AMBASADOR Andrij Jarosławowycz Melnyk

MOTTO: „Pierwszą zasadą jest, by polityk [i dyplomata] nigdy nie ważył się pisać [i mówić] kłamstw; drugą, by nigdy nie starał się ukryć prawdy; trzecią, by swoją pracą nie wzbudzał podejrzeń, że kogokolwiek faworyzuje lub jest do kogokolwiek uprzedzony” Cyceron, De Oratore, II.XV.62/.

KŁAMSTWA MELNYKA! Trzeba dbać o polskie interesy!

Na zdjęciu; ambasador Ukrainy w Niemczech Andrij Jarosławowycz Melnyk/ Żródło Wikipedia

 Z prof. dr. hab. Wiesławem Wysockim, kierownikiem Katedry XIX i XX wieku w Instytucie Nauk Historycznych Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego, rozmawia Mariusz Kamieniecki

MK: Jeśli Andrij Melnyk, ambasador Ukrainy – państwa pogrążonego dzisiaj w wojnie – kraju, który otrzymuje od Polski ogromną pomoc – mówi, że podczas II wojny światowej Polska była dla Ukrainy takim samym wrogiem jak Niemcy czy ZSRS, to jak to należy interpretować?

To wypowiedź bardzo nikczemna, można powiedzieć, że w starym dobrze nam znanym stylu. Dlatego obawiam się o ten nasz dzisiejszy i przyszły sojusz z Ukrainą, o którym tak dużo i chętnie się mówi. Jednak proszę zauważyć, że wypowiedź ambasadora Ukrainy w Berlinie Andrija Melnyka nie jest jedyna w tym tonie. Chodzi mi też o ambasadora Ukrainy w Polsce Andrija Deszczycę, któremu nie tak dawno minister Zbigniew Rau dziękował za lata służby dyplomatycznej w Polsce, a prezydent Andrzej Duda odznaczył Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Zasługi RP, za – jak to określono – lata służby i budowania polsko-ukraińskich relacji. Otóż ten ustępujący – dziś już były ambasador Ukrainy w Polsce, który wydawało się, że w ostatnim okresie swojej pracy w naszym kraju zmienił się w przyjaciela Polski i Polaków, bo wypowiadał się pozytywnie i z uznaniem o Polsce. Jednak nic z tych rzeczy. Otóż przed opuszczeniem Polski Andrij Deszczyca podpisał protest przeciwko Polsce w sprawie LGBT. Dla mnie jest to po prostu łajdactwo, które należy potępić. Okazuje się, że dyplomacja ukraińska nie wyzbyła się łajdaków – ludzi starego pokroju, a zarówno wspomniany były ambasador w Polsce, jak i ambasador w Niemczech zasługują na słowa najwyższego potępienia.

Czy wypowiedź ambasadora Melnyka, która jest niezgodna z faktami i historią, można traktować jako pogląd ukraińskich władz?

Sądzę, że tak. Dlatego także o tym – mimo trudnej sytuacji, mimo toczącej się wojny – powinniśmy dzisiaj głośno rozmawiać. Owszem, po stronie ukraińskiej pojawiły się drobne, choć ważne gesty, jak np. odsłonięcie lwów na Cmentarzu Orląt we Lwowie, które zabite deskami w drewnianych skrzyniach przez lata były symbolem trudnej polsko-ukraińskiej historii. To ważny gest, ale za tym wszystkim nie ma zmiany ideologii, nie ma zmiany mentalności ukraińskiej, czego wyrazem jest gorszący przykład, jaki daje ukraińska dyplomacja. Jednocześnie powinien to być sygnał i otrzeźwienie dla nas, że jeśli sami nie zadbamy o nasze interesy, o polskie sprawy, to nikt tego za nas nie zrobi.

Jak na wypowiedź ambasadora Melnyka zareagują środowiska kresowe – krewni ofiar ukraińskich zbrodni?

Przypomnę, że środowisko wołyńskie Armii Krajowej, które nosi na sobie blizny bezpośrednich doświadczeń z kontaktów z Ukraińcami, jako pierwsze – na początku wojny i napaści rosyjskiej na Ukrainę – wyraziło opinię, iż sprawy, które dzielą Polaków i Ukraińców należy odsunąć na czas zmagań Ukrainy o wolność i niepodległość. Z tego środowiska poszedł też gest współpracy, wsparcia, pomocy dla Ukraińców. Przyznam, że tymi gestami naszych AK-owców byłem i jestem zbudowany, zachwycony, jestem pod wrażeniem tak dojrzałej postawy. Natomiast postawa wspomnianych pseudodyplomatów, łże dyplomatów ukraińskich, bo tak trzeba to nazwać – bardzo mnie zbulwersowała i zapewne dotyczy to także środowisk kresowych.

Czy nie płacimy dzisiaj za brak polityki wschodniej, za to, że nie domagaliśmy się wyjaśnienia od Ukrainy zbrodni na Polakach i przeproszenia za ludobójstwo dokonane przez OUN-UPA? Prof. Krzysztof Szwagrzyk wciąż ma problemy z uzyskaniem pozwolenia na poszukiwania ofiar ukraińskich zbrodni i nie może podjąć prac archeologiczno-ekshumacyjnych na Ukrainie…

Nie chcę użyć określenia zaniedbania w stosunku do obecnie sprawujących władzę w Polsce, bo faktem jest, że są to zaniedbania wielopokoleniowe wszystkich poprzednich rządów, ale one są. Pamiętam też sytuację, kiedy w związku ze zbliżającą się kolejną rocznicą rzezi wołyńskiej, zwracano się do de facto antypolskiego Związku Ukraińców w Polsce o wypowiedzi, o interpretację tych wydarzeń sprzed lat. W ten sposób nagłaśniano publicznie ich antypolską interpretację wydarzeń z Wołynia. Ten fakt najlepiej pokazuje, że takie działania nie mają nic wspólnego z polityką historyczną. I w tym wypadku mamy podobną sytuację, kiedy nie protestując bardzo stanowczo, jednoznacznie, jakby zgadzamy się na to, żeby przedstawiciele Ukrainy zarówno w Niemczech – a ja dodaję: także i w Polsce – właściwie robią nas, Polaków, w tzw. balona. Z jednej strony mówią nam ładnie brzmiące, okrągłe słówka, z których nic nie wynika, a z drugiej strony dokonują czynów, które są de facto wymierzone w instytucje państwa polskiego. Przyznam się, że to jest nie do pogodzenia z protokołem, ale to także dywersja w stosunku do tego, co polski rząd i polskie społeczeństwo robi dzisiaj dla Ukrainy i Ukraińców.

Władze Ukrainy tłumaczą, że wypowiedź ambasadora Andrija Melnyka była prywatna. Czy przyjmuje Pan taką retorykę?

Absolutnie NIE. W tym oświadczeniu rzeczywiście możemy przeczytać, że jest to prywatna wypowiedź ambasadora Melnyka. Ale to nie jest prywatna wypowiedź, tylko stanowisko oficjalnego przedstawiciela państwa ukraińskiego. I jeżeli on nie zostaje skarcony przez własne władze, odwołany z placówki, to znaczy, że ukraińskie władze podpisują się także pod tą wypowiedzią ambasadora. Myślę, że będziemy mieli coraz więcej takich sytuacji, kiedy coraz częstsze będą słowa, skądinąd uzasadnionej krytyki, że jako państwo, jako Polacy pomagamy Ukrainie i Ukraińcom, którzy za dobro odpłacają się nam niewdzięcznością. I to będą słuszne uwagi, co więcej, już są one podnoszone. Przypomnę też, że politykę historyczną wcześniej miała Rosja, Francja, mają Niemcy, ale nie my Polacy. Owszem, mieliśmy politykę historyczną wspierającą Rosję, Francję, Niemcy, natomiast nie mieliśmy własnej polityki historycznej. I dzisiaj może dojść do sytuacji, gdzie znów będziemy wspierać politykę historyczną Ukrainy, nie mając własnej. Tego się obawiam, ale nie mówię tego bez podstaw. Symptomem są sytuacje takie, jak ta obecna – związana ze słowami ambasadora Ukrainy w Niemczech, Andrija Melnyka, wypowiedzianymi w rozmowie z niemieckim dziennikarzem, czy wspomniana wcześniej antypolska zagrywka ambasadora Ukrainy Andrija Deszczycy – niejako na pożegnanie. Uważam, że to źle prognozuje na przyszłość.

Jakie są rzeczywiste relacje między Ukrainą a Polską? Pomagamy Ukraińcom na każdym kroku, i jest to zrozumiałe, ale czy z tą wrażliwością – jako państwo – nie przesadzamy?

Polska pomaga Ukrainie w różnym wymiarze, i jest to fakt bez precedensu. Tak trzeba, natomiast rzeczywiście jest pytanie, czy w tej naszej wrażliwości, w tym wsparciu, występując w imię obcej sprawy – w rozmiarze nawet nieoczekiwanym przez drugą stronę – nie popełniamy błędu nadgorliwości. Oczywiście, rozumiem, że wojna i atak Rosji na Ukrainę to jest także wojna o Polskę – i mam świadomość, że każdy z tych gestów uczynionych wobec Ukrainy i Ukraińców jest ważny. Ale jednocześnie powinniśmy mieć świadomość, że za wspieranie Ukrainy zgodnie zresztą ze staropolską dewizą – „za wolność waszą i naszą”, możemy otrzymać odpowiedź bardzo niewdzięczną i całkowicie nieadekwatną do naszej postawy. Możemy się zatem spodziewać, że będą bardzo różne miary tej naszej pomocy. Ukraińcy są dzisiaj w bardzo szczególnej sytuacji – to prawda, ale my też musimy patrzeć i widzieć dalekosiężnie i mieć na uwadze przede wszystkim bliski nam interes Polski, interes związany z polską racją stanu. Zbliża się 11 lipca – Narodowy Dzień Pamięci Ofiar Ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów na obywatelach Rzeczypospolitej Polskiej, który będzie papierkiem lakmusowym, sprawdzianem. Żołnierze, rodziny z Wołynia – oni będą pamiętać o swoich ofiarach tam pozostawionych, ale nie przekroczą granic dobrego smaku. Trzeba jednak wypowiedzieć to, co jest ważne, że Wołyń jest ciągle wielką raną i wciąż daleko jeszcze do tego, żeby ta rana się zabliźniła.

Ale to nie oznacza, że mamy stać z założonymi rękami i nic nie robić w tym kierunku?

 Dokładnie. To jest zobowiązanie przede wszystkim wobec polskich władz. Tym bardziej nasze władze powinny zareagować w sposób stanowczy, zdecydowany na skandaliczne słowa ambasadora Andrija Melnyka oraz dziś już byłego ambasadora Andrija Deszczycy, a także na dość mętne, niejasne oświadczenie Ministerstwa Spraw Zagranicznych Ukrainy. Tutaj musi zajść istotna zmiana po stronie władz w Kijowie, ale to nie nastąpi bez naszej zdecydowanej postawy. W innym wypadku przyszłość się nam nie uda.

Dziękuję za rozmowę. / Mariusz Kamieniecki / Źródło: Nasz Dziennik Piątek, 1 lipca 2022

###

 „Wraz z ministrem Dmytro Kułebą uznaliśmy oświadczenie ambasadora Andrija Melnyka za jego opinię prywatną, zawierającą wiele kłamstw historycznych i nieporozumień intelektualnych – powiedział szef MSZ Zbigniew Rau. Wyraził też nadzieję, że w przyszłości w takich przypadkach strona ukraińska i polska będą działać razem”. (za Polskie Radio)

Pytanie: Czy ambasadorzy i ministrowie spraw zagranicznych występują prywatnie, czy reprezentują swój kraj bez względu na okoliczności?

Jedna z flag…

Flaga OUN-B/ Foto Wikipedia. Prostokątny płat tkaniny podzielony na dwa poziome, równoległe pasy tej samej szerokości, z których górny jest koloru czerwonego, a dolny koloru czarnego. Kolor czarny symbolizuje ukraińską ziemię, a czerwony krew przelaną za… Ukrainę.

Opracowanie: Admin / naszepismo.pl

################################################














Śledź i polub nas:
25 komentarzy

Dodaj Komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *