Viktor Orbán o Polsce i geopolityce
|AUTOR: ANDRZEJ SZCZĘŚNIAK
(I dwa bratanki w Kanberze)
Viktor Orbán rozgrzewa emocje swoimi działaniami i wypowiedziami. Choć przed długi czas nasze relacje były przyjazne, to dzisiaj poszło już „na noże”.
Premier Węgier powiedział kilka ostrych zdań o grze geopolitycznej Polski. Przedstawił jej analizę, wartą głębszego przemyślenia. Wiadomo – Polak, Węgier dwa bratanki (po węgiersku: Lengyel, magyar – két jó barát). Ale ostatnio bracia się twardo starli…
Bratanki
Nasza odwieczna przyjaźń jest oczywista, przecież nawet założyciel państwa węgierskiego, święty Stefan, był synem Adelajdy – córki Mieszka I. Generał Bem to dowódca w węgierskiej rewolucji 1848 roku, którego pomnik stoi w Budapeszcie i pod nim zaczęło się Powstanie 1956 roku… Polski Cud nad Wisłą uratował pociąg z 80 wagonami węgierskiej amunicji, który 12 sierpnia 1920 r. przybył na dworzec w Skierniewicach.
Legendarna jest też odpowiedź, której węgierski premier Pál Teleki udzielił na propozycję Hitlera wspólnego ataku na Polskę: „Prędzej wysadzę nasze linie kolejowe niż wezmę udział w inwazji na Polskę. Dla Węgier to sprawą narodowego honoru NIE brać udziału w jakiejkolwiek akcji zbrojnej przeciw Polsce”. Także pomoc żołnierzy węgierskich w czasie Powstania Warszawskiego, czy krew z Polski dla walczącego Budapesztu w 1956 roku…
A dzisiaj polskie masowe wyjazdy do Budapesztu, by wspólnie obchodzić węgierskie święto narodowe 25 marca. Czy też Dzień Przyjaźni Polsko-Węgierskiej 23 marca, uchwalony przez oba parlamenty, a w Sejmie RP przez aklamację w imię „1000-letniej przyjaźń między naszymi narodami”. W siedzibie premiera Węgier (przepięknie umieszczonej w starym klasztorze karmelitów na skarpie Budy z widokiem na Dunaj i Budapeszt) w ten dzień powiewają dwie flagi: węgierska i polska.
Współpraca i konflikt
Dzisiejsze drogi polityczne Polski i Węgier w Europie czasami się łączą, czasami całkowicie rozchodzą. Kiedyś Viktor Orbán, jeszcze w opozycji, próbował natchnąć duchem walki polskich polityków. Do księgi cytatów polskiej prawicy weszło jego powiedzenie z 2009 roku: „Kiedy w lewicowej prasie węgierskiej czytam krytykę pod adresem Polski, że ma aspiracje, by na nowo stać się regionalną potęgą Europy Środkowej, wtedy głośno mówię do siebie: No, wreszcie!”.
I rzeczywiście, w latach rządów PiS i Fidesz wspólnie walczyły w Brukseli i osiągały sukcesy, czasami sięgając po twarde narzędzia, jak veto unijne wobec budżetu. Ciągłym obstrzał liberalnej większości w Brukseli z pewnością sprzyjał współpracy. Jednak po dojściu do władzy w Polsce liberalnej części establishmentu politycznego – idzie jak po grudzie. W numerze Myśli Polskiej (Pokojowa misja Viktora Orbána | Myśl Polska (myslpolska.info)) opisywałem misję pokojową Viktora Orbána do Moskwy. Wywołała ona wściekły atak unijnych elit, ale także rządu polskiego. Donald Tusk prezentuje się na czołowego liberała Europy, więc skorzystał z okazji, by być pierwszym w grillowaniu węgierskiego premiera. Węgrzy wstrzymywali się z krytyką, Viktor Orbán łagodził: „pamiętajmy, wszyscy Polacy są naszymi przyjaciółmi”.
Niezależnie jednak, czy to prawica czy lewica rządziła w Polsce, (bo na Węgrzech rządzi wciąż Orbán i Fidesz) zawsze, ale to zawsze był jeden powód ostrych podziałów i krytyki po polskiej stronie. Rosja.
Rosja dzieli Polskę i Węgry
W 2015 roku, gdy Węgry zaprosiły prezydenta Putina do Budapesztu, Jarosław Kaczyński, wtedy w opozycji, nie zgodził się na spotkanie z Viktorem Orbánem. Zarzut był bardzo smakowity: „postawa premiera Węgier burzy solidarność europejską”. W relacjach z Rosją, PiS odwoływał się do „solidarności unijnej”! Już po wybuchu konfliktu ukraińskiego Węgry były oskarżane, że polityka Budapesztu jest sprzeczna z polskimi interesami na wschodzie.
Premier Węgier próbował łagodzić, w lipcu 2022 r. w Tusnádfürdő tak mówił o przyjaźni polsko-węgierskiej: „Strategiczne interesy Polaków i Węgrów wobec wojny są zbieżne…, ale wojna utrudnia nam relacje z przyjaciółmi, ponieważ jeśli chodzi o rozum i interesy, one pokrywają się. Problem tkwi w sercu. W naszych stosunkach jest problem z sercem. My widzimy to jako wojnę między dwoma słowiańskimi narodami. My chcemy trzymać się od niej z daleka, a Polacy czują, że to ich wojna, już prawie w niej walczą”.
Jednocześnie wciąż bronił naszej sojuszu, gdyż za PiS-u były jeszcze szanse na współpracę. Dlatego apelował: „skoro jest to sprawa serca i nie możemy się porozumieć, musimy użyć rozumu i uratować, ile się da z przyjaźni i strategicznego sojuszu na czasy powojenne”. Peter Szijjártó, szef MSZ, dodawał: „interes Węgier polega na utrzymaniu dobrych, uczciwych stosunków z Rosją. Opieramy politykę zagraniczną na narodowych interesach.” Oskarżany o wszystko, co najgorsze, Viktor Orbán ze swoistą sobie celnością sformułowań odpowiadał krótko i precyzyjnie: „Węgry w wojnie rosyjsko-ukraińskiej stoją po stronie Węgier”.
Węgierski polityk widzi bowiem miejsce naszego regionu nie jako przedmurze Zachodu, ale jako „obszar pomiędzy światem niemieckim a światem rosyjskim”. Orbán wyciąga też z tego położenia historyczną lekcję: „Środkowa Europa zawsze była ofiarą konfliktów między Wschodem i Zachodem. W naszym narodowym interesie jest cywilizowany i konstruktywny dialog między nimi.”
Wojna bowiem wcześniejsze podziały dramatycznie pogłębiła, konfrontując nasze państwa, które znalazły się dzisiaj po dwóch stronach barykady. Tak wobec Moskwy, jaki i Brukseli czy Waszyngtonu, nie mówiąc już o Kijowie. Trudno więc się dziwić, że węgierski premier w końcu pożegnał się z dyplomacją.
O polskiej geopolityce
Viktor Orbán w lipcu na 33. już Letnim Wolnym Uniwersytecie dla młodzieży Tusványos, gdzie co roku wygłasza swoją analizę problemów politycznych, powiedział kilka ostrych zdań o Polsce i naszej grze geopolitycznej w Środkowej Europie. Są warte przytoczenia, więcej – przemyślenia.
Premier na początek uderzył ostro: „Polacy prowadzą najbardziej świętoszkowatą politykę w całej Europie. Moralizują i pouczają nas za relacje gospodarcze z Rosją, a sami w tym czasie beztrosko kupują rosyjską ropę, oczywiście przez pośredników”. Francuzi, którzy „kupują rosyjski gaz LNG, przynajmniej nie moralizują, a Polacy robią interesy i pouczają innych”. Orbán zakończył tyradę westchnieniem: „polityki na takim poziomie hipokryzji nie widziałem od 10 lat”. To zapewniło nagłośnienie jego wypowiedzi.
Orbán dokonał jednak głębszej, strukturalnej analizy naszej strategii. Oskarżył Polskę o złamanie kręgosłupa Europy, którym dla kontynentu była oś Paryż – Berlin. Przypomniał czasy, gdy działała ona, opierając się na europejskich interesach. Gdy Ameryka ponad 20 lat temu dokonała inwazji na Irak i chciała Europy do wciągnąć do tej wojny, kanclerz Schröder i prezydent Chirac wspólnie z prezydentem Putinem wyrazili sprzeciw.
Jednak dzisiaj Europa nie kieruje się własnymi interesami, a mechanizmy tej dramatycznej zmiany Orbán opisał tak: „najpierw widzimy kanclerza Niemiec, mówiącego, że będą wysyłać TYLKO hełmy, by po tygodniu ogłosić wysyłkę broni. Ten sam kanclerz zgadza się na sankcje, byleby NIE obejmowały energii, a za dwa tygodnie sam staje na czele polityki sankcyjnej”. Łatwo powiedzieć „oszalał”, ale nie, „wręcz przeciwnie, jest przy zdrowych zmysłach. Doskonale wie, że Amerykanie i liberalna machina formowania opinii – uniwersytety, think-tanki, instytuty badawcze, media – używają opinii publicznej do ukarania francusko-niemieckiej polityki, która jest niezgodna z amerykańskimi interesami. To jest przyczyna tego fenomenu”.
Pod taką presją wcześniejszą konstrukcję zastąpiła oś Londyn – Warszawa – Kijów. Według Viktora Orbán to „polski plan rozwiązania kwestii położenia między wielkimi Niemcami i wielką Rosją, poprzez zrobienie z Polski największej amerykańskiej bazy w Europie. To zaproszenie Amerykanów tutaj, między Niemców a Rosjan… To stary plan osłabienia Rosji i wyprzedzenia Niemiec”.
Efektem polskiej strategii było zniszczenie koncepcji Grupy Wyszehradzkiej (V4), konstruowaną jako trzeci podmiot między Belinem a Moskwą, nie skierowany jednak na konflikt z nimi. Polska wycofała się z tego konceptu, realizując strategię, nacelowaną przeciwko tym graczom.
Jednak premier Węgier nie wróży nam sukcesu, gdyż polskiej strategii brak solidnych fundamentów. To „polska pułapka”: „postawili wszystko na jedną kartę, czyli władzę Demokratów w Ameryce. Ci wspierali polskie cele, ale za to narzucali eksport demokracji, LGBTQ, imigrację i transformację wewnętrzną społeczeństwa, która grozi utratą tożsamości narodowej”. A że ta polityka pociąga za sobą poważne koszty, dlatego uważa on, że „polski projekt upadnie, ponieważ Polacy nie mają odpowiednich zasobów do jego zrealizowania. Będą musieli wrócić do Środkowej Europy i V4. Czekajmy więc na powrót naszych polskich braci”.
Viktor Orbán to ktoś więcej niż polityk, to mąż stanu. Jednocześnie bowiem z codziennym sprawowaniem władzy, dogłębnie analizuje politykę, także globalną, by zdefiniować kluczowe siły historii, dominujące trendy i ważne wydarzenia.
Nie jest tylko publicystą, takim jak ja, zdanym na skromne, dostępne publicznie okruchy wiedzy. Jest wewnątrz mechanizmów władzy, bierze w niej na co dzień udział. Dlatego warto zastanowić się nad jego diagnozą polskiej strategii.
Andrzej Szczęśniak/Myśl Polska, nr 33-34 (11-18.08.2024)
^^^
„Węgier, Polak dwa bratanki i do konia i do szklanki. Oba zuchy, oba żwawi, niech im Pan Bóg błogosławi”.
6-8 kwietnia 2018
Ponad 150 Dprzedstawicieli społeczności polskiej i węgierskiej w Australii wzięło udział w specjalnej uroczystości zorganizowanej z okazji obchodzonego 23 marca w Polsce i na Węgrzech Dnia Przyjaźni Polsko–Węgierskiej 5 kwietnia w australijskiej Canaberze.
Dzień Przyjaźni Polsko–Węgierskiej obchodzony jest w Australii corocznie na przemian w ambasadach obu krajów. W tym roku uczestnicy obchodów gościli w Ambasadzie RP. Na zaproszenie Ambasadora RP Michała Kołodziejskiego, w uroczystości udział wziął Ambasador Węgier dr István Mikola, jak również pozostali partnerzy z Grupy Wyszehradzkiej – Ambasador Czech Tomáš Dub oraz Ambasador Słowacji Tomáš Ferko. W wydarzeniu uczestniczył także dr Ryszard Dzierzba, Wiceprezes Federacji Polskich Organizacji w Nowej Południowej Walii i Komandor Rajdu „Katyń 1940 – Smoleńsk 2010” oraz kilkudziesięcioosobowa grupa uczestników rajdu, którzy wyruszyli z Sydney w kierunku Jindabyne i Góry Kościuszki w celu upamiętnienia 79 rocznicy zbrodni katyńskiej oraz 9 rocznicy tragicznej katastrofy lotniczej w Smoleńsku. Gościem specjalnym uroczystości był John Rooney, Burmistrz Cooma, Jindabyne i Śnieżnego Regionu, przez które przebiega trasa rajdu.
Podczas części oficjalnej uroczystości przemówienia wygłosili Ambasadorowie RP i Węgier oraz Komandor Rajdu dr Ryszard Dzierzba. W części artystycznej wystąpiły zespoły folklorystyczne: Polskę reprezentował zespół „Wielkopolska” z Canberry, a stronę węgierską grupa „Gyöngyösbokréta”.
Źródło: Ambasada RP w Canberze / Puls Polonii i Kronika węgierska/ foto Bogumiła Filip/ Opracował Admin
################### np.pl ##################
Zd
To nie tylko Węgrzy pokazują drogę zdroworozsądkowego i realistycznego spojrzenia na konfrontację rosyjsko-ukraińską. To także duża część elit państw „Starej Europy” widzi bezsens dalszego wykrwawiania Ukrainy, na obszarze której Ameryka i Rosja pozostawią na długie lata „dzikie pola”.
prof. Stanisław Bieleń
Iw
Będzie to samo co po ataku ZSRR na Afganistan w 1980. Afgańczycy dostawali powoli coraz to lepszą broń i, w konsekwencji Armia Czerwona nic nie zyskiwała. Stracili sprzęt i wielu młodych ludzi. Pod koniec lat ’80 zabrakło młodych mężczyzn dla młodych kobiet. I, to było prawdziwym powodem rozpadnięcia się Bloku Wschodniego. Mogę zarekomendować obejrzenie mało znanego filmu pt. „Charlie Wilson’s War”. Oparty na prawdziwych wydarzeniach film doskonale pokazuje mechanizmy działań Angloceltyków (głównie Amerykanów) w tamtym konflikcie. To co jest w scenariuszu tego filmu będzie się działo w wojnie ukraińsko-rosyjskiej. Osłabieni, z ogromnymi stratami ludzkimi Moskwa się wycofa. Dojdzie do depopulacji tamtego regionu a więc, do zastoju gospodarczego na kolejne pokolenie.
Ukraina zatrzyma to co ma ale będzie zrujnowana, wyludniona, zbiedniała i nieatrakcyjna. Natomiast Moskwę, najpewniej czeka poważna fragmentacja. W artykule nie wspomniano ale, część Ukrainy Zakarpackiej była do 1945 roku częścią Węgier i to też może być powodem zachowania Orbana który myśli że to powróci do Węgier.