My możemy się nie bać!

Sprawa fałszowania…

 W CZASIE KIEDU UNIA RUROPEJSKA CHCE POLSKĘ ZAGŁODZIĆ PRZYPOMNIJMY RAZ JESZCZE  PRAWDĘ KTÓRĄ KRAJOWI I POLONIJNI „ŻURNALIŚCI” UKRYLI POD DYWANEM...

Sprawa fałszowania słów Ojca Świętego. Finał?

Drodzy Państwo. 

Doszliśmy wreszcie do źródła kłamstwa. Dowiedzieliśmy się, kto z nazwiska i imienia jest odpowiedzialny za bezpośrednie sfałszowanie słów Ojca Świętego. Poszukiwań dokonało kilku upartych dziennikarzy. Czy jest to finał naszych poszukiwań i in- terwencji? NIE! Bowiem dalej nie wiemy, czyją inicjatywą było to fałszerstwo. Bezpośredni sprawca, osoba duchowna, co trze- ba z przykrością stwierdzić, daje do zrozumienia, że za nim stoi ktoś inny, wyżej. Wiemy, kto zarządza Katolicką Agencją Informacyjną:

Zarząd KAI

Marcin Przeciszewski – prezes, Tomasz Królak – wiceprezes, o. Mirosław Ostrowski OP

Rada programowa KAI

Abp Józef Życiński – przewodniczący, bp Tadeusz Pieronek – wiceprzewodniczący 

 My zrobiliśmy swoje. Reszta – należy do Państwa

Oto finał sprawy, dzięki zaangażowaniu się w nią pani redaktor Ewy Polak Pałkiewicz:

Transkrypt wywiadu z red. Ewą Polak-Pałkiewicz w Radio Maryja, 28 sierpnia 2002 roku.

Drodzy państwo, trwają Aktualności dnia w Radio Maryja. Kolejny temat w dzisiejszej audycji – Błąd tłumaczenia pożegnalnego wystąpienia Jana Pawła drugiego na lotnisku w Balicach. Na ten temat rozmawiać będziemy z panią redaktor Ewą Polak-Pałkiewicz. Witamy serdecznie, pani redaktor.

 Witam ojcze Piotrze, witam wszystkich radiosłuchaczy. Szczęść Boże!

  Szczęść Boże.

  Otóż rzecz całą wykryła, jak się okazuje, pewna agencja informacyjna, międzynarodowa, która zajmuje się kwestiami integracji europejskiej śledząc je, w sposób sceptyczny odnosząc się do problematyki unijnej. Otóż właśnie wykazała ona zainteresowanie zmianą, zamianą, bardzo znamienną, słów Ojca Świętego w angielskim tłumaczeniu pożegnalnego przemówienia, kiedy „wspólnota europejska” została zamieniona na nazwę własną, nazwę konkretnej organizacji – „Unia Europejska”.

  Wiadomo, że w języku angielskim jest odpowiednik słowa „wspólnota”, i ono ma nieco inny sens niż właśnie nazwa ściśle polityczna, jaką jest „Unia”. Ta agencja dotarła do tłumaczki, bardzo kompetentnej, renomowanej osoby, która właśnie potwierdziła tę różnicę w języku angielskim. A zatem, usiłowano stwierdzić, w którym momencie zaistniał ten błąd, zwrócono się do Stolicy Apostolskiej, tam dowiedziano się, że to właśnie Katolicka Agencja Informacyjna, polska agencja informacyjna, odpowiada za tłumaczenie tekstu Papieża z tej pielgrzymki.

 Sprawę upublicznił również…te informacje które Państwu przekazuję, są informacjami z Internetu. Natomiast Nasz Dziennik w sobotnio niedzielnym wydaniu, w tekście Sebastiana Karczewskiego, całą sprawę upublicznił dla szerszej rzeszy odbiorców, czytelników polskich.

 W ślad za tym, zainteresowałam się tą nieprawdopodobną zupełnie sprawą, no bo przecież mamy do czynienia z Katolicką Agencją Informacyjną, jakby nie było. I zadałam pytanie dzisiaj ojcu Miłosławowi Ostrowskiemu, który zastępuje pana Marcina Przeciszewskiego i odpowiada między innymi właśnie za sprawy zgodności z oryginałem tekstów przemówień Ojca Świętego. Zadałam mu pytanie, czy ten błąd zostanie sprostowany.

Dowiedziałam się, że sprostowania nie będzie 

 Z jakich powodów? Ojciec Mirosław wymienił trzy powody, mianowicie: brak reakcji ze strony episkopatu – jak do tej pory żaden z biskupów nie zainterweniował, drugi powód – brak również pewnego, stosownego właśnie, stosownej akcji ze strony Stolicy Apostolskiej, ze strony ich biura prasowego, nie wpłynęło jak dotąd żadne formalne pismo, no i trzecia sprawa – ojciec Ostrowski stwierdził, że jego zdaniem całkowicie zgodnie z intencjami Ojca Świętego odczytane zostały te słowa… Przetłumaczone zostały w duchu jego nauczania.

 No, tutaj naturalnie nie mogłam się w żaden sposób z nim zgodzić i rozpoczęliśmy dyskusję. Nie zostałam przekonana, że jest jakikolwiek sensowny przykład na to, że Ojciec Święty miał na myśli właśnie Unię Europejską mówiąc o wspólnocie europejskiej. Jak wiadomo, ten termin „wspólnota europejska”, już nie funkcjonuje w międzynarodowych traktatach politycznych dotyczących właśnie stowarzyszenia w ramach Unii Europejskiej. Ostatni raz, wtedy, kiedy Ojciec Święty istotnie użył tego pojęcia, w 1999 roku, od tego czasu nastąpiło jednak bardzo wiele znamiennych wydarzeń. Między innymi państwa Unii Europejskiej właśnie zostały w dosyć znacznej liczbie zmuszone do przyjęcia Traktatu z Maastricht. Trudno podejrzewać, że Ojciec Święty, który wie, co znaczy Unia Europejska, i używał już tego pojęcia, tym razem zastąpił to pojęcie, bardzo swobodnie pojęciem wspólnoty europejskiej. Tym bardziej właśnie, że zarówno w języku polskim jak i w angielskim, wspólnota europejska ma konkretne znaczenie, to nie jest nazwa własna, to nie jest nazwa własna żadnego tworu politycznego, to jest nazwa ogólna państw naszego kontynentu, które dążą do jakiegoś rodzaju współpracy i porozumienia.

 Przecież trudno sobie wyobrażać że Ojciec Święty mówiąc o wspólnocie europejskiej, wykluczył tym samym takie państwa, pozostające poza obrębem Unii, jak Norwegia czy Szwajcaria, czy właśnie Polska. A więc rzeczywiście wspólnota europejska, kiedy się prawidłowo odczyta sens nauczania Ojca Świętego z Jego ostatniej pielgrzymki do Polski, ale także i w Jego wcześniejszych tekstach, to ta wspólnota pożądana, ta wspólnota w dobru, w autentycznej solidarności, w której centrum znajduje się człowiek. Tak więc, jest to istotnie niesłychanie poważny błąd, i mamy prawo, jako katolicy, niestety, formułować tutaj opinie o świadomej manipulacji. Aczkolwiek ojciec Mirosław Ostrowski stanowczo odrzucił ten zarzut, to jednak powiedział mi również otwarcie, za co jestem mu niezwykle wdzięczna, że nie wszystko może mi powiedzieć. Są rzeczy, o których musi milczeć. To jest chyba klucz do zrozumienia całej kwestii.

  Natomiast chciałabym jeszcze zwrócić uwagę na to. że jeżeli posługuje się tutaj tak ważna osoba, osoba, która ma właśnie wpływ na kształt tych tłumaczeń, odpowiada za nie, posługuje się argumentem, że nie było żadnej reakcji. no to jest to, powiedziała bym bardzo, ale to bardzo ryzykowne.

Bowiem jak mamy sobie wyobrażać reakcje, ze strony na przykład Stolicy Apostolskiej, skoro sfałszowało się wypowiedź Papieża, i teraz oczekujemy na reakcje. A jeżeli tej reakcji nie będzie, to mamy uznać, że to fałszerstwo jest właśnie przejawem rzetelności i uczciwości dziennikarskiej, o jaką apelował Ojciec Święty niejednokrotnie we wszystkich swoich listach do dziennikarzy skierowanych właśnie na dzień, na Światowy Dzień Środków Przekazu?

 Tak, że, myślę, że my wszyscy, jako opinia katolicka, powinniśmy teraz zadbać o to,  żeby ten błąd został sprostowany.

I żeby to nastąpiło oficjalnie. Ponieważ stworzony został bardzo, bardzo niebezpieczny precedens. Fałszowania tekstów Ojca Świętego w Jego własnej Ojczyźnie. I ten precedens jest wykorzystywanyw sposób zupełnie bezwzględny przez wszystkich, którzy zamierzają nasz kraj wepchnąć do Unii. A więc gorący apel do wszystkich Państwa. Wykorzystajmy swoje możliwości, wykorzystajmy fakt, że jesteśmy opinią publiczną, że mamy prawa upominać się o prawdę w naszej Ojczyźnie, i że mamy prawo upominać się o to, żeby słowa Ojca Świętego były otaczane największym szacunkiem. Żeby ich nie zniekształcano. Żeby nie czerpano z tego korzyści politycznych, żeby nie robiono tego cynicznie w naszej Ojczyźnie.

 Pani redaktor. Unia i wspólnota – dwa wyrazy o zakresach semantycznych różnych.

Tak!

Stąd mamy do czynienia z żonglowaniem ze słowem Ojca Świętego, tak jak to pani powiedziała, któremu towarzyszy pragnienie przemycenia pewnych interesów pewnych grup.

 Ja myślę, że to co najważniejsze jest dla nas wszystkich to to, abyśmy potrafili dopominać się o tą rzetelność i uczciwość dziennikarską. Wydawałoby się to, że od tej agencji informacyjnej moglibyśmy się spodziewać właśnie rzetelności, a jednak potrzeba ogromnej uwagi i naszej takiej czujności w tym wszystkim co się dzieje.

No, trzeba również naszej aktywności, ojcze, ja myślę. Właśnie teraz, kiedy tak wiele od ludzi świeckich zależy. My jesteśmy rzeczywiście niezależni. My możemy się nie bać. Zresztą, do tego nas Ojciec Święty tak bardzo zachęcał. Tak bardzo o to prosił. A więc, no, nie ma ważniejszej sprawy jak prawda. Właśnie teraz, prawda tych słów wypowiedzianych. My mamy przecież tą prawdą żyć w sercu. Ta prawda ma nas bronić. My mamy się trzymać tej prawdy, bo ona nas poprawi. A więc, no, konieczność, jest toczenia o nią boju.

Dziękujemy bardzo serdecznie

Dziękuję. 

Pozdrawiamy, z Panem Bogiem.

^^^

Trudno dzisiaj zwracać się z prośbą o sprostowanie do śp. bpa Tadeusza Pieronka, ktory wspomagał powstawanie owej Katolickiej Agencji Informacyjnej i był wielkim zwolennikiem wejścia Polski do Unii Europejskiej. W 2000 r. został przewodniczącym Komitetu Organizacyjnego Międzynarodowych Konferencji „Rola Kościoła katolickiego w procesie integracji europejskiej”. I lubił powtarzać te kuszące słowa, których sam był autorem „Unia to smaczne jabłko, które warto skosztować…!

 Podobnie trudno jest pytać o coś jeszcze p. Marcina Przeciszewskiego red. nacz. KAI czy Piotra Cywińskiego przew. KIK w Warszawie, którzy jak pisał śp. ks. prof. Czesław Bartnik w artykule „Donos na Radio Maryja na forum europejskim” pokazali twarz „katolika otwartego”.

Ale będziemy się domagać publicznego odwołania tych paszkwili od tych znanych polonijnych „jurnalistów”, którzy przeciwników wchodzenia do bezbożnego eurokołchozu nazywali „oszołomami – jak np. śp. Edwarda Moskala i agentami bolszewi i Kuby jak to nachalnie czynił m.in. – non stop – niejaki Marek B.- „książę wśród poetów Sydneyskich” zwanym – czy też tzw. b. redaktor TP – „histo{e}ryk” z Melbourne Marian K. który sklecił badziewie pt. „Dzięki Bogu jesteśmy w Unii” – zaraz po wynikach referendym (TP nr 21 /2003.) I w tym zlepku zachwytu pisał: (…) „Tak, dzięki tylko Bogu, gdyż, jak widać nawet zachęta do głosowania za przystąpieniem Polski do Unii Europejskiej ze strony papieża niewiele wpłynęła na przełamanie konserwatyzmu i inercji społeczno-politycznej powszechnej wród wielu Polaków” (…)

Czy tacy hipokryci mają teraz prawo do popisów na łamach prasy polonijnej w których wyrażają swoje obawy, ze ta Unia Europejska zagłodzi Polskę w tym roku, czy dopiero w następnym...

To do takich hipokrytów Jan Paweł II apelował 3 czerwca 1997 roku r. „O europejską wspólnotę ducha”.  A nie o Unię Europejską – lewacki twór polityczny!

Czy tacy hipokryci mogą się wreszcie pokapować, że Unia i wspólnota – to dwa wyrazy o zakresach semantycznych różnych! Bardzo różnych!

               Oprac. A.J.J. (za NDz)

##############################################

Śledź i polub nas:
2 komentarze

Dodaj Komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *