Narody, które tracą pamięć – giną…Cz.1.
|NA ZJEŹDZIE W BERLINIE UCHWALONO, ŻE TRZEBA ZABIĆ … TEGO ALBO…
AUTOR ARTUR SOŁONKA
Zapomniany mord – zapomniany POLAK! Zginął 15 czerwca 1934 roku.
87 lat temu został ogłoszony wyrok w procesie o zabójstwo ministra spraw wewnętrznych Bronisława Pierackiego. Rzecznik porozumienia polsko-ukraińskiego zginął z ręki członka Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów.
Zabójstwo, które zmieniło historię II RP
Bronisław Pieracki zginął 15 czerwca 1934 roku. Sprawcy jego zabójstwa nie udało się zatrzymać. Był nim, jak ustalono, 31-letni Grzegorz Maciejko ps. Gont, którego policja aresztowała w październiku 1933 roku za przynależność do OUN, jednak z braku dowodów został zwolniony w lutym 1934 roku. Maciejko po przeprowadzonym zamachu uciekł do Czechosłowacji, a następnie przedostał się do Argentyny, gdzie zmarł w 1966 roku.
Mimo że bezpośredni wykonawca zamachu nie zasiadł na ławie oskarżonych, skazane zostały osoby, które go inspirowały i pomagały mu w jego działalności. Zabójstwo Bronisława Pierackiego ministra spraw wewnętrznych w rządzie Leona Kozłowskiego miało miejsce przy ulicy Foksal w Warszawie.
Bronisław Pieracki to legionista, pułkownik dyplomowany Wojska Polskiego – dowódca jednego z odcinków obrony Lwowa podczas wojny polsko-ukraińskiej 1918-1919 roku. Jeden z najbliższych współpracowników Józefa Piłsudskiego.
Dzisiaj Bronisław Pieracki to postać kojarzona przede wszystkim z zamachem na swoją osobę i jego konsekwencjami. Ten zaufany człowiek marszałka Józefa Piłsudskiego zasługuje jednak na pamięć, nie tylko ze względu na okoliczności swojej śmierci.
Urodził się w 1895 roku, w chwili śmierci był zatem politykiem stosunkowo młodym. Dał się poznać jako człowiek obdarzony silną wolą, zdecydowany, zaskarbiając sobie tym sympatię wojska i Marszałka Piłsudskiego. Pieracki angażował się także w działalność harcerską (m.in. we wrześniu 1913 przeprowadził ćwiczenia, w których wzięło udział kilka drużyn harcerskich i członkowie Związku Strzeleckiego. Należał do tych osób w piłsudczykowskiej elicie władzy, które uważały, że DOBRO państwa powinno być egzekwowane wszelkimi możliwymi środkami, bez względu na okoliczności – mówił w audycji z 2002 roku historyk, prof. Rafał Habielski.
Podczas zjazdu Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów w Berlinie zapadła decyzja o zorganizowaniu zamachu na ministra ds. wyznań religijnych Janusza JĘDRZEJOWICZA lub właśnie PIERACKIEGO. Morderstwo miało być odpowiedzią na aresztowania, których dokonały polskie władze po nieudanym napadzie nacjonalistów ukrainskich na pocztę w Gródku Jagiellońskim. Decyzja o zamachu na Bronisława Pierackiego zapadła, gdy podjął on próbę POROZUMIENIA z umiarkowanymi grupami Ukraińców mieszkających w Polsce. Zdaniem radykalnych organizacji ukraińskich zagrażało to ich dalszej konfrontacyjnej polityce.
Przygotowania do zamachu rozpoczęły się wiosną 1934, gdy do Warszawy przyjechał jeden z liderów OUN Mykoła ŁEBED. Przeprowadził on rozpoznanie w stolicy, w czym pomagała mu Daria Hnatkiwska. Do zamachu miało nie dojść, ponieważ na jego odwołanie nalegali Niemcy, wspierający ukraińskich nacjonalistów. Istnieją dwie hipotezy, próbujące wyjaśnić, dlaczego doszło do morderstwa. Ale jak dotąd nikt z historyków nie kwapi się aby tego dokonać. Pierwsza mówi o tym, że popełniono je za wiedzą i zgodą Jewhena Konowalca, głównego prowidnyka OUN. Druga twierdzi, że zamach został wykonany przez radykalną grupę „młodych” w OUN.
Jak się później okazało, współpracowników Łebedia obserwowała od dawna polska policja, ale postanowiono ich nie aresztować, ponieważ działo się to w czasie, gdy Pieracki próbował POROZUMIEĆ się z umiarkowanymi organizacjami ukraińskimi. Ukraińcy mieli świadomość tego, że OUN (a zwłaszcza lwowska część organizacji) jest rozpracowywana przez polskie służby. W związku z tym Stepan Bandera wydał rozkaz odwołujący zamach na Pierackiego. Nie dotarł on jednak do Warszawy na czas…
Proces współpracowników zamachowca (których polskiej policji udało się schwytać w różnych okolicznościach) odbył się w dniach 18 listopada 1935 – 13 stycznia 1936 w Warszawie. Wszyscy oni byli członkami tzw. Krajowego Prowidu, czyli Krajowej Ekspozytury Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów (OUN). Łącznie oskarżono i skazano 12 osób:
- STEPAN BANDERA– oskarżony o nakłanianie Maciejki do zabójstwa, udzielanie pomocy Łebedowi i Maciejce w postaci pieniędzy i broni; uznany za winnego; skazany na karę śmierci z zamianą na mocy amnestii na dożywocie,
- MYKOŁA ŁEBED – oskarżony o nakłanianie Maciejki do zabójstwa, prowadzenie dla niego wywiadu w Warszawie odnośnie do trybu życia Pierackiego; uznany za winnego; skazany na karę śmierci z zamianą na mocy amnestii na karę dożywotniego więzienia,
- Daria Hnatkiwska – oskarżona o prowadzenie wywiadu; uznana za winną; skazana na 16 lat więzienia,
- Jarosław Karpyneć – oskarżony o sporządzenie bomby; uznany za winnego; skazany na karę śmierci z zamianą na mocy amnestii na dożywocie,
- Mykoła Kłymyszyn – oskarżony o dostarczenie materiałów wybuchowych i przewiezienie bomby do Warszawy; uznany za winnego; skazany na karę dożywotniego więzienia,
- Iwan Maluca – oskarżony o dostarczenie Łebedowi pieniędzy i przygotowanie schronień dla zamachowca w Lublinie i Poznaniu; uznany za winnego; skazany na 12 lat więzienia,
- Bohdan Pidhajnyj – oskarżony o dostarczenie pistoletu mordercy; uznany za winnego; skazany na karę dożywotniego więzienia,
- Jakiw Czornij – oskarżony o pomoc w ucieczce zamachowcowi; uznany za winnego; skazany na 7 lat więzienia (po zastosowaniu amnestii i z zaliczeniem aresztu śledczego),
- Jewhen Kaczmarskyj – oskarżony o pomoc w ucieczce zamachowcowi, uznany za winnego; skazany na 12 lat więzienia,
- Roman Myhal – oskarżony o pomoc w ucieczce zamachowcowi; uznany za winnego; skazany na 12 lat więzienia,
- Jarosław Rak – oskarżony o pomoc w ucieczce zamachowcowi; uznany za winnego; skazany na 7 lat więzienia (po zastosowaniu amnestii i z zaliczeniem aresztu śledczego),
- Kateryna Zaryćka – oskarżona o pomoc w ucieczce zamachowcowi; uznana za winną; skazana na 8 lat więzieni^^^^^
W części drugiej: Napad na pocztę w Gródku Jagiellońskim
Artur Sołonka
####################
Ludobójstwo wołyńskie: Michał Dworczyk krytykuje ks. Isakowicza-Zaleskiego. „Nie rozumiem go”.
„Nie rozumiem motywacji księdza Isakowicza-Zaleskiego” – mówi o sprawie ludobójstwa wołyńskiego minister Michał Dworczyk. Według polityka Prawa i Sprawiedliwości ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski powinien „dostrzegać działania”, które są podejmowane przez polskie władze w sprawie upamiętnienia ofiar ukraińskiej zbrodni.”
Ja też należę do tych, który nie dostrzega żadnych działań w tej Sprawie. Na przykład to, iż prezydent Andrzej Duda konsekwentnie unika spotkania z rodzinami ofiar ukraińskiego ludobójstwa. Że nie robi sobie z nimi zdjęć, że nie jest publikowana oficjalnie dyskusja z rozmów z Wołyniakami. I że nie utulił i nie pocieszył jeszcze w ramionach jako aktualny ojciec Narodu żadnej uratowanej polskiej ofiary tego ludobójstwa.
Czytelnik A.S.