W kręgu wiary i tradycji
|Dla naszegopisma.pl opracowała Jolanta V. MIARKA
Z wizytą u Ojca Pio w San Giovanni Rotondo
Prosty kapucyn, który zadziwił świat!
(KOLEJNY DZIEŃ PIELGRZYMKI DO WŁOCHI)
Już zaraz po zakwaterowniu w przytulnym, czyściutkim hotelu zaskakuje nas niezwykła gościnność – w holu wita nas uśmiechem święty Jan Pawłeł II – z obrazu jaki poźniej zobaczymy w kilku innych miejscach w San Giowanni Rotondo – i to piękne wdzięczności uczucie, za to, że właściciel hotelu umieścił, tuż obok naszego – polskiego świętego – naszą polską flagę.
Miejscowość San Giovanni Rotondo, do którego w 1916 roku trafił młody kapucyński zakonnik, dziś Święty Pio z Pietrelcina, znana jest na całym świecie. Ojciec Pio spędził w tym mieście 52 lata. Kiedyś ta miejscowość była przystankiem dla wybierających się do Monte Sant’Angelo, dziś jest jednym z najczęściej odwiedzanych miejsc we Włoszech, około 7 milionów turystów rocznie. W mieście znajduje się kilka ważnych obiektów, najważniejsze z nich to Stary Kościółek i Bazylika poświęcona Matce Bożej Łaskawej, opiekunce miasta. Obraz z namalowaną Matką Bożą Łaskawą z XIII wieku, jest na głównym ołtarzu w kościółku.
Stary Kościółek z 1540 roku, w którym Ojciec Pio miał posługę, na przestrzeni lat był wielokrotnie remontowany i przebudowany.
W środku – wierni i turyści mogą zobaczyć, kilka miejsc związanych z Ojcem, takich jak boczny ołtarz św. Franciszka przy którym celebrował msze święte w latach 1945 – 1959, konfesjonał po lewej stronie w którym od 1935 roku spowiadał kobiety. Mężczyźni, zgodnie z ówczesnym zwyczajem byli spowiadani w zakrystii. Najważniejsze miejsce w tym kościele to chór zakonny, na którym Ojciec Pio otrzymał pod cyprysowym krzyżem stygmaty.
Przed zwiedzaniem miejsca życia i modlitwy sw. Ojca z Pietrelciny uczestniczymy w Mszy świętej – w języku polskim – odprawionej przez naszego duchowego opiekuna na czas pielgrzymki ks. Tomasza z Polskiej Misji Katolickiej we Freiburgu.
Wychodząc z kościółka spotykamy się na przestrzennym placu z polską przewodniczką pracującą przez wiele lat w tym ciekawym miejscu, która niezwykle sygestywnie i dokładnie, opowiada nam o życiu i miejscu urodzenia przyszłego Ojca Pio.
Pietrlcina, to było maleńkie miasteczko w prowincji Benevento gdzie w maju 1887 roku urodził się Franciszek Fiorgone.
Dla ojca Pio Pietrelcina była tym, czym Wadowice dla Karola Wojtyły. To „tutaj wszystko się zaczęło…”.
Obecnie kilkutysięczne miasteczko związane z narodzinami i dorastaniem Pio to oaza spokoju, życzliwych spojrzeń mieszkańców I radości z każdego, kto przyjeżdża do ich ziomka – opowiada nam przewodniczka… A Pan Bóg tak sprawił, że wkrótce po święceniach kapłańskich ks. Karol Wojtyła udał się na studia teologiczne do Rzymu i w kwietniu 1948 roku odwiedził klasztor kapucynów w San Giovanni Rotondo zaciekawiony opowieściami o żyjącym tam niesamowitym i charyzmatycznym zakonniku….
Młody ksiądz Wojtyła przystąpił u Ojca Pio do sakramentu pokuty, uczestniczył w odprawianej przez niego Mszy św. oraz odbył z zakonnikiem kilkuminutową rozmowę.
I wtedy mogłem – wspominał – nazajutrz uczestniczyć we Mszy Świętej, która trwała długo i w czasie której widziało się na Jego twarzy, że On głęboko cierpi.
W 1962 roku już jako biskup – Karol Wojtyła napisał do Ojca Pio prywatny list, w którym prosił zakonnika o modlitwę w intencji wyzdrowienia swojej najbliższej koleżanki Wandy Póltawskiej, cierpiącej na chorobę nowotworową. Bez żadnej dodatkowej interwencji medycznej, choroba po pewnym czasie całkowicie ustąpiła – słuchamy tej wzruszającej opowieści.
Szczegóły tej wizyty Wojtyła podał po latach, gdy jako kardynał ponownie odwiedził San Giovanni Rotondo w 1974 roku.
Ojciec Pio i Jan Paweł II. Prosty zakonnik, „który potrafi tylko się modlić” i wielki papież, który zmienił oblicze Kościoła i świata. Ich drogi spotkały się kilka razy. Ostatni raz 16 czerwca 2002 kiedy Jan Paweł II kanonizował w Rzymie Ojca Pio.
Franciszek Forgione urodził się w rodzinie prostych ludzi z południa Włoch, którzy byli właścicielami kawałka gruntu, mniejszego niż hektar, o godzinę drogi od Pietrelciny. Gracjan Forgione i Maria Józefina De Nunzio wydali na świat ośmioro dzieci. Franciszek, urodzony 25 maja 1887 r., był czwartym ich synem, ale dwóch jego braci, urodzonych bezpośrednio przed nim zmarło w wieku dziecięcym, tak samo zresztą jak Mario, ostatni z rodzeństwa. Rodzina Forgione nie mogła zapewnić swoim dzieciom ani należytej opieki medycznej, ani wykształcenia. Życie w miasteczku odbywało się w rytmie wyznaczanym przez zimę, rodzinę, wiarę. Religijność mieszkańców była prosta, lecz przykładna. Powołanie Franciszka objawiło się w sposób naturalny i nie było związane z żadnymi nadzwyczajnymi wydarzeniami. Był on łagodnego charakteru, bardzo posłuszny i już jako dziecko lubił chodzić do kościoła i z upodobaniem uczestniczyć we Mszy św. Zazwyczaj uczęszczał do kościoła Santa Maria degli Angeli, gdzie upodobał sobie kaplicę św. Anny. Sympatia dla młodego kapucyna, który często odwiedzał Pietrelcinę, poparta pobożnym uwielbieniem matki dla franciszkanów, spowodowały, że we Franciszku zrodziło się pragnienie – zostania zakonnikiem – i naśladowania – „tego księdza z brodą”. Rodzina poważnie potraktowała jego wolę i zainwestowała swój niewielki majątek w naukę chłopca, powierzając go opiece miejscowemu księdzu. Dnia 6 stycznia 1903 r. Franciszek wstąpił do kapucynów w Morcone i przyjął imię Pio.
Lata 1919-1933 były dla Ojca Pio najtrudniejsze i najbardziej bolesne. Mnożyły się wizyty i badania lekarzy oraz kontrole Świętego Oficjum. Cierpiał z powodu planów dotyczących przeniesienia go oraz wielu niesprawiedliwych oskarżeń. Szczyt tych przygnębiających doświadczeń przypadł na okres dwóch lat: od 11 czerwca 1931 do 15 lipca 1933 roku. W tym okresie zabroniono Ojcu Pio publicznego sprawowania funkcji kapłańskich; Mszę świętą mógł celebrować jedynie w kaplicy klasztornej, bez udziału wiernych. 16 lipca 1933 roku Ojciec Pio podjął na nowo publiczną posługę kapłańską – celebrował Eucharystię w kościele.
Następnie zaś przeniesiono go do Foggia, a wkrótce do San Giovanni Rotondo.
Po okresie nowicjatu przebywał w klasztorze Sant Elia w Pianisi w prowincji Campobasso. Uroczyste śluby zakonne złożył w styczniu 1907 r., a 10 sierpnia 1910 r. został kapłanem. Jednak rozpoczęcie życia wspólnotowego i zakonnego przesunęło się w czasie ze względu na szwankujące zdrowie młodego kapłana, chwilowo odesłanego przez przełożonych do Pietrelciny. Tam Ojciec Pio spędził 6 lat,
W latach 1956 do 1959, była budowana Bazylika z powodu coraz większej liczby wiernych przybywających do San Giovanni Rotondo. Centralne miejsce zajmuje ołtarz, a po jego prawej stronie są organy składające się z 4860 piszczałek. Udostępniono do zwiedzania też część kompleksu kapucynów, by turyści mogli zobaczyć w jakiej celi mieszkał i żył Ojciec Pio. Poniżej znajduje się krypta, w której od śmierci Ojca w 1968 roku, spoczywały jego szczątki. Dziś jego relikwie i szczątki można oglądać w nowym Kościele pod wezwaniem Świętego Ojca Pio. Świątynia może pomieścić 10 tysięcy wiernych, a została wybudowana w 2004 roku. To w niej, w głównym filarze znajduje się relikwia Świętego. Obok sanktuarium usytuowany jest Dom Ulgi w Cierpieniu „Casa del Sollievo”, jeden z największych ośrodków medycznych we Włoszech.
Powszechnie wiadomo, że Święty z San Giovanni Rotondo doświadczał ciężkich prób, ale i wielu łask. Nie wszystkim jednak znane jest jego niesamowite poczucie humoru! I o tym też napiszę – podając przykłady podane przez naszą przewodniczkę, a także te opisane przez ludzi, którym Pan Bóg pozwolił spotkać się za życia z ojcem Pio.
Do nowoczesnego kościoła naznaczonego bogata symboliką udaliśmy się z radością, gdyż w nim po ekshumacji zostały przeniesione relikwie naszego ukochanego Świętego. Każdy element z dwukondygnacyjnego kościoła mówi do nas językiem symboli i znaków. W dolnej kaplicy dokładnie pod prezbiterium kościoła górnego znajduje się krypta z grobem św. Pio, umieszczona w głównym filarze świątyni (filarem jest Chrystus, a o. Pio w Nim). Zachwycić się można mozaikami zdobiącymi całe zejście do krypty i jej wnętrze. Przedstawiają one sceny z życia św. Franciszka i ojca Pio oraz wydarzenia z Ewangelii. Mozaiki te poświęcił podczas swojej wizyty apostolskiej w San Giovanni Rotondo Benedykt XVI, w 2009 roku. Czas spędzony przy grobie św. Pio był dla nas czasem cichego wołania: „Ojcze Pio, prowadź nas do Ojca”. I tam z pokorą składaliśmy nasze prośby o Jego opiekę nad nami, naszymi rodzinamy i nad naszą Ojczyzną-Polską. Przeżywanie tajemnicy Bożej dobroci i świętego życia ojca Pio sprawia, że jesteśmy tak pochłonięci uczestnictwem w tym duchowym misterium, że nie odczuwamy mijającego czasu.
Za chwilę nastąpi zbiórka uczestników pielgrzymki i będziem schodzić stromym zboczem do naszego gościnnego hotelu. A tam kolacja i odpoczynek i jeszcze długie przeżywanie tego co widziały nasze oczy…
W następnym wydaniu NP napiszę o tym, że w życiu świętego o. Pio odnotowano i opisano przypadki bilokacji, czyli stanu, w którym święy znajdował się równocześnie w dwóch różnych miejscach, nieraz oddalonych od siebie o tysiące kilometrów!
.Zwykły – niezwykły święty naszych czasów –
Znana jest obietnica Ojca Pio: „Stanę w bramach raju i nie wejdę tam, dopóki nie dostanie się tam ostatnie z moich duchowych dzieci”. Może i my w bramie Wieczności spotkamy Ojca Pio z jego szerokim paschalnym uśmiechem, takim jak ten, który ofiarował ojcu Eusebio, (zdjęcie powyżej) swojemu sekretarzowi i Przyjacielowi. Będzie szczęśliwy, że zobaczy każdego z nas. Będzie promieniał radością.
Cdn.
Jolanta V. Miarka
Autorka, z urodzenia wrocławianka, z wykształcenia ekonomistka, z zamiłowania podróżniczka – lubi dzielić się wrażeniami z podróży, opisywać je i poznawać interesujących ludzi. Mieszka za granicą ale Polska to jej prawdziwa i jedyna Ojczyzna. Współpracuje z Naszym Pismem /dwumiesięcznik/ i naszepismo.pl oraz z innymi czasopismami o profilu katolickim, niepodległościowym i patriotycznym.
& ^ & ^& ^ & ^ & ^&^ &
Jest ciąg dalszy, dziękujemy! Oczekiwaliśmy na Pani wrażenia, bo sami byliśmy na podobnej pielgrzymce i jak Pani pisze a „wizytą” u Ojca Pio. Ale nikt tego nie opisał
chociaż było nas około 50 pielgrzymów. Dziękujemy tym bardziej, że internet jest zawalony różnymi zbytecznymi informacjami, a mało się pisze o naszej wierze i tradycji.
Oczekujemy na obiecany ciąg dalszy. J.Stanisław Kubisz z Rodziną