Tu zęby mamy wilcze, a czapki na bakier…Cz.1.

„Żądamy amunicji”

Tu zęby mamy wilcze, a czapki na bakier,
Tu u nas nikt nie płacze w Walczącej Warszawie.
Tu się Prusakom siada na karku okrakiem
I wrogów gołą garścią za gardło się dławi.

A wy tam wciąż śpiewacie, że z kurzem krwi bratniej,
Że w dymie pożarów niszczeje Warszawa,
A my tu nagą piersią na strzały armatnie,
Na podziw wasz, na śpiewy i na wasze brawa.

Czemu żałobny chorał śpiewacie wciąż w Londynie,
Gdy tu nadeszło wreszcie oczekiwane święto!
U boku swoich chłopców walczą tu dziewczęta
I małe dzieci walczą, i krew radośnie płynie.

Halo! Tu serce Polski! Tu mówi Warszawa!
Niech pogrzebowe śpiewy wyrzucą z audycji!
Nam ducha starczy dla nas i starczy go dla Was!
Oklasków nie trzeba! Żądamy amunicji!

Zbigniew Jasiński

Zbigniew Jasiński
Tadeusz Tarmas

Książkę o moim bohaterskim Imienniku w biało – czerwonej oprawie pt. „Zbigniew Jasiński Poeta Powstania Warszawskiego – Krwią i rymem” otrzymałem w upominku od wieloletniego działacza Polonii australijskiej: śp. Tadeusza Tarmasa, ps. „Biały”,  przewodniczącego sydnejskiego Koła Armii Krajowej, wieloletniego prezesa Stowarzyszenia Polskich Kombatantów – Koła nr 1 w Sydney i skarbnika Funduszu Wieczystego Polonii Australijskiej imienia generała Kleeberga. Korektora tej książki wraz ze Stanisławem Eustachiewiczem. Wspaniałego Człowieka żyjącego na emigracji i Czytelnika dwumiesięcznika „Nasze Pismo – Nasze i Polskie”. Wydawcą książki dla Oddziału AK i Fundacji AK Sydney, Australia jest Harold Press.  Opracował ją Marian Boruszewski przyjaciel Zbigniewa Jasińskiego, z przedmową Tadeusza Zawadzkiego- Żenczykowskiego ps. Kania” w Powstaniu szefa „Błyskawicy” i Jerzego Grota-Kwasniewskiego redaktora Tygodnika Polskiego. Obszerne opracowanie życia Zbigniewa Jasinskiego –od morza aż do pustynnego krajobrazu” –  i wprowadzenie do lektury odkrywa nam śp Lech Paszkowski.

(…) „Gdzie okiem zatoczyć – drzemiący, bezchmurny czyściec. Senne piekło, ze mną pośrodku. Ugór rudy i czarny, rozdziany, spopielały od ognia co niedawno szalał po suchym słomianym stepie. Tu i tam, upalony karłokrzew mimozy. Tu i tam, butelka po piwie, puszka od konserw. Tu i tam, na dnie wyschłego, słonego bagniska, trup owcy zdechłej z pragnienia. I ja, pośrodku. A dalej – żółty letargiczny horyzont. A za nim, wielotysięczna przestrzeń. Sennie spoglądam na wschód: tam oto miasto najbliższe, dalekie, dalekie Sydney. I na południe: Melbourne, pół dnia samolotem. Na północ: straszliwe bezludzie Queensland. Na zachód: Wielka Pustynia Australijska. A za nią, pustynia oceanów. A za pustyniami – Polska”. (…) Tylko noce są tu piękne gwiaździste. Cykady wyćwierkują monotonną pieśń o zakochanych. Oddech niesie delikatną woń mimozy, kwitnącej gdzieś, jakoś. Zmęczona ziemia odpoczywa, trzaska cichutko, pulsuje tajemniczymi szeptami. Ponad nami podzwaniają gwiazdy.” (…) „Zapomnieć. Nie pamiętać tu, dokąd uciekłem od siebie, tu w pustym kręgu konającego kontynentu, wypalonej Australii, gdzie mnie los zatknął jak tykę samotną. Piecze poranne słońce. Sennie ogarniam żółty, bezludny horyzont i sennie dorzucam piachu, by wygasić tlejące żużle po ognisku.”(…) ”Muły ruszają stępa – mijamy wyschły strumień, tu i tam żółty kaktus, tu i tam upalona mimoza, tu i tam szkielet owcy. Muły kroczą cierpliwie poprzez senne pustkowie. Gdzie okiem sięgnąć – ugór rudy, z liszajami czarnej pogorzeli.” (…)

Oto dwadzieści i kilka zaledwie zdań, które Zbigniew Jasińki zostawił pokazując Australię, w której spędził 32 lata swego życia. W tych zdaniach ukazał swoją świetną prozę, kreśląc obrazy przy pomocy kilku słów, niby genialny artysta szkicujący paru ruchami pióra z tuszem – pisze Lech Paszkowski. Ja [A.J.] też mam to opowiadanie „Na obcej planecie” zaznaczone w paryskiej „Kulturze” z 1954 roku.

KRWIĄ I RYMEM – DOKUMENTY POWSTAŃCZE! Taki tytuł wybrał sam Zbigniew Jasiński gdy Oddział byłych Żołnierzy Armii Krajowej w Nowej Południowej Walii (Sydney), Australia, proponował mu wydanie drukiem jego wierszy. Za jego życia tych propozycji było trzy. Za każdym razem wszystko było omówione i za każdym razem jego choroba krzyżowała plany. Chorował na serce, a w ostatnich latach swego życia stracił wzrok. I już nie doczekał się wydania jego wierszy drukiem w biało-czerwonej okładce…

Jasiński, ps „Rudy” – Poeta Powstania Warszawskiego – tak go nazwał po raz pierwszy Andrzej Pomian („Dowmuntt”) w przedmowie do małej książeczki pt. „Pieśń o Powstaniu”, poświęconej Jasińskiemu, a wydanej w Waszyngtonie w 1957 roku. Od tego czasu zaszczytny tytuł przylgnął do niego. Rudy uzyskał sławę gdy jego wiersz „Żądamy amunicji” został nadany z „Powstańczej Radiostacji „Błyskawica” 24 sierpnia 1944 roku. Jasiński był jednym z załogi tej radiostacji. Wiersz czytał znany spiker Polskiego Radia Zbigniew Świętochowski.

„Cofam się myślą – pisze „Kania” Tadeusz Żenczykowski – (…) nasz Wydział Propaganty BIP-u Komendy Głównej AK zajmował cały budynek na rogu Świętkrzyskiej i Jasnej. Miejsca było dużo. Zaproponowałem więc generałowi „Monterowi”, by z całym swym sztabem przeniósł się do nas wobec zbombardowania jego siedziby w pobliskim hotelu Victoria. Generał propozycję przyjął z podziękowaniem i po południu zaczęła się przeprowadzka. Na korytarzach było mnóstwo ludzi. Nagły warkot motorów zagłuszył gwar rozmów. Rozległ się huk i uczułem, jak ptężny budynek drgnął. Buro-żółty, gęsty kurz wypełnił korytarze. Nic nie było widać. Zapanowała cisza. Z przerażeniem pomyślałem o ilości ofiar. Obawiałem się, że za chwilę wybuchnie panika. I w tym właśnie momencie rozległ sie mocny głos: „Niech żyje Polska!”

PAMIĘTAMY!

W powoli opadającym pyle dostrzegłem, że to Jasiński zawołał i tym okrzykiem przywołał ludzi do opamiętania. Korytarze pustoszały, ofiar nie było. Podszedłem do Jasińskiego i bez słowa ucisnąłem mu dłoń.

Więcej o Poecie Powstania Warszawskiego znajdą Czytelnicy w części II, w której zostaną wykorzystane informacje o Zbigniewie Jasńskim z książki „…na tle pożogi mego Miasta – Opowieść o Zbigniewie Jasińskim poecie morza, poecie Powstania Warszawskiego, poecie tęsknoty za utraconym Miastem”.

 Bardzo szczera a więc i bardza ciekawa treść jest treść tej książki! Tym bardziej, że Autor Jan Lissowski w „Historii mówionej” dla Muzeum Powstania Warszawskiego opowiada jak poznał Jasińskiego: (…) „wtedy mieszkałem z rodziną, ponieważ moja siostra była żoną brata Jasińskiego, czyli jego szwagierką, cała rodzina Jasińskich była w Warszawie, bo oni jak byli w Poznaniu to zostali ewakuowani, wyrzuceni przez Niemców z własnego domu. Osiedlili się w Warszawie, wszyscy razem. Była matka Jasińskiego, siostra i on, czyli była rodzina Jasińskich razem zgrupowana. Na ulicy Kruczej mieszkali, Krucza 49, na rogu Alej Jerozolimskich. Tam, jak uciekłem z Niemiec, to tam dołączyłem, (…) W ten sposób mieliśmy prawie codzienny kontakt z Jasińskim” (…).I jeszcze bardzo ważna informacja opowiedziana przez Autora Jana Lissowskiego, tak ważna w dzisiejszych czasach szczególnie na emigracji. (…) „Jasiński był w konspiracji i cała rodzina Jasińskich była w konspiracji, przy której mieszkaliśmy. Była w konspiracji, nawet na wysokich stanowiskach. Natomiast my mieliśmy inną rzecz zakazaną, mianowicie trzymaliśmy Żydówkę w mieszkaniu. Pewnego dnia Jasiński przyprowadził do nas dziewczynę żydowską, która gdzieś była zabłąkana, bo uciekła ze Lwowa i nie miała żadnego oparcia w Warszawie. Przez dłuższy czas trzymaliśmy tę Żydówkę u nas, w naszym mieszkaniu.” (…)

NAGROBEK POETY – THE PEN…

Na zakończenie cz.1. z przykrością informujuę, że Zbigniew Jasiński przeżywszy 76 lat spoczywa na polskim cmentarzu w Rookwood w Sydney. Na nagrobku, który koledzy z AK pomogli postawić wdowie Pani Marjorie widnieją napisy  po polsku ale z jednym zdaniem po angielsku na żądanie wdowy – „The pen is mighter then the sword” („Pioro jest potężniejsze od miecza”). A ta przykrość jest dlatego, że od lat w dwumiesięczniku Nasze Pismo proponuję ludziom odpowiedzialnym wśród Polonii australijskiej za naszą polską historię, pedagogom i działaczom – aby z okazji Święta Zmarłych odwiedzili grób Poety Powstania Warszawskiego wraz z uczniami, i opowiedzieli właśnie TAM o Bohaterach Powstania Warszawskiego – aby młode pokolenie zrozumiało co to znaczy okrzyk: ”Jeszcze Polska nie zgineła”. Niestety jak dotąd bez skutku!

###

Wspomnę jeszcze zniesmaczony bufonadą połączoną z jakimś dziwnym surrealizmem, o czym wspominają też blogerzy zajmujący się historią, że właścicielką praw autorskich do twórczości Zbigniewa Jasińskiego jest pani  (…), która przybyła na Antypody (w 1991 roku ?) – jak się reklamuje: (…) „Poślubić ojca mojej pierwszej córki. Stanęliśmy na ślubnym kobiercu w kilka dni po jej dwunastych urodzinach”. (…)  Co Państwo o tym myślą, czy miałem pisać do tej pani ze Słupska podanie o pozwolenie mi na zatrzymanie w rodzinnej bibliotece ofiarowanej książki, przez Przyjaciół, którą akurat mam przed sobą i korzystam z zawartej w niej treści…?

Antoni J. Jasiński

##############################################

Śledź i polub nas:
3 komentarze

Dodaj Komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *