FELIETONY Z POLSKI I…

Autor: Ewa Działa-Szczepańczyk

1. Zdrada narodowa. Czy to polskie fatum, a może polska specjalność?

Swojego czasu (w 1792 r.) niejaki Szczęsny Potocki oraz kilku innych przedstawicieli polskiej magnaterii, w tym Seweryn Rzewuski i Franciszek Ksawery Branicki, zawiązali w Petersburgu (pod patronatem Katarzyny II) konfederację na rzecz „obrony zagrożonej wolności” skierowaną przeciw reformom Sejmu Czteroletniego i Konstytucji 3 maja. Tekst aktu konfederacji ogłoszony został w niewielkim kresowym miasteczku ówczesnej Rzeczypospolitej – w Targowicy. Do dziś dnia pozostaje ona symbolem zdrady narodowej.

Obserwacja współczesnej polskiej sceny politycznej nieodparcie przywodzi na myśl doszukiwanie się pewnej analogii do tamtych czasów, żeby nie napisać, pewnej kontynuacji owego zdradzieckiego nurtu. Jednak to co się dzisiaj dzieje w Polsce, to coś o wiele gorszego. Jak wiadomo, zdradza ten, który był lojalny, a z jakiś względów przestaje nim być i przechodzi na stronę wroga. A czy z taką sytuacją obecnie mamy w Polsce do czynienia? Zdecydowanie NIE. Dzisiejsi patrioci-inaczej to potomkowie wykreowanej przez niedawnego naszego kolonizatora (ZSSR) „elity”, która miała stanowić element nadzorczy nad polskim ludem tubylczym i tę rolę w owym czasie doskonale spełniała. Owi „patrioci” po swoich przodkach przejęli nie tylko sporą materialną schedę, ale również odziedziczyli przeświadczenie o swojej elitarności – rozumianej przez nich jako bycie karbowym narodu, w którym przyszło im żyć, narodu którym „gorąco,  z całego serca” pogardzają (stąd te ciągłe naigrywanie się z tradycji narodowej, katolicyzmu, patriotyzmu, polskości itp.). Czy tacy osobnicy zdradzają naród ? NIE. Naród jest dla nich czymś „zewnętrznym”, czyś z czym się zupełnie nie utożsamiają. Te sztuczne wykreowane elity nigdy nie były lojalne względem Rzeczypospolitej, dlatego nigdy jej nie zdradziły – są, natomiast, Jej zajadłymi i konsekwentnymi wrogami. Dlatego ochota z jaką szkodzą obecnie Polsce nie powinna dziwić – robią po prostu „swoje”. Oni nawet nie czują zażenowania np. „nadając” na Polskę w parlamencie UE lub głosując wbrew interesom państwa, w którym żyją (celowo nie piszę „wbrew interesom własnego kraju”, bo oni, powtarzam, nie czuja się jego częścią).

Wracając jednak do doszukiwania się analogii w działaniach historycznej Targowicy i dzisiejszych renegatów. Co łączy dawnych zdrajców ojczyzny z dzisiejszymi jej wrogami? To UZASADNIENIE podejmowanych działań – dawniej była to „obrona wolności”, dzisiaj jest to „obrona praworządności i demokracji” oraz SZUKANIE WSPARCIA dla swoich niecnych działań w strukturach zewnętrznych będących w politycznej kontrze w stosunku do interesów naszego państwa (kiedyś była to Rosja, dzisiaj to odpowiednie struktury UE). Jak wiadomo, „wołania o pomoc” płynące z naszego kraju zostają wysłuchane nie tylko ze zrozumieniem (tak dawniej tak i dzisiaj), ale są wspierane konkretnymi działaniami – oczywiście zawsze niekorzystnymi dla bytu naszego państwa. Powstaje pytanie – dlaczego ciągle zmagamy się z potężnym i wrogim w stosunku do naszego kraju wewnętrznym lobby? Z pewnością jest to efekt uboczny naszego położenia geograficznego. W tym miejscu Europy napierają na nas, można powiedzieć od zawsze, dwie płyty polityczne i ściskają nas mocno od wschodu i zachodu. Obecnie mamy do czynienia z jeszcze jedną taką „płytą” która wysforowała się ostatnio na czoło i próbuje nas przygnieść – działając przy tym zza węgła i wespół z tymi, którzy źle nam życzą, staje się coraz bardziej skuteczna. W takiej sytuacji zaprzaństwo w naszym kraju ma idealne warunki by się pomyślnie rozwijać – przecież dobrze mieć w Polsce swoich ludzi, którzy, gdy zajdzie potrzeba „zrobią co swoje”.

Obecnie w naszym kraju mamy do czynienia z jeszcze jednym bardzo poważnym problemem, którego niewielu dostrzega. To problem ŚWIADOMOŚCI zdrady. W przeciwieństwie do czasów sprzed wieków (podczas powstania kościuszkowskiego, większość czołowych przywódców konfederacji targowickiej za zdradę narodową zostało skazanych na śmierć) większość naszego społeczeństwa nie rozpoznaje zdrady narodowej. Na fali modnego obecnie neomarksistowskiego trendu – rozmywania znaczenia pojęć, walki z państwem (jako strukturą organizacji narodu) oraz przewartościowania zasad moralnych – zdrady narodowej się nie zauważa. Staje się ona zachowaniem dopuszczalnym, ponieważ większość naszych rodaków nie ma świadomości co nią jest.

Ewa Działa -Szczepańczyk

CDN.

2. Nowy felieton Pani Ewy z Polski

Koronawirus kontra korona stworzenia czyli niemiłe złego początki

AUTOR: Ewa Działa-Szczepańczyk

ZAGROŻENIE EPIDEMIĄ

Koronawirus dopadł ludzkość z nagła i szybko rozprzestrzenił się, ku ogólnemu zaskoczeniu, nie tyle co do siły jego zdrowotnego rażenia, ale przede wszystkim, wpływu na światową gospodarkę. Jej paraliż, na podobieństwo pożogi wojennej, czyni ogromne spustoszenie. Na podstawie tego podobieństwa można przewidzieć pewne konsekwencje, które przydarzyły się ludzkości już wcześniej. Są również i skutki, które będą pewną nowością, a których powstanie uwiarygadnia wiele zwiastunów obserwowanych już od lat. Pierwsze pytanie, które przychodzi do głowy brzmi – kto z tego globalnego zamieszania odniesie korzyści i kto w związku z tym jest pierwszym podejrzanym, co do ewentualnego sprawstwa? Pojawienie się epidemii w Chinach nasuwa podejrzenie, że jest ona elementem globalnej wojny gospodarczej, W końcu nie jest tajemnicą, że Chiny stały się montownią świata. Zachodni świat przenosząc prawie cały swój przemysł wytwórczy do tego państwa najwyraźniej  „przecwaniaczył”. Tymczasem Chiny pracowitością swoich obywateli, urosły w siłę i stały się potęgą gospodarczą, pozostawiając resztę świata zachodniego w ślepym zaułku. Wprawdzie prezydent Trump próbował „zawrócić bieg rzeki” i przenieść przemysł amerykański z powrotem do USA, ale chyba w zderzeniu z naciskami wielkiego rodzimego kapitału, nie odniósł na tym polu spektakularnego sukcesu. Mało tego, to USA stały się wielkim dłużnikiem Chin. Sytuacja stała się więc patowa. To jeden z dowodów poszlakowych, że zaistniała paląca potrzeba zresetowania tego nienormalnego stanu gospodarczo-finansowego panującego od jakiegoś czasu w świecie. Dotychczas taki reset odbywał się za sprawą prowokowanych wojen, ale od czego jest ludzka pomysłowość. Drugi dowód poszlakowy – Iran, „ulubiony kraj” na mapie Bliskiego Wschodu zwłaszcza przez Stany Zjednoczone, a szczególności przez jego strategicznego sojusznika, jakimś dziwnym zbiegiem okoliczności, stał się drugim państwem szczególnie dotkniętym epidemią. Czy to przypadek?

Przejdźmy teraz do odpowiedzi na pytanie – kto odniesie korzyści z tej światowej zawieruchy i na czym mają one polegać? Jest ich całkiem sporo. Spróbujmy nad kilkoma z nich się pochylić.

Po pierwsze – finanse. Żeby rozpędzić spowolnioną, a w niektórych sektorach wręcz zatrzymaną gospodarkę, niezbędne będzie zasilenie jej pieniądzem. Znajdą się tacy, którzy pospieszą z „pomocnymi” kredytami dawanymi na bardzo „korzystnych warunkach”, co będzie skutkowało jeszcze większym uzależnieniem ekonomicznym, a tym samym politycznym, rządów wielu krajów. Po drugie – dewaluacja pieniądza – czyli wypróbowany już od lat sposób okradania społeczeństw. Ma ona nie tylko zrekompensować straty wywołane zatrzymaniem trybów gospodarczych (np. poprzez dodruk pustego pieniądza), ale przede wszystkim zresetować wewnętrzne światowe długi. Po trzecie – stworzenie podglebia do przejścia na obrót bezgotówkowy (co wiąże się z kolei z totalną kontrolą ludzi – o czym poniżej). Po czwarte – przygotowanie ludzi do kolejnej operacji pt. ograniczenie swobód obywatelskich. Nic tak nie rozmiękcza czujności człowieka jak stała dezinformacja, ale jeszcze lepszym sposobem jest jego zastraszanie. Ludzie, w poczuciu ciągłego zagrożenia, skłonni są dobrowolnie wyzbywać się swoich praw w imię poczucia bezpieczeństwa i „dobra ogółu”. Takimi wykreowanymi straszakami ostatnich czasów jest: zagrożenie klimatyczne wywołane działalnością człowieka (to nic, że gro dwutlenku węgla na naszym globie produkują Chiny i wszelkie ograniczenia w tym względzie w innych miejscach Ziemi w ogólnym rozrachunku nie mijają większego znaczenia, to nic, że ocieplanie klimatu Ziemi jest procesem cyklicznym i naturalnym, to nic, że realnym problemem naszej planety jest jej zanieczyszczenie np. oceanów – głównego „pochłaniacza” C02 i nadmierna eksploatacja zasobów – np. wycinanie lasów – kolejnego efektywnego pochłaniacza CO2. Te z kolei, są prostą konsekwencja promowanego nieustająco konsumpcjonizmu, ale z nim nikt nie walczy, bowiem przysparza ponadnarodowym koncernom i korporacjom krociowych zysków. Widać to jeszcze za mało – trzeba zrobić biznes na klimacie, na procesach nieuniknionych – na podobieństwo wykorzystania zaćmienia słońca, przez kapłanów starożytnego Egiptu), zagrożenie terroryzmem (ostatnio, można zaobserwować dziwne zdarzenia – terroryści-zamachowcy zwykle giną na miejscu „akcji” i w ten oto sposób nie można dociec kto był ich zleceniodawcą. To zapewne świadczy o „wysokim” profesjonalizmie służb walczących z terroryzmem), zagrożenie pandemią – od jakiegoś czasu bardzo modne, zwłaszcza w kontekście zysków firm farmaceutycznych. Ludziska ze strachu przed „groźnymi” chorobami albo pod naciskiem administracyjnego przymusu, szczepią się na ogromną skalę, zwłaszcza w krajach, których rządy pozostają pod stałą presją międzynarodowej finansjery i w związku z tym z ochotą refundują te „prozdrowotne” przedsięwzięcia z własnych budżetów. Pytanie – czy obecna światowa epidemia koronawirusa nie zwiększy jeszcze presji by pakiet przymusowych szczepień powiększyć?

Wracając do analizy wpływu pandemii koronawirusa na światowe finanse w powiązaniu z utratą przez zdecydowaną większość ludzi swobód obywatelskich. Czy kontakt z bilonem i papierowym pieniądzem nie jest kolejną drogą zarażania? Cóż, najlepszym wyjściem z tej „trudnej” epidemicznie sytuacji jest wprowadzenie obrotu bezgotówkowego. Widać, dotychczasowe metody, by ludzi tym sposobem całkowicie ubezwłasnowolnić, były mało skuteczne (jedynie Szwedzi dali się pod tym względem całkowicie zoperować). Najwyraźniej, koronawirus, będzie dobrym pretekstem, by tę operację przeprowadzić bez większego oporu ze strony społeczeństw. Będzie to niewątpliwe zwycięstwo światowej finansjery. Nie ma co się łudzić, rządzący nami, szantażowani, chodzący na jej pasku (nie tylko ci w Polsce), nie zrobią nic by nas przed tą operacją uchronić. Wręcz przeciwnie – zrobią wszystko, by ją skutecznie przeprowadzić (patrz na polskie podwórko – program „Polska bezgotówkowa” i zapowiedzi ministra finansów). A to zaledwie mały wycinek korzyści jakie przyniesie ŚWIATOWYM STEROWNIKOM pandemia koronawirusa. My możemy się jedynie pocieszyć wiedzą, że „ładnie” owa pandemia pokazała, w jaki sposób współczesny świat funkcjonuje i kto pociąga za światowe sznurki. W związku z tym, że większość ludzi nie zaprząta sobie głowy ową wiedzą i poddaje się kolejnemu sterowanemu zastraszaniu, możemy liczyć, że w przyszłości i to bardzo niedalekiej, przejdziemy płynnie w stan bycia niewolnikami na własne życzenie.
Ewa Działa-Szczepańczyk

oooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooo

Kuglarze

Autor: prof. dr hab. Piotr Juliusz Jaroszyński, polski filozof, publicysta, nauczyciel akademicki i polityk. Felieton „Kuglarze” pochodzi ze strony autorskiej Profesora z cyklu „Myśląc Ojczyzna”.

Polska, leżąc na styku różnych cywilizacji, poddawana była działaniom obcych, których celem  było zdominowanie bądź zniszczenie naszego narodu. W ciągu ostatnich 200 lat doświadczyliśmy zaborów, wojen i okupacji. Polaków zabijano, więziono, wywożono i okradano. Działania podejmowano na ogromną skalę. Moskale w czasie zaborów siali spustoszenie w polskich lasach, Niemcy w czasie II wojny światowej wykopywali drogocenny czarnoziem, obaj okupanci okradali nas z bogactw naturalnych i zakładów pracy, nie mówiąc o niszczeniu inteligencji i kradzieży dzieci. Cel był ten sam – ujarzmić polski Naród, metody natomiast były bardzo różne: militarne, administracyjne, ekonomiczne.

Była jednak metoda, która stosowana jest po dziś dzień, bo ma znaczenie szczególne. Po łacinie nosi miano deceptio, po angielsku podobnie, choć czyta się inaczej, deception. Nie jest to zwykłe kłamstwo, jest to raczej szereg powiązanych ze sobą kłamstw, jest to nieustanne łudzenie, aż do zmęczenia, aż człowiek okłamywany podda się i zacznie dawać wiarę głoszonym tezom, bo nie ma siły się bronić. Jedno, dwa, trzy kłamstwa można od siebie odepchnąć, ale 100, 500, 1000, na to większość ludzi już nie ma sił. A właśnie sztuka łudzenia opiera się na okłamywaniu ludzi w sposób zwielokrotniony, nieomal bez przerwy.

Sztuka wprowadzania w błąd jako znak wyższych umiejętności ma korzenie orientalne. Słynny KETMAN pochodzi z Persji – chodziło tam o oszustwo połączone nawet z zaparciem się samego siebie i swojej wiary. W Chinach natomiast opracowano sztukę łudzenia jako rodzaj strategii wojennej. Sun Tzu w dziele Sztuka wojny pisał: „Każda wojna oparta jest na oszustwie. Gdy jesteś mocny, udaj słabego, gdy jesteś aktywny, udaj biernego. Gdy jesteś blisko, spraw, aby wydawało się, że jesteś daleko, gdy jesteś daleko, niech wygląda, że jesteś blisko […] Pokonać przeciwnika bez walki – kontynuuje Sun Tzu – to najwyższa umiejętność.”1

Jest rzeczą ciekawą, że komuniści już od samego początku zapożyczyli od Chińczyków tę właśnie strategię i rozwinęli ją do rozmiarów wręcz globalnych. Przewrotny spryt Lenina i jego następców pozwalał na wyciąganie olbrzymich funduszy z Zachodu na rozwój, zacofanego i będącego przecież po przeciwnej stronie, Związku Sowieckiego – równocześnie utrwalano na Zachodzie obraz Sowietów jako powstającego raju na ziemi. Do budowy ZSRS włączały się zachodnie banki, sprowadzano najnowszą technologię, ściągano architektów, a poeci, pisarze i filozofowie zachodni wygłaszali w swoich krajach peany na cześć ludzi radzieckich. Tymczasem na nieludzkiej ziemi z głodu, z mrozu, z chorób i wycieńczenia ginęły miliony. Niezwykłość całego zjawiska polega nie na tym, że oszukiwano mieszkańców Związku Sowieckiego, ale na tym, że oszukiwany był Zachód, i to na wielką skalę. Z tego zaś musiało wynikać, że oszukiwanie było oparte na pewnej strategii, bardzo dokładnie i wnikliwie przemyślanej. Warto przypomnieć, że pod koniec II wojny światowej Stalin – największy zbrodniarz wszechczasów – stał się nagle dobrym wujkiem, którego Zachód ponownie suto zaopatrzył, oddając pod jego panowanie wiele niepodległych i związanych z Zachodem krajów, jak choćby – Polskę.

Dziś słyszymy często powtarzany slogan: upadł komunizm, rozsypał się Związek Sowiecki, weszliśmy na drogę liberalizmu i kapitalizmu. Dziwnym jednak trafem decydujący wpływ na Rosję i na Polskę ma układ sprzed 89′ roku. W Rosji na czele państwa stoi były wysoki urzędnik KGB. A w Polsce? Czy my dokładnie wiemy, kto tak naprawdę rządzi Polską? Dlaczego tzw. prawica jest taka krucha, nijaka i zezowata? I skąd tylu sekretarzy partii w obozie posierpniowym? A może i na nas rozciągnięto długofalową strategy of deception, strategię łudzenia, rozpisaną na szereg etapów rozciągniętych w czasie? Strategia ta niemożliwa jest do zrealizowania bez udziału mediów. Więc popatrzmy, kto decyduje w Polsce o profilu ideowym większości mediów. Są to partie: SLD, UW i PSL. Spróbujmy rozszyfrować, jaka jest komunistyczna geneza tych partii: SLD powstało z przekształcenia PZPR; UW powstało z przekształcenia UD, a UD – z przekształcenia SD; PSL powstało z przekształcenia ZSL. PZPR, SD i ZSL to stary układ komunistyczny, który miał pozorować pluralizm polityczny w PRL-u.

Ten układ decyduje dzisiaj o większości mediów w Polsce, tym samym kształtuje świadomość tożsamości narodowej, a właściwie dąży do jej wyeliminowania; kształtuje oceny moralne i preferencje wyborcze milionów Polaków, a właściwie demoralizuje. Można zapytać, czy czasem komunizm – wierny chińsko-leninowskiej zasadzie – nie bawi się na wielką skalę ze zdezorientowanym narodem w kotka i myszkę? Ostre pazury ma ta myszka, której mieliśmy wybaczyć zbrodnie, złodziejstwa i kłamstwa.
Sun Tzu pisał: „Jeśli znasz przeciwnika i znasz siebie, nie będziesz w niebezpieczeństwie nawet w setkach bitew. Jeśli nie znasz przeciwnika, a znasz siebie, twoje szanse na zwycięstwo lub przegraną są równe; jeśli nie znasz ani przeciwnika, ani siebie, każda bitwa jest dla ciebie zagrożeniem.”
Możemy zapytać: czy jako Polacy nie znajdujemy się czasem w tej ostatniej sytuacji? Może myślimy kategoriami, które nam podsunięto, jak choćby teatr przy okrągłym stole? Warto nad tym się zastanowić, i to całkiem chłodno.

Piotr Jaroszyński
„Kim jesteśmy”

Przypisy:
1
Zob. A. Golitsyn, The Perestroika Deception, London & New York 1995, s. XV.

Cdn.

000

Śledź i polub nas:
Jedenkomentarz

Dodaj Komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *