NAZYWANO JĄ MATECZKĄ

Mamy różne DNIE! Dzień Ojca, Dzień Matki, Dzień Dziecka, Dzień zakochanych i inne jeszcze różne DNIE…I o tych dniach wypisuje się tysiące, tysięcy słów, ale o tym DNIU – tak mało się czytało, bo i mało się o położnych pisało, a przecież IM zawdzięczamy pierwsze chwile naszego życia. (red.np.)

Autor: Józef Wróbel

POŁOŻNE w Polsce obchodzą swoje święto 8 maja, w rocznicę urodzin położnej Stanisławy Leszczyńskiej.

„Jak się człowiek przebudzi, to zwykle udaje mu się trafić nogą tylko do jednego pantofla” – mówi Bronisław Leszczyński, lekarz, syn Stanisławy Leszczyńskiej, położnej. „Mamę jak wzywano w nocy, to często właśnie w jednym pantoflu wybiegała. I tak się też modliła do Matki Bożej: załóż, chociaż jeden pantofelek, ale przybądź z pomocą. Mama mówiła, że się nigdy nie zawiodła”.

Była od kwietnia 1943 do stycznia 1945 więźniem niemieckiego obozu koncentracyjnego Auschwitz II Birkenau o numerze 41335. I wbrew poleceniom niemieckich władz przyjmowała porody więźniarek i pomagała matkom otoczyć noworodki opieką.

Kiedy trafiła do  Auschwitz II Birkenau była już doświadczoną położną z własnym przeżyciem macierzyństwa, bo była matką córki i trzech synów. Zbliżała się do pięćdziesiątego roku życia.

Stanisława Leszczyńska ze względu na swoje umiejętności zawodowe została obozową położną. Chociaż władze obozowe wydały jasne instrukcje dotyczące zabijania nowonarodzonych dzieci, to jednak Stanisława Leszczyńska przyjęła mnóstwo porodów i ułatwiła ukrycie noworodków. Niektóre źródła podają, że było ich około trzech tysięcy. Oczywiście, z wielu powodów jest to abstrakcyjna liczba, ale skala działań Leszczyńskiej musiała być wielka, bo po wojnie wiele kobiet świadczyło, że Leszczyńska była ich położną w obozie. Dzieci nie miały dużych szans na przetrwanie. Nie było możliwości prowadzenia ciąży w sposób właściwy i godny, więc dzieci często rodziły się chore. Przychodziły na świat w pomieszczeniach o fatalnych warunkach higienicznych, co zwiększało prawdopodobieństwo szybkiego rozwoju chorób i infekcji.

Ale nie ponosząc ryzyka i nie podejmując się przyjęcia każdego porodu Stanisława Leszczyńska nie uratowałaby wielu dzieci, które przetrwały wojnę. Jak opisuje we wspomnieniach, szukała wsparcia w modlitwie. Dziecko stanowiło dla Leszczyńskiej największy cud świata, a akt narodzin postrzegała jako największe uniesienie natury.  Stanisławy Leszczyńskiej nie obchodziła narodowość i wyznanie matki, Ratowała wszystkie dzieci. Bezwzględne zalecenie regulaminu położnej więźniarki mówiło o tym, żeby żydowskim dzieciom w żadnym wypadku nie odcinać pępowiny. Dzieci te po narodzinach miały być wyrzucane na śmietnik razem z łożyskiem. Chociaż za nieposłuszeństwo czekała ją kara śmierci, to dzieciom pochodzenia żydowskiego wiązała i odcinała pępowinę tak samo, jak pozostałym dzieciom.

Jednym z ocalałych dzieci przyjętych w obozie przez nieustraszoną położną był Maciej Stanisław Niewiadomski, urodzony 12 stycznia 1945. Jak opowiadał po wielu latach, po porodzie miał tylko 40 cm i ważył zaledwie niewiele ponad kilogram.

Przyjmowane porody to jedno, ale opieka nad matką i dzieckiem również musiała być zorganizowana w obozie koncentracyjnym. Dzieci opatulano szmatami, papierem – czym tylko dysponowały kobiety. Bezwzględnie należało dzieci ukrywać przed niemieckimi żołnierzami, bezlitosną obozową strażą. Odkrycie przez nich nowonarodzonej tajemnicy mogło skończyć się śmiercią i dziecka, i matki.

Niemiecki zbrodniarz dr Josef Mengele -foto: Argentyna, 1956 rok

Przyjmowanie porodów i opieka okołoporodowa prowadzona przez Stanisławę Leszczyńską nie umknęły uwadze niemieckiemu personelowi medycznemu zatrudnionemu w Auschwitz. Dowodzący niemieckim lekarzom SS-Hauptsturmführer Josef Mengele zainteresował się podobno statystkami porodów w obozie i zażądał od polskiej położnej raportu na temat zakażeń połogowych, powikłań oraz zgonów matek i dzieci. Nie wiadomo, czy jest to prawdą, ale zaangażowany w swoje paramedyczne, antyhumanitarne eksperymenty Josef Mengele, doktor medycyny i antropologii mógł rzeczywiście interesować się statystykami porodów w tak ekstremalnych warunkach, jakimi były baraki niemieckiego obozu koncentracyjnego.

Stanisława Leszczyńska przeżyła II wojnę światową, a swoje doświadczenia z obozu koncentracyjnego spisała w opracowaniu Raport położnej z Oświęcimia. Pierwsze wydanie tej publikacji nastąpiło w Przeglądzie Lekarskim w 1965.

 Zmarła w 1974 r. w wieku 78 lat, w Łodzi. Na jej pogrzeb przybyły tysiące ludzi – wśród nich dzieci, które przeżyły obóz. znajomi Żydzi i ogromna ilość kwiatów. Rano padał deszcz, a z chwilą pogrzebu zaświeciło słońce. Nad trumną śpiewały wnuczki, a syn Henryk grał na organach. W roku 1996, w setną rocznicę urodzin, jej szczątki spoczęły w kościele Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Łodzi.

Powyżej: Dąb pamięci Stanisławy Leszczyńskiej, polskiej położnej, więźniarki niemieckiego obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau zasadzili w Białymstoku studenci Uniwersytetu Medycznego.

Obrazek wprowadzający do artykułu

Okładka książki: „Położna / O mojej cioci Stanisławie Leszczyńskiej”
Autor: Maria Stachurska

Źródło: Znana położna.pl / materiały własne

Dla Nasze Pismo /dwumiesięcznik/ i naszepismo.pl opracował dr Józef Wróbel

############################################

Śledź i polub nas:
Jedenkomentarz

Dodaj Komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *