Z NAUK PROFESORA PIOTRA JAROSZYŃSKIEGO

Dla naszepismo.pl opracował Artur Sołonka

Wiele fundacji, i to o zasięgu międzynarodowym, powstaje po to, aby rozmiękczać pewne środowiska, głównie elity, by zyskując ich przychylność, mieć możliwość głębszej penetracji tych społeczności, na czele których stoją lub będą stały określone osoby. Rozmiękczanie jest proste, ma wymiar głównie finansowy – może to być nagroda pieniężna lub stypendium, wręczona oficjalnie, zgodnie z prawem. Kto jest na dorobku albo lubi być wyróżniany, fetowany, sławny – chętnie przyjmuje takie wyróżnienia. A potem? Potem trzeba jakoś się odwdzięczyć dobrodziejom, a więc stać się wyrazicielem ich interesów, a nie społeczności, za którą faktycznie powinno się odpowiadać”.

Strona autorska prof. dr. hab. Piotra Jaroszyńskiego ...
Prof. Piotr Jaroszyński

Jednym z modnych i powracających ciągle słów jest słowo „tolerancja”. Wypowiadane jest z całym namaszczeniem, ciepło, wręcz nabożnie. Brak tolerancji to przecież podobno największy grzech naszych czasów, człowiek światowy jest człowiekiem tolerancyjnym, natomiast zaściankowy katolik, Polak, najczęściej jest ksenofobem, antysemitą, nacjonalistą. Należy być tolerancyjnym, w innym wypadku nie ma się dostępu do wyższych sfer życia publicznego.

Ale to słowo „tolerancja” jest używane dość sprytnie. Po pierwsze nie jest ono polskie, lecz pochodzi z łaciny i to renesansowej. Wiadomo, dziś łacina nauczana jest szczątkowo, wskutek tego sens słowa odbierany jest przez Polaków na wyczucie. W starciu więc z jakimś oświeconym zwolennikiem tolerancji wiele osób nie da sobie rady. Po drugie, słowo „tolerancja” pełni określoną funkcję ideologiczną, jego celem jest eliminacja innego słowa o doniosłej roli religijnej, jakim jest „miłosierdzie”. Po trzecie tolerancja, a raczej brak tolerancji, to stały zarzut kierowany pod adresem katolicyzmu, jeszcze od czasów Reformacji.

John Locke - Biography, Beliefs & Philosophy | HISTORY
Tez „Ojciec” od tzw. „tolerancji”

W języku polskim mamy takie słowa jak „litość”, „wyrozumiałość” i oznaczające najpiękniejszą z cnót – „miłosierdzie”. Jednak z żadnym z nich nie utożsamia się tolerancją ponieważ one są katolickie, natomiast prawdziwa tolerancja jest… antykatolicką Jeszcze John Locke, XVII-wieczny filozof angielski, przygotowujący grunt pod demoliberalizm, pisał, że należy być tolerancyjnym wobec wielu osób, postaw, poglądów… „except Roman catholics”, czyli „z wyjątkiem rzymskich KATOLIKÓW.

Obok akcentu antykatolickiego tolerancja ma na celu zamazanie różnicy między dobrem a złem,, a w konsekwencji nawet ochronę i promowanie złą To wówczas, gdy normalnie oburzamy się na zło, zwłaszcza zło moralne, dyszymy owo magiczne upomnienie: bądź tolerancyjny! Ale przecież dla zła nie ma tolerancji, czasem trzeba się ulitować, czasem być wyrozumiałym, czasem okazać miłosierdzie, ale zło pozostaje złem. Natomiast tolerancja żąda od nas potraktowania zła tak, jak gdyby było moralnie neutralne, a wręcz dobre. A to jest właśnie najgroźniejsze.

Manipulacja semantyczn czyli znaczeniowa związana ze słowem „tolerancja” polega na celowym pomieszaniu dobra ze złem. W efekcie słowo to nie jest tylko w wymiarze religijnym antykatolickie, ale również w wymiarze moralnym jest demoralizujące. Czytaj

Hello: Czy wszyscy w domu…

RAZ JESZCZE O POTWORKU SEMANTYCZNYM, jakim jest „polonijna apolityczność Polonii zorganizowanej” vide: opracowanie p. Jarka Micewskiego/NZ

Jarek Micewski | 2025-07-14 | POLSKA-POLONIA | 9 komentarzy | Czytano: [786]

Zdarza się, że oświecony humanista pytany o granice tolerancji, odpowiada, że granice takie wytycza brak tolerancji, nie ma tolerancji dla braku tolerancji. Niestety, odpowiedź taka jest inteligenckim unikiem, to zwykła tautologia, czyli powiedzenie tego samego tyle, że przy pomocy różnych słów. Tym samym jest granica tolerancji, co brak tolerancji, tak jak granicą zdrowia jest brak zdrowia, granicą Polski jest brak Polski, bo w Rosji czy Czechach nie ma Polski.

„Oświeceni humaniści” odpowiadając w ten sposób, że nie ma tolerancji dla braku tolerancji żartują sobie z problemu. Albowiem w pytaniu o granice tolerancji chodzi o granice obiektywne, a nie słowne, chodzi o granice ludzkich czynów, mierzonych przy pomocy jedynych kryteriów moralnych, jakimi są dobro i zło. Nie ma tolerancji dla zła, czyli dla łamania podstawowych praw ludzkich. To, co jest realnym złem dla człowieka, jak podważanie prawa do życia czy prawa do prawdy, nie może być kwestią tolerancji czy opcji, ponieważ następuje wymierne uderzenie w realne dobro, jakim jest ludzkie życie czy ludzki rozwój osobowy.

Uważajmy więc na zwolenników tolerancji; za fasadą słodkiej mowy ukrywają często swą nienawiść do katolicyzmu i uległość wobec wszelkich przejawów demoralizacji. My mamy nasze słowa i naszą tradycję, w której dobro jest dobrem, a zło złem, w której wiemy, że za dobrem trzeba iść, a zła unikać. To jest nasz kompas, a nie nieczytelne hasła tolerancji.

Piotr Jaroszyński

Artykuł pochodzi z Miesięcznika Różaniec – Październik 1996

I taki dziwoląg – potworek wyskakuje już zawsze na unowocześnionej Wikipedii, że: „Polska nie była zawsze tolerancyjna i ten mit jest nieprawdziwy. Choć historycznie Polska była znana z okresów tolerancji religijnej, szczególnie w średniowieczu i w okresie Rzeczypospolitej Obojga Narodów, to dzisiejsza sytuacja jest inna. W obecnym stuleciu Polska wypada źle w rankingach tolerancji religijnej, a prawo nie zawsze chroni mniejszości, zwłaszcza w kwestii praw osób LGBT” (…)

Opracował Artur Sołonka /Ilustracje dodał ADMIN

########################## np.pl #########################

Śledź i polub nas:

Dodaj Komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *