Głos z Polski…

Autor: Ewa Działa-Szczepańczyk

ROZPACZ- UE/ / Źródło : nczas.com

Kłopoty to nasza specjalność

Obecna sytuacja wskazuje na to, że sami prosimy się o kłopoty. Czas pokaże czy będą duże, czy może mniej uciążliwe. Jedno jest pewne – poprawa naszej kulejącej demografii nie była inspiracją dla tych, którzy zadecydowali o organizacji na terenie Polski tej wielkiej pod względem logistycznym operacji.

Można podejrzewać, że to raczej realizacja innych celów, w tym również tego długofalowego, wpisującego się w światowy trend likwidacji państw narodowych, (inspirowany min. złotymi myślami takich panów jak Richard Coudenhove-Kalergi). Jak wiadomo, ta nasza etniczna monolityczność od lat mocno drażniła światowych decydentów – wyznawców „miksowania” jako metody rozpuszczania narodów. Dlatego od dawna chciano tę operację u nas przeprowadzić, tylko nie wiedziano jakim sposobem tego dokonać. Przybysze z zamorskich krain jakość do nas nie lgnęli, bo nie mieliśmy dla nich konkurencyjnej w stosunku do bogatego Zachodu socjalnej oferty. Tam sami się pchali, nawet bez specjalnego zaproszenia. Nikt takiej ścieżki rozwoju czyli bogacenia się, dla nas nie przewidział, więc pozostaliśmy „krajem tranzytowym”.

Pozostała więc metoda „na wcisk”, ale i ona, jak wiadomo, ostatecznie nie wypaliła. Z czasem jednak zaczęli pojawiać się w naszym kraju ludzie, których ekonomiczny los był na tyle gorszy od naszego, że i nasza ojczyzna stała się dla nich atrakcyjnym miejscem do życia. Jednak ciągle byli stosunkowo nieliczni i w związku z tym nie spełniali pokładanej w nich nadziei. Teraz sytuacja się zmieniła. Wobec tego wyłania się pytanie – czy oczekiwany efekt „miksowania” zostanie osiągnięty? Tego nikt nie wie, bo dynamika wydarzeń jest zbyt duża i mogą się nagle pojawić dodatkowe nieprzewidziane „okoliczności”.

Przy okazji warto również zauważyć pojawienie się ciekawego psychologicznego zjawiska wśród tych naszych rodaków, którzy przez ostatnie dwa lata kierowali się wyłącznie instynktem samozachowawczym. Okazuje się, że w obliczu zaistniałej sytuacji zupełnie się go wyzbyli. Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki odszedł im lęk o własne życie – gotowi byli wpuszczać pod swój dach obcych ludzi, choć do niedawna obawiali się kontaktu z członkami własnej rodziny.

Można powiedzieć – ludzka niefrasobliwość wystawiła całą polską populację na sanitarny armagedon. To ostatnie zdanie to oczywiście żart, ale w całej tej sprawie żartów nie ma. Od tego jak potoczą się sprawy w naszym kraju w tym również te dotyczące „wchłonięcia” przybyszów i dalszej ich u nas egzystencji, zależeć będzie nasz los. To w zasadzie może być nasze – być albo nie być.

Ewa Działa-Szczepańczyk

Od red. naszepismo.pl Dziekujemy PANI EWO i prosimy o jeszcze…!

Poniżej: Włodzimierz Tetmajer, alegoria Polski umarłej, / 1909, katedra w Kaliszu

Iustracje dołączone przez np.pl

################################################

Śledź i polub nas:

Dodaj Komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *