GODZINA „W”
|Kryptonim dnia i godziny tj. godz. 17:00 we wtorek 1 sierpnia 1944 roku – rozpoczęcia w Warszawie Powstania Warszawskiego.
Gdy się czyta liczne pamiętniki, sprawozdania, wspomnienia, notatki o powstaniu warszawskim, powstaje wrażenie, jakby nad głowami aktorów dramatu zawisł nieubłagany wyrok przeznaczenia. Jakby antyczne fatum wypisało krwawą ręką na ich czołach katastrofę, paraliżowało zmysł krytyczny, tłumiło rozsądek i pchało oszalałych po zgubie. Jakby Polska podziemna, dzieło bohaterstwa i ofiarności od zarodku było przeznaczone na pastwę ognia i ruinom… Taka literacka wizja historyczna nie może jednak zadowolić krytycznego zmysłu. Trzeba szukać wytłumaczenia tej zbiorowej fascynacji i to nie tylko z wojskowego, politycznego i militarnego punktu widzenia ale raczej w psychologicznych dociekaniach, z których wynika tylko jedno… Zdradzeni przez Zachód, mordowani przez Niemców, samotni Polacy unieśli pięść do góry, aby z rozpaczą uderzyć w mordercę, i tej pięści nie można było już zatrzymać. Publicystykę potępiającą Powstanie prowadzą zazwyczaj publicyści, którz nie pamiętają tej „Godziny W”. A trzeba tu wspomnieć, że „kości były już rzucone” – decyzja o Powstaniu była już przesądzona w zasadzie już dnia 20 listopada 1943 roku. Ściślej mówiąc, depesza gen. Bora z tej daty adresowana do generała Sosnowskiego, która ujawniła, istnienie na „górze AK” ośrodka podejmującego decyzje niezależne od naczelnych władz w Londynie…
Głównodowodzący gen. Tadeusz Bór-Komorowski zdawał sobie sprawę, że bez pomocy z zewnątrz powstanie jest skazane na klęskę. Dlatego 4 sierpnia wysłał meldunek do Londynu, w którym kategorycznie zażądał pomocy dla Warszawy. Prosił o zaopatrzenie w broń i amunicję drogą powietrzną. Stosunek aliantów do Powstania Warszawskiego był skomplikowany. Nie było im na rękę angażować się bezpośrednio w pomoc. Zgodnie z ustaleniami tzw. wielkiej trójki (Stalin, Churchill, Roosvelt) konferencji w Teheranie w grudniu 1943 roku, Polska znalazła się w strefie operacyjnej Związku Radzieckiego. Polacy NIE zostali o nich poinformowani. Z nadzieją na pomoc aliantów dowództwo Armii Krajowej wydało decyzję o wybuchu Powstania Warszawskiego.
Wszelkie działania wojskowe aliantów wymagały konsultacji z Sowietami. Rząd polski próbował wymusić przeprowadzenie nalotów dywanowych z zaopatrzeniem dla powstańców. Do przeprowadzenia tak potężnej operacji niezbędne było wykorzystanie sowieckich lotnisk na międzylądowanie alianckich samolotów. Stalin nie chciał udzielić zgody. Dodatkowo prezydent Stanów Zjednoczonych wykorzystał sprawę polską w zbliżającej się kampanii wyborczej. Zapewnił przedstawicieli Kongresu Polonii Amerykańskiej o wsparciu suwerenności Polski, a jednocześnie informował Stalina, że nie podjął nowych zobowiązań wobec Polaków. To wtedy zrodziła się Pieśń o Powstaniu, autorstwa Zbigniewa Jasińskiego, która jest odpowiedzią dzisiejszym krytykom Powstania – „młodym i postępowym”…
Tu zęby mamy wilcze, a czapki na bakier,
Tu u nas nikt nie płacze w Walczącej Warszawie.
Tu się Prusakom siada na karku okrakiem
I wrogów gołą garścią za gardło się dławi.
A wy tam wciąż śpiewacie, że z kurzem krwi bratniej,
Że w dymie pożarów niszczeje Warszawa,
A my tu nagą piersią na strzały armatnie,
Na podziw wasz, na śpiewy i na wasze brawa.
Czemu żałobny chorał śpiewacie wciąż w Londynie,
Gdy tu nadeszło wreszcie oczekiwane święto!
U boku swoich chłopców walczą tu dziewczęta
I małe dzieci walczą, i krew radośnie płynie.
Halo! Tu serce Polski! Tu mówi Warszawa!
Niech pogrzebowe śpiewy wyrzucą z audycji!
Nam ducha starczy dla nas i starczy go dla Was!
Oklasków nie trzeba! Żądamy amunicji!
Ubolewanie nad gruzami zniszczonej Warszawy jest słuszne! Ale… 28 września 1939 roku po 22 dniach bohaterskiej obrony skapitulowała Warszawa. Rozpoczęła się niemiecka okupacja, Zburzenie Stolicy zakładały już początkowe plany najeżdżcy. Niemieckie plany przygotowane o wiele wcześniej ustalały przemienienie stolicy Polski w niewielkie miasteczko dla niemieckich elit („Die neue Deutsche Stadt Warchau”). Zburzone miały być zabytki i ślady dorobku kultury polskiej. Realizację tych założeń, znanych jako „Plan Pabsta” rozpoczęto już pierwszego września, gdy na Warszawę spadły pierwsze niemieckie bomby. Na planie lokacji niemieckiej nie miał prawa istnieć zamek królewski jako świadectwo majestatu Rzeczypospolitej. Natomiast pozostać miało stare miasto, które uważano za niemieckie. Ślady takiego wybierania celów bombardowania widzimy już we wrześniu 1939 roku. Więc naiwne jest dzisiejsze myślenie i pisanie, że to Powstanie doprowadziło do ruin i zgliszcz Stolicy, bo gdyby nie walka powstańców to miasto by w większej części ocalało, i nie zginęłoby 16.000 powstańców, 15.000 nie poszło do niewoli. Nie zginęłoby około 150.000 ludności cywilnej, z czego 50.000 zostało zamordowanych w ciągu pierwszych kilku dni powstania w bezprecedensowym akcie ludobójstwa na Woli. Najeźdźca mordował i burzył bez względu na czas, miejsce i okoliczności!!!
Niemcy mieli precyzyjny plan zbrodni, który wykonywali systematycznie już od pierwszych dni. Wiara, że jakoś by się żyło zgodnie z okupantem, jest myśleniem współczesnym, ku uciesze dawnego napastnika. Warszawa stała się celem także nalotów sowieckich samolotów. Między czerwcem 1941 roku a majem 1943 roku Rosjanie kilkukrotnie zrzucali bomby na stolicę Polski. raniąc i zabijając wiele osób. W toku wojny i porażek ponoszonych przez Niemców na froncie wschodnim plany dotyczące przeznaczenia Warszawy uległy zmianie. Już nie chciano przerobić jej na niemieckie miasteczko – miała zniknąć z powierzchni ziemi. 6 lutego 1944 roku Adolf Hitler zarządził: „Warszawa musi zostać zburzona, gdy tylko nadarzy się ku temu sposobność”. Ta sposobność nadarzyła się kilka tygodni później w momencie wybuchu Powstania Warszawskiego. W czasie zaciętych walk, które trwały od 1 sierpnia do 3 października 1944 roku, zniszczeniu uległo 25 proc. budynków stolicy. Nie był to jednak koniec niemieckiego barbarzyństwa. O czym kto chce, to jeszcze pamięta.
Z przykrością przeczytałem w cenionym przeze mnie polonijnym „Bumerangu Polskim” artykuł pewnego polonijnego VIPa, z tytułem profesorskim rozpoczynający się takim wprowadzeniem: „Pierwszego dnia sierpnia ponownie spojrzymy w zapisy wspomnień, fotografie i dokumenty, ukwiecimy święte miejsca asystą przemówień, salw i werbli, by raz jeszcze wzniecić pamięć o Powstaniu Warszawskim. Wydaje się jednak, że z upływem czasu wszystko już o nim wiadomo, że nowe świadectwa, emocjonalnie zatrute oczywistością wiedzy o tym, co zawierają, powiększą jedynie zbiór tych już znanych. Nadano też nazwy i imiona bohaterstwu ofiar i zbrodniom oprawców, chwała i zło stały się powszechnie znane, opatrują się jak zbielałe ptasimi odchodami brązy pomników. Niemniej od lat powtarzamy ten sam świąteczny rytuał, jakbyśmy nieustannie tasowali znaczone karty tej samej talii, oczekując na nowe, nieznane dotąd rozdanie”(…)
Oddaję głos Poecie Powstania Warszawskiego, którego grób znajduje się na polskim cmentarzu w Rookwood / Sydney /Australia.
.
(…) – A tam w barchankach ciepłych olabogi
fotele grzeją, knocą swieczki z łoju,
i radzi, kadzi zbieranina wszawa,
przyrzeka, zwleka i przesyła brawa…
Tu – amunicji! Broni! Broni trzeba!
Giniemy! Chryste! Bron nam zrzućcie z nieba!
Tu śmierć zatłukła sto tysięcy
W kanałach,bunkrach, kazamatach!
Wytłucze więcej! Jeszcze więcej!
I pojda straszne niedobitki
W kacety, piece i kibitki!
– A tam się szczwane wychytrzają panki,
slinią, seplenią o „sumieniu świata”,
dyplomatycznie rozkładają ręce…
A jakieś inne odjajone mydłki
Cedzą cacanki, słodkie obiecanki,
Lezki, westchnienia, rzewne ptysie z pianki…
Nie nas pomada. Nie nas wazelina,
Tu umieramy w glorii, nie w cykorii!
Bracia! Niech ryknie ta pieśń skurwysynom,
By razem z nami weszli do historii!
Niech ich po nocach koszmarami dławi,
Niech wzgarda wolnych smaga ich jak biczem,
Niech się do szczetu rozpacza wykrwawi,
Niech poza groby sięga i skowycze…(…)
Pieśń o Powstaniu w samotnej Warszawie.
Zbigniew „Rudy” Jasiński
Niektórym nigdy tego tłumaczyć nie trzeba było, ale w dzisiejszych czasach europeizacji zapominamy o szacunku do Ojczyzny, i Jej Bohaterów, bo przecież cały świat jest „naszą ojczyzną”. Piękna to utopia! Tylko co… jeśli znów kiedyś do naszych granic zapukają Niemcy, Sowieci albo inni obywatele świata, którzy chcieliby jednak nieco poszerzyć własne granice?
Opracował A.J. J. /Admin
###############################################
(…) Obawiam się, że znów chcą mnie zabić. Najpierw chcieli to zrobić Niemcy, potem panowie z UB i SB, a teraz holenderski system prawny, który zezwala na tzw. eutanazję. Wystarczy starego człowieka, który już nie może produkować, ubezwłasnowolnić i wydać na niego wyrok śmierci. Tak zginął m.in. mój kolega w Holandii, którego na eutanazję skazały jego własne dzieci (…) Wolałem więc nie ryzykować i wrócić do Polski – mówi podporucznik Zbigniew Narski, urodzony 29 lipca 1924 roku w Warszawie, żołnierz AK ps. „Zbyszek”, powstaniec warszawski, w rozmowie z Adamem Białousem. [TYLKO NA PCh24.pl]
Polecam, Szymon Lipski
Już za chwilę!!!!!!!
Największy dzwon w Polsce, „Maryja Bogurodzica”, znajdujący w Sanktuarium Maryjnym w Licheniu Startym, zabrzmi w 79. rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego. W ten sposób licheńskie sanktuarium uczci pamięć tysięcy powstańców, którzy w 1944 roku oddali swoje życie w obronie stolicy. Dzwon zabrzmi dziś o godz. 17.00, czyli w godzinę „W”, z okazji 79. rocznicy wybuchu wolnościowego zrywu.
Pomódlmy się za dusze zabitych, zmarłych i zaginionych i oddajmy cześć Bohaterom, wbrew temu co „pokojowi bohaterzy” piszą o tym co było, kiedy Powstańcy ginęli !
Marian Babicki
Czy w tym roku usłyszą Polacy głos syren o godz „W”, czy znowu nie usłyszą aby nie urazić naszych „wrażliwych” gości przybyłych ze Wschodu na dłuższą gościnę?/
Krzysztof Emigrant
W tym DNIU, co znamienne, w czasach wzajemnej pomocy i wdzięczności – ukraiński resort dyplomacji wezwał na dywan polskiego dyplomatę na Ukrainie Bartosza Cichockiego w DNIU polskiego święta narodowego, rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego, 1-go sierpnia. A to już mówi wszystko czego niie chcę komentować.
Marian Pietrucha
W tym DNIU, co znamienne, w czasach wzajemnej pomocy i wdzięczności – ukraiński resort dyplomacji wezwał na dywan polskiego dyplomatę na Ukrainie Bartosza Cichockiego w dniu polskiego święta narodowego, rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego, 1-go sierpnia. A to już mówi wszystko czego nie chcę komentować.
Ale teraz widzimy różne sygnały, że w niektórych miejscach polityka stara się być ponad jednością, a emocje ponad podstawowymi interesami narodów” – napisał na Twitterze Wołodymyr Zełenski w sprawie wezwań i tzw „rozmów” , Nie potrzeba lupy aby odczytać, że wg Zelenskiego to Polska staje „ponad jednością i interesami”…
MB
Bezmyślna krytka naszych ojców i dziadków, a w moim wypadku już pradziadka, przez tych zza ekranu komputera, ugodnych, współczesnych mięczaków, kopiujących z tamtych czasów propagandę ruską, bo przecież Ruscy stali nad Wisłą, a Alianci coś kombinowali i na dwóch krzesłach siadali i obojętnie patrzyli na morderstwa, na gruzy i zgliszcza.
Taki współczesny mięczak, który wypisuje bzdury, gdyby zanalazł się w takiej sytuacji jak ten bohater Antek, w innym artykule przedstawiony to podałby się pierwszemu lepszemu wrogowi i to bez wystrzału.
Jakby już to gdzieś postanowiono, gryzipióry nie rozumieją co stanowi istotę polskiego etosu rycerskiego? Nie rozumieją co to – zdolność poświęcenia życia w imię czegoś, w co się wierzy i w imię miłości do Ojczyzny. Uznanie prymatu duchowego nad fizycznym – nie tylko werbalne, ale również potwierdzone, gdy zajdzie potrzeba, osobistym lub zbiorowym gestem. Takim gestem było Powstanie Warszawskie.
I niech wam Asnyk to jeszcze podpowie o konieczności zachowania szacunku i uznania wobec dokonań poprzedników i naszych przodków.:
„Ale nie depczcie przeszłości ołtarzy,/Choć macie sami doskonalsze wznieść:/ Na nich się jeszcze święty ogień żarzy,/I miłość ludzka stoi tam na straży,/I wy winniście im cześć!”
Helena Podgórska
@@@
Bufonada, ma krótkie nogi i dlatego tak jest śmieszna. Najbardziej kiedy wywodzi sie z „ducha narodowego”. Czytam te machlojki o Powstaniu, że trzeba było uniknąć Powstania, to i Warszawa byłaby dalej „piękna i zabudowana”. Inni klepią bzdury, że trzeba było się poddać, kiedy Ruscy stanęli na brzegu Wisły i zaraz podpisać akt poddańczy to i ani „dobry Rusek” , ani „honorowy Niemieć” nie strzelałby w bezbronnego mieszkańca Warszawy.
Ale ci sami gęgacze nawołują dzień w dzień! Walczyć do „ostatniego Ukraińca” aż Putin zrobi Hände hoch! – podniesie ręce do góry – i zapanuje pokój! A to jest bufonada właśnie! I ta polska i ta zachodnia.
Obserwator