Budowanie Niepodległej – w przestworzach

AUTOR: ANDRZEJ ZBIEGNIEWSKI

Powyżej: Pierwsza bojowa załoga polska / por. pilot Stefan Bastyr i por. obs. Janusz Janusz de Beaurain/ foto: dlapilota.pl

Franciszek Linke-Cradwfor

Franciszek Linke-Cradwfor przyszedł na świat w Krakowie 18.08.1893 roku jako syn rotmistrza dragonòw, a cywilu polskiego malarza – Wojciecha Linkego, oraz angielskiej nauczycielki Lucy Crawford. Wiosną 1913. ukończył wiedeńską akademię oficerską w wyniku czego awansował na podporucznika z przydziałem służbowym do 6. pułku C-K dragonòw w Przemyślu. W typowy dla kawalerzystòw sposòb, pod wpływem fascynacji nowym rodzajem broni w połowie 1916 roku przekwalifikował się na pilota, trafiając z nowym rokiem do 12. eskadry bombowo-rozpoznawczej na przeciwwłoskim froncie pod Isonzo. Po ośmiu miesiącach przeszedł z niej do elitarnej 14. eskadry myśliwskiej dowodzonej przez wiodącego asa C-K Armii, Godwina Brumowskiego*. Latając w jej składzie Linke-Crawford uzyskał 13 zwycięstw powietrznych co sprawiło, że pod koniec 1917 roku powierzono mu dowodzenie nowosformowanej w bazie Feltre, 60. eskadry myśliwskiej. Na jej czele zestrzelił dalsze 14 samolotòw wroga.

„SOKÓŁ Z FELTRE”

Najbardziej spektakularnym sukcesem było zmuszenie (1.06.1918) do lądowania po austriackiej stronie frontu, pilota brytyjskiego 45. Dywizjonu na najnowszym myśliwcu typu Sopwith Camel. Początkowo nasz bohater ozdabiał swoje samoloty godłem sokoła co spawiło, że zaròwno swoi jak i przeciwnicy nazywali go „Sokołem z Feltre”. W ostatnim roku wojny zaczął stosować wymyślony przez polskiego towarzysza broni, Stefana Steca, polski symbol biało-czerwonej szachownicy. Poległ ostatniego dnia lipca 1918 pod Valstagna, w walce z przeważającymi siłami brytyjskich i włoskich myśliwcòw. Dwudziestopięcioletni lotnik miał wòwczas w dorobku 27 zwycięstw co dało mu czwarte miejsce w rankingu asòw cesarsko-kròlewskiego lotnictwa. Porucznik Franciszek Linke-Crawford zawsze uważał się za stuprocentowego Polaka, więc gdyby przeżył, jesienia 1918 z całą pewnością dołączyłby do szeregòw lotnictwa odrodzonej Polski. 

Niebezpieczna wyprawa dalekiego zasięgu wykonana przez nieuzbrojony samolot w dniu 20.03.1917 roku, była bardzo ryzykownym debiutem. Pilotowi, porucznikowi deBeaurain sprzyjało jednak szczęście. Docierając do absolutnej granicy zasięgu swojej maszyny, przemknął nad włoską cytadelą Palmanova, fotografując ją z pułapu pięciu tysięcy metròw*.* Wszystko w tej misji było eksperymentem. Rekordowy pułap i dystans do pokonania, niepewna instalacja dodatkowych zbiornikòw paliwa, a zwłaszcza pokładowy aparat fotograficzny, ktòrego pięćsetmilimetrowy teleobiektyw nieco awansem uznano za zdolny do uwiecznienia na płycie światłoczułej wrogich umocnień. Bez względu wszelkie przeciwności, unikając pościgu pilot wròcił szczęśliwie do domu z kompletem zdjęć, ktòre nie bez dumy rzucił nazajutrz na biurko głòwnodowodzącego cesarsko-kròlewskiej armii. Wszystkie fotografie posiadały inskrypcje w języku… polskim. Nie mogło być inaczej, albowiem noszący francuskie nazwisko por. Janusz de Beaurain był rodowitym Polakiem. Do krakowskiej szkoły lotniczej trafił wraz z dwoma towarzyszami broni, prosto z Legionòw. Za zgodą brygadiera Piłsudskiego, inicjującego tym samym szkolenie personelu przyszłych sił powietrznych RP. Nasz bohater nie zawiòdł pokładanych w nim nadziei „Dziadka”. Wkròtce po przydzieleniu do jednostki frontowej, 10.02.1917 uzyskał pierwsze zwycięstwo nad włoskim myśliwcem. Nie dane mu jednak było zasmakować w roli asa. Latem tego samego roku odkomenderowano go do Warszszawy gdzie stanął na czele tym razem już jawnego programu treningowego legionowego lotnictwa.

Tak przynajmniej wyglądała „przykrywka” jego warszawskiej funkcji. W istocie chodziło Komendantowi o przerzucenie go drogą lotniczą do zrewoltowanego Petersburga dla nawiązania kontaktu z Naczelnym Polskim Komitetem Wojskowym kierowanym przez przyszłego prezydenta, Władysława Raczkiewicza. Na ziemiach zanarchizowanego imperium caròw sytuacja licznych tam Polakòw zdawała się bowiem bardziej sprzyjać walce o niepodleglość. Janusz de Beaurain wywiązał się z zadania znalezienia samolotu i pilota. Tajna wyprawa Jòzefa Piłsudskiego nie doszła jednak do skutku. Zrezygnował z pomysłu, przez co niestety został 22.07.1918 roku aresztowany prze Niemcòw i osadzony w Magdeburgu. Tymczasem konsolidacja polskich sił zbrojnych powstałych z rozpadu carskiej armii postępowała milowymi krokami. Przy dwudziestotysiecznym korpusie generała Dowbora-Muśnickiego nie obyło się bez powołania do życia „Awjacji I Polskiego Korpusu” pod komendą kapitana Zygmunta Abakanowicza. Ambitne plany jej działań uległy kompresji pod koniec czerwca, wraz z rozwiązaniem korpusu pod niemiecką presją. Zaledwie czterem lotnikom powiodła się ucieczka skradzionym bolszewikom gigantycznym bombowcem typu Ilja Muromiec. Trzej Polacy uratowali w ten sposòb od śmierci z rąk Czeki nie tylko siebie, ale i przyszłego dowodcę lotnictwa niepodległej Łotwy, pulkownika Baszko. Reszta pesonelu musiała do Ojczyzny maszerować pieszo.

Jesienią 1917 roku z obawy przed następstwami bolszewickiej rewolty, chorąży Stanisław Jakubowski zmobilizował w Odessie jednostkę złożoną z polskich elewòw tamtejszej szkoły lotniczej. Wykorzystując sprzeczne rozkazy białej i czerwonej władzy, lotnicy Jakubowskiego weszli w posiadanie kilkunastu w pełni sprawnych samolotòw. Rozpoczęte natychmiast szkolenie bojowe na wypadek ewakuacji do Polski, napotkało nieoczekiwaną przeszkodę w postaci austriackiego ultimatum. Dnia 18 kwietnia 1918 jednostka zmuszona była się rozbroić i zdać trofiejne samoloty odeskim władzom miejskim. Niemiecko-austriacka okupacja zachodniej Rosji, fikcyjna niepodległość Ukrainy, oraz inne następstwa separatystycznego Pokoju Brzeskiego zawartego przez bolszewikòw z państwami centralnymi, zawiodły nadzieje Polakòw liczących na odzyskanie przy ich pomocy państwowego bytu. Polskie formacje postanowiły oddać się pod kuratelę Ententy, ktòrej Rosja właśnie przestała być członkiem. W szeregach II Korpusu Polskiego, na obszarze między Kamieńcem Podolskim, a Dunajowcami powstały wczesną wiosną 1918 aż dwa polskie „Awjacyjne Oddziały Bojowe”. Korpus i jego lotnicy zdążyli co prawda być uznani przez zachodnich sojusznikòw za sprzymierzeńcòw, ale już w maju ulegli przeważającym siłom niemieckim. Jednostki, ktòrym udało się wyrwać z okrążenia dołączyły pod Odessą do przybyłej z Kubania 4. (polskiej) Dywizji Piechoty gen. Lucjana Żeligowskiego. Przed tymi siłami na drodze do ojczyzny był jeszcze 12-miesięczny szlak bojowy. Ambitne i z początku udane inicjatywy formowania polskich jednostek lotniczych zniweczyły, do połowy 1918 roku na zajetych obszarach Rosji, niemieckie władze okupacyjne.

Porucznik deBeaurain dostał tymczasem z dowòdztwa Polskiej Organizacji Wojskowej (POW) rozkaz przelotu do Lwowa celem podreperowania nastrojòw patriotycznych wśròd służących w tamtejszym garnizonie austriackich lotnikòw polskiego pochodzenia. Z takimi samymi dyspozycjami skierowano tez pełnomocnikòw POW do Krakowa. Głòwnie ze względòw etnicznych, oba okręgi wojskowe rozpadającej się C-K Armii typowano jako zalążki odrodzonego polskiego lotnictwa. Kapitan Florer, dowòdca krakowskiej bazy mimo, iż będący austriackim oficerem, ale przy tym Polakiem, bez oporu podporządkował się komendantowi miasta, brygadierowi Roi. Poza pilnowaniem porządku i udaremnianiem plądrowania magazynòw przez C-K dezerteròw, Florer zarządził demontaż aparatòw zapłonowych we wszystkich samolotach dla udaremnienia ich porywania do Austrii. Trudniejsza sytuacja zaistniała w kontestowanym przez Ukraińcòw Lwowie. Polska dominacja demograficzna i kulturowa była tu faktem, niestety bardzo niewygodnym zaròwno dla Wiednia jak i Berlina. Już wtedy, tak jak dziś obie stolice marzyły o antypolskiej Ukrainie. „Państwie specjalnej troski” jako bacie na polskie aspiracje. W niejawnym aneksie do zawartego ze swoim agentem (Leninem) Pokoju Brzeskiego, niemiecko-austriaccy negocjatorzy „podarowali” efemerycznej Ukraińskiej Republice Ludowej wiele ziem byłego zaboru rosyjskiego. Szybkie zdemaskowanie tych knowań spowodowało polskie naciski dyplomatyczne pod wpływem ktòrych niemiecko-ukraiński geszeft unieważniono w czerwcu 1918. Cztery miesiące pòźniej, 19 października, lwowska Ukraińska Rada Narodowa ogłosiła powstanie swojego państwa. Teraz dla odmiany na obszarze byłego zaboru austriackiego. W ten oto sposòb istniały jesienią 1918 dwa odrębne państwa: kijowska URL, oraz Zachodnioukraińska Republika Ludowa ze stolicą we Lwowie.

Julian Stachiewicz, ps. „Wicz” w stopniu pułkownika

Pod koniec października ostatniego roku wojny na rozkaz lwowskiego dowòdcy POW, kapitana Stachiewicza porucznicy: Roland, Mokrzycki i Bastyr opracowali plan opanowania miejscowego lotniska. Akcja nie mogła się odbyć bez użycia siły jako, że austriacki komendant Lewandòwki otwarcie sprzyjał Ukraińcom. W dniu 1.11.1918 ich wojska wkroczyły by zająć miasto ze szczegòlnym uwzgędnieniem obiektòw wojskowych. Tymczasem por. Bastyr zjawił się na lotnisku w celu pobrania samolotu na lot łącznikowy do Krakowa. Chodziło mu w istocie o dostarczenie tam meldunku sytuacyjnego i prośby Stachiewicza o odsiecz przeciw ukraińskiej agresji. Obiecana maszyna miała być gotowa nazajutrz. Bastyr zgłosił się po nią w obstawie przyjaciòł: por. Janusza deBeaurain i por. Torunia. Pewny swego dowòdca lotniska odmòwił w ostatniej chwili wydania samolotu, a przeczuwając intencje Polakòw stwierdził: możecie przecież wziąć co chcecie i bez mojej zgody, ale w tym celu musicie zająć bazę siłą. Mimo, że  trzej lotnicy żadną siłą nie dysponowali***, potrafili w brawurowej akcji, wspòlnie z przybyłym z miasta plutonem akademika Otowskiego, opanować głòwne hangary. Zaraz potem przy wspòłdziałaniu mieszkancòw Lewandòwki odparli atak szabrownikòw pragnących splądrować lotniskowe magazyny. Wobec opieszałości przeciwnika, trzej piloci mogli następnie zająć się przeglądami samolotòw. Z analogicznym zamiarem przechwycenia bazy oddziały Ukraińskie zjawiły się u jej bram nieco za pòźno. Natrafiając już na skonsolidowaną obronę, zdeterminowanych lotnikòw, cywilòw i studentòw, dysponujących (sic!) jednym karabinem. Pomimo to brawury starczyło zbrojnym po zęby Ukraińcom na zaledwie jedną pròbę ataku. Straciwszy w niej dwòch rezunòw, wycofali się by więcej nie powròcić. Trzy dni spędzone w hangarze wystarczyły Polakom na doprowadzenie do pełnej sprawności pierwszego samolotu. Dwumiejscowy Oefag CII z biało-czerwonymi znakami rozpoznawczymi wystartował z Lewandòwki o świcie 5 listopada 1918 roku. Pilotowany był przez porucznika Stefana Bastyra, ktòremu w kabinie strzelca towarzyszył w tym inauguracyjnym locie porucznik Janusz de Beaurain. Zadanie zbombardowania pozycji ukraińskich wokòł dworca kolejowego Lwòw Głòwny zostało wykonane. Tak wyglądał bojowy debiut lotnictwa Niepodległej.

^^^

Przypisy: *pochodzącego z Wadowic syna polskich rodzicòw; z 43 zestrzeleniami w dorobku. **dla entuzjastòw fotografii podaję, że czas otwarcia migawki wynosił 1/180 sekundy. ***polska obrona Lwowa liczyła wòwczas zaledwie 64 uzbrojonych ochotnikòw.

ANDRZEJ ZBIEGNIEWSKI / AUSTRALIA

              ############################         

Śledź i polub nas:
3 komentarze

Dodaj Komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *