Cz 2. AD 2025. „Nomen est omen”! Nomen omen – czy polonijny surrealism już w czystej postaci ? *
|Motto naszegopisma.pl.: „NIC PRZECIWKO LUDZIOM – WSZYSTKO PRZECIWKO SYSTEMOWI KTÓRY UPOKARZA LUDZI”
AUTOR Ś+P ROMAN KORBAN
Wprowadzenie: 3-dniowy – 75 Zjazd RN PA w Australii. Najważniejsze w programie wydarzenie to “otwarcie drzwi do Sali Balowej” – ludzie już mówią, że nazwanej “im. Prezesa Borysiewicza” …dodając, że nie wszyscy z Sydney będą TAM wpuszczani – bo zakaz dalej obowiązuje… CZARNA LISTA WYGNAŃCÓW W CZ. 2.
Na początek to o: Skandal w Polskim Klubie – Ashfield Przegrana w Sądzie Najwyższym Ambicje Prezesa Borysiewicza za społeczne pieniądze?
Klub Polski Borysiewicza (Polish Club Borysiewicza)

SKARBNIK RADY NACZELNEJ I VICE KLUBU BORYSIEWICZA / ORAZ Executive board member A I P A Robert Czernkowski / FOTO STR. RN
„Prezes Ryszard Borysiewicz przybył do klubu na bazie gloryfikowania własnych osiągnięć z czasów młodości, kiedy to w towarzystwie … Skarżyńskiego w latach 1984-5-6 prowadzili dyskotekę przynoszącą dochody, za co, w rocznych sprawozdaniach klubowych otrzymywali gratulacje.
Wszelako ranga tej inicjatywy spadła do zera, kiedy to klub ukarano kwotą 1350 dolarów (wówczas była to bardzo wysoka suma), za niedozwoloną masową obecność niepełnoletnich na tych imprezach. 1990 r. w gronie dyrektorów klubu grasował Andrzej Michalik (Finance Broker), który w terminie późniejszym za finansowe matactwa dwa, czy nawet 3 razy skazany był na karę więzienia. 1992 r. na liście dyrektorów klubu widnieje nazwisko Andrzeja Borysewicza pełniącego funkcję Police Officer. Rok później na liście członków zarządu pojawia się nazwisko Ryszard Borysiewicz jako Financial Adviser. W latach bieżących Ryszard Borysiewicz, obecny prezes szeroko propagował hasła mające mu zapewnić autorytet i zaufanie u członków Klubu opowiadając wszem i wobec, że w czasie służby wojskowej w Australijskich Siłach Zbrojnych przeszedł szkolenie, które głęboko wrosło w jego naturę. Jako społeczne cnoty wymieniał bezgraniczną uczciwość, sprawiedliwość i prawdomówność. Obiecywał solennie, że będzie stał na gruncie australijskiego prawa i klubowej konstytucji, i cały swój talent oraz zalety wyniesione z wojska poświęci dla organizacji, której prezesuje i w ogóle polonijnej diaspory w Sydney. Tę mocno polukrowaną część swojego życiorysu w podobnej wersji powtarzał w pismach, które początkowo często wysyłał do członków. Informując ich, że klub znajduje się w ciężkiej sytuacji finansowej, ale zapewniał buńczucznie, że podejmie szeroko zakrojoną ofensywę, żeby tę sytuację zmienić na lepsze.
W jego pierwszej ofensywie znalazło się małżeństwo Sylwia i Jacek Gnych prowadzące restaurację klubową (500 dolarów za jej wynajem 3 dni w tygodniu), których bez wiadomych przyczyn początkowo zaczął gnębić w brutalny sposób. Pomimo, że w czasie tej napaści, raczej flegmatycznego usposobienia restaurator, nigdy nie zdobył się nawet na najmniejszy odruch agresji (nie licząc łez żony), nie było też żadnej agresji ze strony oburzonych klientów, prezes Borysiewicz na pomoc kilkakrotnie wzywał policję. Klub obiegła fałszywa plotka, że prezes „ma plecy w osobie brata funkcjonariusza policji w Ashfield”, której prezes nigdy nie prostował, a wręcz przeciwnie, w sposób impertynencki powtarzał „ze mną jeszcze nikt nie wygrał”.
To było rozumiane przez wielu członków, że prezes może liczyć na pomoc tych autorytetów. Stanowiło tym samym skuteczny straszak społeczny. Na cel jego zabiegów w wojnie z restauratorem nie trzeba było długo czekać. Chodziło o przejęcie restauracji, co mu się w końcu udało, mimo przegranej w Sądzie Najwyższym.Pańswo Gnychowie nie wytrzymali szykan.
Restaurację przejął Klub. Obok licznych błazeńskich wybryków, niegodnych społecznego działacza, Prezes zlikwidował dotychczas działający „podkomitet restauracyjny”, a prowadzenie tego biznesu powierzył własnej rodzinie.
A co na to conflict of interest? Po tym zabiegu, prezes osobiście zajął się propagowaniem sukcesów nowych właścicieli restauracji klubowej. W pismach do członków podkreślał wzrost zamówień na pierogi, kotlety, rzadziej golonki, i związane z tym dochody, które miały zasilić budżet klubowy. Nie ukrywał radości, że to wiązało się z wypełnieniem jego zobowiązań wyborczych. W tych manewrach zachęcał do brania udziału w życiu klubowym, które od czasu jego prezesury zamierało. Obiecywał dalsze sukcesy w tej działalności. Nie zauważył przezornie, że Bal Sylwestrowy odbywający się zwykle przy wypełnionych po brzegi salach zamiast zarobku przyniósł w tym roku 3 tys. dolarów straty. Drugi prestiżowy Bal Rady Duszpasterskiej mający wieloletnie historie został po raz pierwszy odwołany.
Prezes twierdzi, że Zarządowi nie zależy na liczbie członków. Ponad 100 Polakom, którzy starali się o członkostwo Klubu, tego członkostwa odmówiono, nie podając żadnej przyczyny. Wśród nich są zasłużeni dla polskości działacze społeczni, długoletni członkowie Klubu – im członkostwa nie przedłużono. Niektórym zaoferowano jedynie ‘Associate membership’ – uniesieni dumą z tego nie skorzystali.
Natomiast blisko 100 członków zniechęconych napiętą atmosferą, wzmagającą liczbą konfliktów i brutalna metoda ich rozstrzygania, nie odnowiło członkowstwa w Klubie. Tak więc podczas gdy sklepy, firmy, korporacje, kluby wyglądają, zapraszają, wabią klientów i tu konkurencja jest ostra, bezwzględna, Prezes ze swoim posłusznym Zarządem niefrasobliwie wynalazł metodę, aby napływ członków do jego folwarku na 75 North Street zmniejszyć do zera. W tym celu w Demokratycznej Australii, w Demokratycznym Polskim Klubie Ashfield, z inicjatywy prezesa Ryszarda Borysiewicza powstała „czarna lista” prawowitych obywateli Australii pochodzenia polskiego, niepodejrzanych, niekaranych w Polsce ani w Australii, których się wyrzuca z tej organizacji lub przyznaje ograniczone prawa tzw. Associate member.

W korespondencji w tej sprawie władze klubowe podkreślają z naciskiem, że tej kategorii członek nie ma prawa głosu na Zebraniu Wyborczym. Tę politykę Zarząd kontynuuje i to w stosunku do nowej, młodszej generacji z okresu solidarnościowego, która w niedalekiej przyszłości winna przejąć zarządzanie majątkiem klubowym chyba, że do tej pory Prezes roztrwoni w tajemnicy przed społeczeństwem dalsze miliony.

A oto lista członków, których prezes podejrzewa, o nieprzyjazne zamiary w stosunku do jego polityki: Mrs. Maria Baczyńska Mrs. Krystyna Bator, Mr. Ryszard Bator, Mr. Jacek Baran, Mrs. Maria Berent, Mr. Marian Berent, Mr. Łukasz Błaszczyk, Mr. Andrzej Borecki, Mrs. Anna Czuper, Mr. Ireneusz Czuper, Mr. Józef Drewniak, Mr. Sławomir Dunajewski, Mr. Piotr Durczak, Mr. Ryszrd Dzieżba, Mrs. Ewa Elep, Mrs. Joanna Fenik, Mr. Piotr Fenik, Mrs. Sylwia Gnych, Mr. Jacek Gnych, Mrs. Elżbieta Gogacz, Mrs. Kinga Grus, Mrs. Joanna Gumienna, Mr. Maciej Gumienny, Mrs. Olga Jabłonska, Mr. Maciej Jarysz, Mr. Wacław Jagoszewski, Mrs. Magdalena Jaruga, Mr. Wojciech Kapturski, Mrs. Małgorzata Kern, Mr. Mark Kern, Mr. Amdrzej Kisiel, Mrs. Hanna Kossowska, Mrs. Aneta Książek, Mrs. Barbara Kubiak, Mr. Bernard Kubiak, Mrs. Ewa Kuras, Mr. Marcin Kuras, Mr. Marcin Kurek, Mrs. Beata Kurzup, Mrs. Ada Leszczyńska, Mr. Jacek Leszczyński, Mr. Tadeusz Macioch, Mr. Alek Malchewski, Mrs. Alina Malchewski, Mrs. Iwona Musiał, Mrs. Marcelina Narloch, Mr. Janusz Nawrocki, Mr. Peter Olek, Mr. Dariusz Plust, Mrs. Anna Rzewnis, Mr. Grzegorz Rzewnis, Mrs. Emilia Szczerbiak, Mr. Sten Stankowski, Mrs. Beata Stankowska, Mrs. Grazyna Stasiak, Mrs. Edyta Storos, Mr. Nathan Storos, Mrs. Barbara Stozek, Mr. Michał Stozek, Mrs. Joanna Sztandera, Mr. Marcin Sztandera, Mrs. Anna Szwajda, Mr. Zbigniew Szwajda, Mr. Radosław Szymański, Mr. Kamen Tsoner, Mrs. Magdalena Tsoner, Mrs. Henryka Walkiewicz, Mr. Edward Wawrzyczny, Mrs. Maria Wawrzyczny, Mr. Wojciech Wawrzynski, Mrs. Oliwia Wolak, Mrs. Teresa Wolak, Mr. Gregory Wozniak, Mr. Grzegorz Zwolak, Mr. Stanisław Żak. Weźmy jako przykład wieloletnią najhojniejszą sponsorkę Klubu oraz wszystkich akcji społecznych, jednocześnie lekarza sprawującego opiekę nad lokalną Polonią, Dr K. M. Łukaszewicz.

Tu światły Prezes, z praktyką jak szkolić rekrutów, w jednym z listów do niej, utrzymanych w sądowym tonie, podkreśla historyczną rolę, jaką on sam spełnia w Klubie, gdzie z upoważnienia nieba i wyborców dźwiga ciężar władzy, co go zmusza do wyrażenia niezadowolenia z jej społecznej postawy i opinii prezentowanej o Klubie. Dalej w sposób uwłaczający społecznej organizacji, w liście wyznaczył jej termin spotkania w Klubie, w celu rozpatrzenia sprawy. Przyznał pani Doktor 10 min., na złożenie wyjaśnienia swojego poglądu, bądź złożenia go na piśmie w dziewięciu egzemplarzach, a dziesiąty do akt Klubu. Jednak przesłane pismo, dodaje, nie zwalnia jej ze spotkania z Zarządem, który przed podjęciem decyzji domaga się osobistej z nią rozmowy. W zależności od treści tej rozmowy, podjęta zostanie dyscyplinująca decyzja. W ożywionej korespondencji, z popularnie zwaną dr Kają, Prezes z Zarządem zarzucali lekarce, że chce zniszczyć Klub. Drogą do tego miało być nie tylko zachęcanie licznego grona znajomych, aby zapisywali się do Klubu, lecz bez uzgodnienia z Zarządem opiniowanie podań osób ubiegających się o członkostwo Klubu. Prawo do zaopiniowania podania o członkostwo posiada każdy członek Klubu. Dr Łukaszewicz od lat posiada ‘life membership’ jaki uzyskała w uznaniu swoich zasług dla Polskiego Klubu w Ashfield. W tej atmosferze, na jednym z ogólnych zebrań klubowych, dr Kaję napastowały w ordynarny sposób matka prezesa, Marianna Borysiewicz i jego siostra Danuta, bez absolutnej reakcji ze strony prezydium, wyzywały ją od „K”, wyśmiewały jej rzekomą ułomność, oskarżały o okradanie pacjentów w czasie domowych wizyt oraz podważały jej uprawnienia fachowe. W prezydium na publicznym zebraniu, w obronie tej rangi członka z „czarnej listy” nikt nie kiwnął palcem w bucie.
Kolejnym przykładem może być sprawa Józefa Drewniaka (1924-2015), który zmarł w wieku 91 lat. Był najstarszym, najbardziej zasłużonym emigrantem, najwyżej nagradzanym przez Rząd Emigracyjny w Londynie, Rząd urzędujący w Warszawie jak i przez lokalne organizacje polonijne w Australii. Przybył do Australii 1948 r. z grupą żołnierzy II Korpusu. Był jednym z założycieli i od samego początku członkiem Klubu Polskiego w Ashfield. Józef Drewniak był znanym śpiewakiem operowym występującym ze światowej klasy Luciano Pavarottim i Australijką Joan Sutherland. Wielokrotnie występował w filmach, nagrywał patriotyczne pieśni w setkach egzemplarzy i rozdawał Polskim szkołom sobotnim oraz mieszkańcom domów Spokojnej Starości. W tych rozlicznych obowiązkach był przede wszystkim społecznikiem uczestniczącym w wielu inicjatywach charytatywnych polsko-australijskich. Nade wszystko we wczesnym okresie powojennym oddawał niecodzienne usługi kościołowi, polonijnym organizacjom. Wielokrotnie organizował występy najpierw w Domu Polskim, a potem w Klubie, przeznaczając cały dochód na spłacanie pożyczek dla tych polskich instytucji.
Był pierwszym, który bez żadnej pomocy, w urągających warunkach wprowadził na antenę radiową polskie słowo. Wtenczas polska gazeta należała do rzadkości, telefon czy samochód przywilejem bogatszych. Wszystkie wieści wymieniano pod kościołem, co absorbowało czas. Bez jego radia wszystkie organizacje, imprezy, traciłyby połowę uczestników. Nadto Józef Drewniak regularnie powiadamiał w terminach ślubów, o pogrzebach, urodzinach, awansach społecznych, studenckich dyplomach i innych ważnych społecznie doniesieniach, za co Polonia winna mu szacunek. Jego antena stanowiła centrum walki z reżimem w PRL, broniła więźniów politycznych w czasach Solidarności, organizowała pomoc dla kraju.
Specjalną uwagę i staranie poświęcał wizytom wybitnych ludzi, wśród których nasz papież Jan Paweł II zajmował szczególne miejsce. Ostatnio w związku ze stałym napięciem w Klubie Polskim w Ashfield wzmożonym od czasu prezesury R. Borysiewicza, pan Józef został zaproszony na rozmowę z prezesem, Przyszedł do klubu w wieku 91 lat, po chorobie i tuż po operacji, o lasce. Jednak cierpiący na stalinowską chorobę, zwaną kult jednostki prezes, siedział w sekretariacie i nie kwapił się na spotkanie. Znacząca liczba członków podejrzewa, że celowo (…) członka zarządu Zbigniewa Słomowskiego, który fizycznie napadł na sędziwego chorego działacza.
Przed tragicznym w skutkach atakiem uratował Drewniaka wydawca Expresu Australijskiego Marek Weiss. Incydent ten głęboko wzburzył szerokie kręgi Polonii przekonanej, że głęboka depresja jaką przeżył ten już słaby lecz dbający o swój honor człowiek, przyspieszyła jego śmierć.
Tym bardziej, że ani Prezes ani sekretarz klubu Eleonora Paton ani inni członkowie Zarządu nie zdobyli się nawet na jakiś gest ubolewania, złagodzenia przygnębiającego nastroju. A może sprawca napadu otrzymał jakąś reprymendę? Może kogoś ruszyło sumienie i pofatygował się z chorągiewką na cmentarz?
Nic mi o tym nie wiadomo. Musimy pamiętać, że członkowie Klubu i osoby towarzyszące im, które przychodzą do Klubu, nie są gośćmi prezesa Borysiewicza, lecz wielopokoleniowej społecznej wspólnoty polonijnej, która przez lata zapracowała na ten ośrodek. Klub jest ekonomiczną jednostką, jego istnienie zależy od liczby i aktywności członków, i dlatego sztuczne, administracyjne ograniczanie ich napływu, minimalizowanie uprawnień, każdy sąd uzna jako ewidentne działanie na szkodę tej organizacji. Klub jest dorobkiem starszych pokoleń, dowodem ich ogromnych osiągnięć, świadectwem troski o zachowanie polskiego ducha wśród ich następców.
W Ashfield cierpiący na manię wielkości Prezes, z pogardą odnosi się do tych z „czarnej listy”, których podejrzewa o nielojalność do własnej osoby. Pod obcas bierze młodsze roczniki perspektywiczne, jak również emerytów zżytych z Klubem od lat. Utrata kontaktu z bliskim sobie środowiskiem bądź degradacja do rangi Association Members pozbawiającym ich prawa głosowania traktują jako krzywdę i poniżenie. A przypadków degradacji jest wiele, bo ponad 100 członkom odmówiono pełnoprawnego statusu, a proces negatywnej selekcji nie został zakończony.
Znaczącą rolę prokuratorską spełnia skutecznie pani Hanna Geras, która przebadała szereg osób, sprawdzając ich przydatność dla polityki Prezesa. Jeden z wielu tego rodzaju przypadków obrazujących reżym jakim obecny zarząd posługuje się wobec swoich członków, opisała Pani Ewa Maria Baczyńska. Emerytka, osoba samotna, wieloletni członek, niegdyś prowadząca restaurację klubową, tak popularną, że na stolik czekało się w kolejce. Po dłuższej nieobecności w Sydney, złożyła wniosek o wznowienie członkostwa otrzymując legitymacje pełnoprawnego członka nr 243.
Jako pełnoprawny członek przyszła na Zebranie informacyjne, gdzie p. H. Geras nie pozwoliła jej podpisać listy obecności mówiąc, „Pani nie może być na tym zebraniu, bo Pani jest na czarnej liście klubu”. Nie chciała wytłumaczyć co to jest „czarna lista”, a kiedy przy poparciu przyjaciół pani Ewa Baczyńska odmówiła wyjścia z sali, p. H. Geras na pomoc wezwała kierownika klubu L. Romanowskiego, który wyjaśnił, że to jest decyzja prezesa Borysiewicza.
Za chwilę przyszedł również Prezes powtarzając polecenie, gdy pani Baczyńska zażądała rozmowy z policją, p. H. Geras po ponownej konsultacji z prezesem pozwoliła jej pozostać podkreślając, że jest to ostatni raz. Rok później pani Baczyńska ponownie trafiła na Zebranie, tym razem wyborcze, gdzie znów p. Geras zagrodziła jej drogę ze słowami „Pani tu nie wejdzie, bo Prezes sobie tego nie życzy, i niech Pani tu nie stoi, bo i tak Panią nie wpuścimy. To jest decyzja Prezesa i tak będzie jak on chce”. I ponownie p. H. Geras konsultowała sprawę z Prezesem, który pozwolił jej zostać ostatni raz, ale bez prawa zabierania głosu.
Nieoficjalnie poinformowano ją później, że takie traktowanie zawdzięcza osobom, które podpisywały jej wniosek o przyjęcie do Klubu, a których nazwiska znajdują się na „czarnej liście”. W tej sytuacji p. M. Baczynska przyjęła oferowaną jej legitymacji Association Member. Wydarzenie to, a takich jest dużo więcej, wskazuje, że w Polskim Klubie Ashfield od czasu panowania prezesa Borysiewicza, policyjny, reżymowy system zarządzania znalazł dobrą glebę. Pani Baczyńska jest postacią powszechnie znaną społeczności lokalnej, m. in. zna ją pan Geras, który pełnił różne funkcje społeczne. Państwo Gerasowie, podobnie jak i inni członkowie Zarządu zdają sobie sprawę, że wśród ponad 100 zdegradowanych lub odrzuconych członków Klubu nie ma przestępców i wszyscy są godni legitymacji stałego członka. Co gorsza, zakazy te dotyczą nie tylko osób, lecz również organizacji, z której Polonia powinna być dumna.
Jedyny na naszym terenie Teatr Fantazja zaprzestał występów w Ashfield, bo artyści znajdują się na klubowej „czarnej liście” Prezes, po kryjomu przed społeczeństwem, śmie wydawać pożyczki, zaciągając coraz to nowe długi, które obciążają konto klubowe. Ze sprawozdań finansowych, które członkowie otrzymali na Walnym Zebraniu 19 marca br. wynika, że Prezes Borysiewicz zadłużył Klub na 3 000 000 dolarów (trzy miliony dolarów!). Z tego do końca czerwca 2016 roku – wydano 2 200 000 (dwa miliony dwieście tysięcy!).
Tak tragicznych dla Klubu decyzji próżno szukać w pół – wiekowej historii klubu. Co więcej, ta zuchwała manipulacja nie ma na celu interesu klubu. Przedziwna metamorfoza, z kogoś kto uważał się za społecznego działacza wcielić się w rolę prokuratora na rzecz osobnika, którego morale znajduje się aktualnie pod lupą sądową i społeczną.
[Ś+P]Dr Roman Korban Ciąg dalszy nastąpi / Sydney, 7.04.2017 r.
ILUSTRACJE I OPISY DODAŁ ADMIN.
OD red. np.pl * W malarstwie założeniem surrealizmu było „wyrażanie wizualne percepcji wewnętrznej”. Artyści starali się wykreować obrazy burzące logiczny porządek rzeczywistości. Często były to wizje groteskowe, z pogranicza jawy, snu, fantazji, halucynacji, a odsunięte od racjonalizmu.
Na czarnej liście „wygnańców” znajduje się błędnie napisane przez dr Korbana nazwisko Mr. Ryszrd Dzieżba – chodzi tu o znanego społecznika, Komendanta Rajdu i przewodniczącego KGP w Sydney p. dr Ryszarda Adams’a Dierzbę.
Zjazd RN PA zakończył się modlitwą delegatów w kościele w dniu w którym rozpoczęły się wybory PREZYDENTA RP. OTO JAK ZAGŁOSOWANO w Australii, gdzie głosowało 4117 osób. Rafał Trzaskowski wojujący z KRZYŻEM wygrał stosunkiem głosów 68,18 proc. do 31,82 proc. Nawrockiego.
Obwodowa Komisja Wyborcza numer 7 Sydney/ NAWROCKI Karol Tadeusz 457/ TRZASKOWSKI Rafał Kazimierz 1 150
ZERO ZDZIWIEŃ!
########################### np.pl ###########################
Trzaskowskiemu zaszkodziła walka z Kościołem!!! Kosiniak-Kamysz: Walka z krzyżem to był nasz błąd – Te działania: zmniejszenie liczby lekcji religii (w szkole), uaktywniły wiele środowisk związanych z Kościołem. My przeciwko temu byliśmy, protestowaliśmy, ten głos nie był słyszany i nie był słuchany – powiedział szef PSL Władysław Kosiniak-Kamysz 4 czerwca. Prezes ludowców przyznał, że gdyby rząd tak nie walczył z Kościołem, być może wynik wyborów prezydenckich byłby inny. Czytając o tym oddaniu się Trzaskowskiemu w Australii wydaje się, że ta Polonia domaga się tylko jednego „Chleba i Igrzysk” – tego co doprowadziło Imperium Rzymskie do całkowitego upadku.
Pokolenie JP II
Niemal cała Polska jest oburzona skandalicznym atakiem i hejtem wymierzonym w córkę Karola Nawrockiego, czego dopuścili się zwolennicy Rafała Trzaskowskiego.
Porównaj to z zachowaniem niektórych polonijnych tzw. VIPów tutaj wymienionych – jedno słowo -WSTYD!
Justyna Janicka
@@@
„K…a! Wygrał alfons ” (…) usłyszałem od polonijnego wyborcy. Nazwiska nie podaję bo ten wyborca ujeżdzał Konia Solidarności za co ma order i ma też potomstwo, które kiedyś może się wstydzić za tatę – a ja uważałem go dotąd za normalnego Polonusa (…)
To tylko moja odpowiedź (…):
– Możecie się tym chwalić i nazywać jak chcecie, tych, którzy głosowali za tym aby Polskę oddać w niemiecko – Tuskowo-Bodnarowsko-Trzaskowskie macki. Możecie się witać pod kościołem z tymi, którzy od “K….” wyzywali dr Kaję.
Możecie nazywać Rade N PA “Wieczysto Funduszowo-Sukcesową”.
Możecie się teraz uśmiechać do tych, których wygnaliście z Przybytku Wspólnego!!!
Ale na temat Prezydenta RP dr Karola Nawrockiego i Ojczyzny-Polski, to dzioby trzymajcie zamknięte. (…)
Syd.
21 Maja 2020 w sądzie Apelacyjnym NSW zakończył się kilkuletni spór prawny o Klub Polski Ashfield. Sąd odwoławczy Nowej Poludniowej Walii podtrzymał decyzję sądu pierwszej instancji o niewłaściwym zarządzaniu klubem: „… affairs of the Polish club were conducted in a manner that was oppressive..” w znaczeniu paragrafu 232 ustawy Corporations Act (2001).
W moim dowolnym tłumaczeniu wychodzi mi “po chamsku”.
Jarek Micewski . NZ
To, że dr Kaja i dr Dzierzba – ci „wypędzeni” z Klubu Polskiego w Sydnej są lekarzami – doktorami – od ludzkich dolegliwości {choroby) to w Sydnej prawie każdy Polak wie o tym. A od jakich dolegliwości jest doktor Robert Czernkowski. Pytam bo nie wiem.
Maria P.