Skończyć, jak Boy-Żeleński
|
Gardził polskością, kolaborował z Moskwą i zginął z ręki… Niemców!
Autor: Mariusz Paszko

Kiedy prof. Andrzej Nowak w rozdziale „Polska bez Polaków” przestrzega przed duchowym wyjałowieniem naszego społeczeństwa, przywołuje wiele przykładów, ale to historia Tadeusza Boya-Żeleńskiego – wybitnego pisarza, lekarza i tłumacza – szczególnie zapada w pamięć. Nie tylko jako opowieść o literacie, który zamienił krytycyzm wobec narodowej tradycji w rodzaj ideologicznej pogardy. Ale przede wszystkim jako symbol tego, jak łatwo z dystansu do własnych korzeni przejść do jawnego zaprzedania się obcej władzy – w tym przypadku Moskwie.
Boy-Żeleński był bez wątpienia jednym z największych polskich erudytów swojej epoki. Jego zasługi dla popularyzacji literatury francuskiej w Polsce są niepodważalne. Ale wraz z postępem jego działalności zaczęła się pojawiać coraz bardziej rażąca pogarda wobec polskiej kultury – tej samej, którą przecież jako pisarz mógł współtworzyć i wzmacniać. Dla Boya „Trylogia” Sienkiewicza była prymitywizmem, Mickiewicz i Kochanowski – anachronizmem. To, co było filarem tożsamości narodowej, w jego oczach stawało się ciężarem w drodze ku „oświeconej Europie”. Skąd my to znamy, prawda?

Boy-Żeleński przetłumaczył na język polski groteskową sztukę nie wiedzącego nic o Polsce, Alfreda Jarry’ego, „Król Ubu, czyli Polacy”, w której tytułowy Ubu uosabia karykaturalne cechy władzy i społeczeństwa. W zamyśle autora – młodego Francuza z prowincji – „Polacy” nie byli realnym obiektem kpiny. Byli bardziej pretekstem literackim. Ale dla Boya sztuka ta stała się okazją do szyderstwa z własnego NARODU. Tak narodził się nowy styl w polskiej inteligencji: chłodny dystans do polskości, pogarda dla narodowych mitów i przekonanie, że Europa zaczyna się tam, gdzie kończy się Mickiewicz.


Dalej było już tylko gorzej. Po sowieckiej napaści na Polskę w 1939 roku Boy-Żeleński nie wybrał drogi lojalności wobec napadniętej ojczyzny. Przeciwnie – zamieszkał we Lwowie i z zapałem włączył się w działalność propagandową komunistów. Pisał do „Czerwonego Sztandaru”, sowieckiej gadzinówki, i wykładał na Lwowskim Uniwersytecie przemianowanym na sowiecką uczelnię. Tym samym przyjął rolę „eksperta od kultury”, który miał tłumaczyć Polakom, że ich prawdziwa przyszłość leży pod czerwonym sztandarem. Mówiąc wprost – został narzędziem w rękach Moskwy.
I właśnie w tym momencie ujawnia się cała absurdalność i tragizm jego losu. Gdy w 1941 roku Niemcy wkroczyli do Lwowa, nie interesowało ich, że Boy pisał w „postępowych” gazetach i że propagował europejskość. Został rozstrzelany na Wzgórzach Wuleckich razem z innymi profesorami – jako Polak. To narodowość, z której drwił, której się wypierał i którą próbował „zreformować” przez pryzmat moskiewskiego uniwersalizmu, zadecydowała o jego losie.
Prof. Andrzej Nowak nie przywołuje tego przykładu bez powodu. Boy-Żeleński to przestroga – NIE przed krytycznym spojrzeniem na własną tradycję, bo ONO jest zdrowe i potrzebne, ale przed pogardą do własnej OJCZYZNY kultury i narodowości, która przeradza się w zdradę. W dzisiejszym świecie „postnarodowych” idei, gdzie coraz więcej ludzi z tzw. elit odcina się od polskości jak od wstydliwej choroby i dla których „polskość to nienormlaność”, historia Boya powinna być przypomnieniem: nawet jeśli zaprzesz się ojczyzny – ONA NIE zapomni o tobie. Tym bardziej JEJ wrogowie.
Mariusz Paszko
Od red. np.pl
Na grobie rodziny Żeleńskich na Cmentarzu Rakowieckim w Krakowie (rząd północny, kwatera KA) znajduje się tablica upamiętniająca pisarza:
Tadeusz Żeleński (Boy) ur. 21.12.1874, zm. 04.07.1941
Pamięci pisarza zamordowanego przez hitlerowców w lipcu 1941 we Lwowie i tam pochowanego w zbiorowej mogile. I TYLKO TYLE….
Ilustracje i opisy dodał ADMIN
##################### np.pl ####################