Szaleństwo Tłumów

Autor: Andrzej Balcerzak

Ilustracja – Źrodło; „TŁUM – WYKŁAD Z SOCJOLOGII”

Lucius Annaeus Seneca, rzymski filozof żyjący w pierwszym wieku napisał: „Niebezpiecznie jest przywiązywać się do tłumu niż samemu osądzać, jak nie okazujemy żadnego osądu w sprawach życia, ale zawsze ślepe zaufanie i błąd, który był przekazywany z rąk do rąk, w końcu on nas zaangażuje i spowoduje nasze zniszczenie.”

18 wieków później psycholog Gustav Le Bon, udowadniał w swojej przełomowej pracy „Tłum”, że świadomość jednostki w dużej grupie jest zagłuszona i że dominuje zbiorowy umysł tłumu a „zachowanie tłumu jest jednomyślne, emocjonalne i słabe intelektualnie”.

W powieści Doktor Żywago, Boris Pasternak pisał: „Głównym nieszczęściem, źródłem wszelkiego przyszłego zła, była utrata wiary w wartość własnej opinii. Ludzie wyobrażali sobie, że kierowanie się własnym zmysłem moralnym jest nieaktualne, że wszyscy muszą śpiewać chórem i żyć według wyobrażeń innych ludzi, wyobrażeń, które wciskano wszystkim do gardła”.

Dzisiaj „śpiewanie chórem” nazywamy „groupthink” (syndrom grupowego myślenia).  Temat ten był podejmowany przez wieki. Wielu ostrzegało przed grupowym myśleniem. W kompleksowym świecie czy to dwa tysiące lat temu czy dzisiaj, mamy skłonność do zamknięcia się w ciągłej pętli, gdzie pewne przekonania są stale wzmacniane i rzadko kwestionowane.

Joost A.M. Meerlo, autor książki „Gwałt na Umyśle” określił to jako codzienny propagandowy hałas poparty silnymi wskazówkami, kiedy to ludzie coraz bardziej identyfikują się z potężnym twórcą hałasu w rezultacie czego powstaje utrata kontaktu z rzeczywistością i powszechna psychoza.

Carl Jung, słynny szwajcarski psychoanalityk i współpracownik Zygmunta Freuda, określił to zjawisko jako epidemia psychozy co według niego jest większym zagrożeniem dla ludzi niż najgorsze katastrofy naturalne z tego prostego powodu, że nie ma przed nimi ani skutecznej obrony ani skrycia.

Historia jest wypełniona przykładami psychozy na małą i wielka skalę. W marcu 1997 roku policja San Diego w Kalifornii, odkryła 39 ciał samobójców.  Byli to wyznawcy sekty „Heaven’s Gate” którzy pod skrajnym pragnieniem ocalenia uwierzyli przywódcy sekty, że przy zbliżeniu się komety do Ziemi będą mieli jedyną szanse wznieść się do nieba pod warunkiem, że nie przegapią precyzyjnego momentu, kiedy popełnić samobójstwo.

11 lat wcześniej, pod przywództwem Jim Jones’a, ponad 900 członków sekty mieszkających w całkowicie odizolowanej wiosce „Jonestown” popełniło samobójstwo, wpierw mordując swoje dzieci, na żądanie przywódcy który wzniecił bezgraniczny strach, że sekta będzie zlikwidowana przez rząd USA.

Siedemnastowieczne palenie czarownic w kolonialnej Ameryce jest przykładem społeczeństwa, które popadło w paniczny strach i szukało rozwiązania tego problemu poprzez palenie kobiet i czasami psów.

Ludzie, którzy sprowokowali te szaleństwa, nie byli zdziczałymi analfabetami, niewykształconymi i głupimi ludźmi. Wręcz przeciwnie, byli elitą tamtych czasów, używając tą terminologię bardzo luźno.

Powody indywidualnego szaleństwa są łatwiejsze do zidentyfikowania natomiast powody zbiorowego szaleństwa są bardziej złożone. Na przestrzeni wieków ludzie zaobserwowali wspólny wątek zjawisk psychogennych w społeczeństwach niezależnie od tego czy było to palenie czarownic, masowe samobójstwa czy ludobójstwa dwudziestego wieku. Tym wspólnym wątkiem są zlewy negatywnych emocji, zwłaszcza strachu, napięcia w społeczeństwie i rządzy zemsty za stan wynikłej paniki.

Zagrożenia nierealne są najbardziej niebezpieczne, ponieważ oddziałują bezpośrednio na umysł bez odniesienia do świata fizycznego który osoba może obserwować. Społeczeństwo nie może trwać bezczynnie w stanie strachu czy rządzy zemsty więc łapie się byle jakich, nawet najbardziej nielogicznych i szkodliwych dla siebie rozwiązań, aby uzyskać choć trochę chwilowego poczucia bezpieczeństwa. Poszukiwanie poczucia bezpieczeństwa na sfabrykowane zagrożenie ma skłonność prowadzenia do totalitaryzmu, gdzie przywódcy grupy lub narodu ograniczają lub eliminują wolność jednostki za obietnicę „bezpieczeństwa i ładu” dążąc do podporządkowania wszystkich aspektów życia pod ich władzą.

Pseudonauka i nowomowa zajmują miejsce naturalnego porządku rzeczy. Im więcej bzdur, nowych pojęć i kłamstw jest rozpowszechnianych, tym trudniej ludziom radzić sobie z tym zamętem. Joseph Goebbels, propagandysta Hitlera, doskonale wiedział, że powtarzające się kłamstwo i nonsens zawsze zwyciężą nad logicznym myśleniem, ponieważ są ukierunkowane na niezdrowe emocje.

Ten stan rzeczy może trwać tak długo jak długo władcy potrzebują go do utrzymania swojego statusu jako mających odpowiedzi na wyimaginowane zagrożenia. Jeśli społeczeństwo odkryje ich kłamstwo, często po prostu przechodzą do nowego kłamstwa. 

Różnica między dzisiejszym społeczeństwem a społeczeństwami z przeszłości polega na niczym innym niż na postępie technologicznym, który sprawia, że ​​rozprzestrzenianie się kłamstw i strachu jest natychmiastowe, całodzienne i globalne. Osoba bombardowana tymi wiadomościami nie ma czasu na zastanowienie się nad otaczającym ją światem. Odizolowana osoba jest jeszcze bardziej podatna na wiarę w przekazy propagandowe, ponieważ ma utrudniony kontakt z osobami, które jeszcze nie zostały oszukane. Propaganda zamienia niegdyś racjonalne umysły w irracjonalną siłę niezdolną do rozpoznawania realnego świata. Elity oferują „rozwiązania” a masy w zamian rezygnują ze swojej wolności i dobrobytu.

Naturalnie, bez względu na intensywność i zakres totalitaryzmu, system ten nie będzie tolerował konkurencji. Rodzina i religia, a zwłaszcza chrześcijańska, to dwie instytucje, które totalitarne systemy będą zawsze chciały się pozbyć lub wziąć pod swoją kontrolę.

Chrześcijaństwo głosi nadzieję i przebaczenie, podczas kiedy totalitaryzm, dla własnego przetrwania, musi głosić zgrozę a za swoje niepowodzenia obwiniać grupy niewinnych ludzi, dla których nie może być przebaczenia. Natomiast, tradycyjna rodzina, szczególnie ta wielopokoleniowa, jest miejscem, które zaprowadza porządek w dziecięcym umyśle, daje poczucie bezpieczeństwa i sprawia, że dzieci są mniej podatne na strach, niepokój i depresje nawet w ich dorosłym życiu.

Polacy poradzili sobie z systemem totalitarnym poprzez poparcie dla Kościoła, silną Rodzinę i wyśmiewaniu się ze systemu. Dowcipy były wszędzie i jako dzieci je uwielbialiśmy. Dzięki dowcipom dowiedzieliśmy się, że przywódcy komunizmu i ich „eksperci” byli takimi samymi zjadaczami chleba jak my a różnica polegała tylko na tym, że oni po prostu sprzedali się obcej ideologii a nasi rodzice nie. Myślę i mam skromną nadzieje, że większość czytelników mojego pokolenia urodzonych w komunistycznej Polsce to rozumie.

Vaclav Havel, antykomunistyczny działacz i pierwszy prezydent niezależnej Czechosłowacji tłumaczył to zjawisko jako budowanie równoległego społeczeństwa, które istnieje w ramach systemu totalitarnego, ale jest moralnie i emocjonalnie, poza tym systemem. Z czasem, kiedy coraz więcej osób dołącza do moralnej i emocjonalnej struktury poza systemem totalitarnym, system totalitarny musi w naturalny sposób upaść.

Polska przeżyła komunizm i była światłem dla innych uciskanych narodów, ponieważ udało się jej zbudować zdrowe, równoległe społeczeństwo do tej części opanowanej przez psychozę komunizmu. W tym równoległym społeczeństwie dzieci nauczyły się ignorować propagandę i dlatego w większości ich umysł nie został zarażony chorobą komunizmu. Była to dobra lekcja, o której warto sobie dzisiaj przypomnieć.

Andrzej Balcerzak

####################################

Obrazek wprowadzający: Foto: „Twoje pieniądze – tłum”, everytt222

Śledź i polub nas:
6 komentarzy

Skomentuj Protest Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *