Źródła władzy
|Autor: Antoni Koniuszewski
Podstawowy problem można sprowadzić do zagadnienia, czy władza ma swoje źródła nadprzyrodzone (boskie), czy jest rezultatem tak zwanego rozwoju społecznego?
POWYŻEJ ^ Szefowie Senatu, rysunek Josepha Kepplera. Wydane po raz pierwszy w Pucku w 1889 rok.
Odpowiedzi na powyższy dylemat mogą oczywiście być różne, ale wcale nie jest łatwo je odnaleźć i postawić. A choćby dlatego, że nieziemskie jej nadanie, jako konieczności wynikającej z samej istoty życia, nie musi się wcale kłócić z jej opisem jako zjawiska wspólnotowego. Musimy postawić sprawę tak: nasze stanowisko zależy, od którego momentu rozpoczniemy swoją narrację. Bo rzeczywiście: to co ma swoje nadprzyrodzone źródła może, a właściwie nawet musi objawiać się również pod postacią fenomenu społecznego.
Możemy przez chwilę przypuszczać, że to jedynie problem tak zwanego aparatu pojęciowego, a nawet mód królujących w poszczególnych epokach. Jeśli by tak: dochodzimy ostatecznie do relatywizacji i zdania, że wszystko to tylko dobór słownictwa, a zatem prawda właściwie nie istnieje. Tak zaś nie jest! By wybrnąć z poznawczej pułapki należy prawidłowo podać wyjściową tezę, gdyż ta wywiedziona w części wstępnej, może być niedostateczna i nie wieść do poprawnej konkluzji. I tak samo uznanie boskich źródeł władzy (uściślijmy, że politycznej) może na przykład oznaczać, że konieczność jej istnienia wynika z istoty ludzkiej natury pochodzącej od Boga, a nie, że w każdym historycznym przypadku jest skutkiem nadprzyrodzonej interwencji w ludzkie życie.
Z kolei odwrotny pogląd na to zjawisko zrozumiałe jako fenomen o historycznej wyłącznie naturze, też nie jest jednoznaczny. Choćby taka sprawa: czy władza jest warunkiem koniecznym, by społeczeństwo mogło istnieć? Czy może ma ona przygodny charakter, a w takich okolicznościach może zniknąć i życie swoim tokiem potoczy się dalej? Widzimy, że cały ten ludzki dylemat należy naświetlić nieco inaczej. Wydaje się, że chodzi nie o to – albo tylko o to – iż w Twórczym zamyśle władza została wkomponowana w naszą jaźń, ale o to, że za każdym razem za desygnowaniem do jej sprawowania stoi sam Bóg. W drugim przypadku, czy władza jest kontraktem – umową, czy ugodą społeczną? Ty świadczysz władcze usługi, a my w pewnych granicach jesteśmy ci posłuszni, a właściwie tolerujemy ciebie niczym zobowiązanie jednego z uczestników umowy.
Rozważmy te sprawy, zaczynając od drugiej. Tu musimy dostrzec kilka słabości tego dominującego, w liberalnym świecie, poglądu. Jeśli władza jest skutkiem swoistej umowy, czy nawet pewnego rodzaju doktrynalnej fikcji to wypada również spytać: kontraktu kogo z kim? Nawet gdyby założyć, że konstytucje są tymi fundamentalnymi aktami, to zjawisko władzy nigdy na tym nie polegało. Jak wiemy do porozumienia zasiadają dwie strony, a tu o ile lud istnieje zawsze i wciąż – to kto desygnuje tych, którzy mają rządzić? Właściwie nie wiadomo.
Może chodzi na przykład o to, że do aspirowania o władzę ktoś jednak w, np. tajne stowarzyszenia. Fikcyjność i utopizm to ważne zagadnienia. Zacznijmy od obserwacji, że jeśli nie ma ona tych źródeł – to jakie ma? Obserwujemy przecież, że jest ona człowiekowi przypisana. Są jej różne odmiany. Ale ograniczanie jej do wkomponowania w naszą naturę jest zbytnim przychyleniem się do liberalnych doktryn. Pan Bóg uczestniczy bowiem w historii i jest TEŻ dawcą każdej konkretnej władzy. Nazywamy to Pomazaniem.
Antoni Koniuszewski / Myśl Polska, nr 39-40 (22-29.09.2024)
Dla naszepismopl przekazal Jozef Wrobel
ILUSTRACJE DODAL ADMIN
################## np.pl #################
@@@
Jeszcze jedna Rada (która już z kolei? : „Potrzebna jest opieka nad Polonią i Polakami za granicą, ale też mądre partnerstwo” – powiedziała marszałek Senatu Małgorzata Kidawa-Błońska z dawniejszej Unii Wolności (Michnikowskiej} a teraz Tuskowskiej – podczas wręczania aktów powołania członkom Polonijnej Rady Konsultacyjnej.
I ta Rada będzie się nami opiekować. A z Australii została powołana do tej nowej Rady pani Kidawy Blonskiej pani M.Kwiatkowska która się nami już opiekowala kiedy była szefową Rady Naczelnej tej Polonii Australijskiej.
Mel-Pol
Dobrze, że jest taka Rada, że się nami opiekuje. że tak dzielnie Imienia Polaków broni. I w ogóle kiedy nas p. Grabowski Jan w australijskiej gazecie obsmaruje i w szczególe i pod każdym innym względem i za to będziem im wdzięcznym. Tu już był taki jeden obecnie członek Honorowy Rady Naczelnej JR, co sławił 25 lecie Polski Ludowej.
2 Stary Wiarus Qd
Komedianci: Akt 1.
Co się stało? Otóż w Sejmie Uśmiechniętym posłanka Hartwich, niczym członek jakiejś sekty, modlacym się tonem intonuje podziękowania dla swojego wodza Tuska, za to, że obdarował ludzkośc rentą socjalną. Ten groteskowy quasi rytuał kierowany jest do… pustego siedzenia premiera, bo się Tuskowi przyjść nie chciało. Sala wybucha śmiechem,
Kurtyna… Cdn. jeszcze nastąpi.
Justyna Janicka
„Powinniśmy tu być stanowczy i bezwzględni, dlatego że im dłużej będziemy babrać się w rozliczeniach, które są niezbędne, ale nie są sensem naszego istnienia w polityce, tym mniej energii, czasu i siły zostanie nam na rozwój. A mottem naszej partii, sercem naszego DNA jest rozwój” – przekonywał marszałek uśmiechnięty chłopczyk Szymek Ho – o małó co zakonnik.
Ale ktoś w mediach zrobił błąd i słowo “dno” – “naszego DNA” napisał z dużej litery
Szymon Lipski
Nikt nie podrobił DNA Byłem tam przez 2 miesiące i tam jest już moralne dno: Od posła do lewackiego osła.
J Krupski