Jolanta V. Miarka.

*************************************************************************************************************

Śledź i polub nas:
5 komentarzy

Dodaj Komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *