Cyrk rosyjsko-niemiecki pt. „Kleszcze Putina w Europie”…AKT NUMER 1.
|Autor: Małgorzata Rutkowska
Dla np.pl opracował Andrzej Jaroń
Energetyczna broń Kremla
Szalejące ceny gazu w Europie to przedsmak zapaści, jaka czeka Stary Kontynent w związku z wejściem w życie pakietu klimatycznego „Fit for 55” i zaciskającą się energetyczną pętlą Rosji. Dylemat: opłacić rachunki za ogrzewanie czy wykupić leki, uiścić czynsz za mieszkanie czy zatankować bak do pełna, już zaczyna spędzać sen z powiek mieszkańców Unii Europejskiej.
Taki jest plan, który jasno wyartykułowali przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen i komisarz ds. klimatu Frans Timmermans, zapowiadając, że „Fit for 55” (czytaj: zielony komunizm) ma doprowadzić do zmiany całego stylu życia Europejczyków. Czyli „pot, krew i łzy”, ale w imię czego? Ideologicznych urojeń, interesów międzynarodowej finansjery, walki z chrześcijańskim ładem. Pierwszy etap nowej „pieriekowki dusz” w unijnym wydaniu właśnie się rozpoczął przy walnym udziale Rosji: Władimir Putin szachuje Europę dostawami gazu i wystawia rachunek za Nord Stream 2. A to dopiero początek przewrotu ekonomiczno-cywilizacyjnego, który cofnie bogaty kontynent w rozwoju, zaś jego mieszkańców wpędzi w nędzę. Poczucie bezpieczeństwa rozsypało się jak domek z kart, gdy ku swemu zdziwieniu Europa znalazła się w szponach kryzysu gazowego. Ceny błękitnego paliwa w stosunku do poziomu sprzed roku wzrosły nawet o 1000 proc. Apogeum nastąpiło 21 grudnia 2021 r., tego dnia na głównej giełdzie w Holandii za 1 megawatogodzinę (MWh) gazu płacono 180,27 euro. Dziesięć razy tyle co w grudniu 2020 r. Gdy kilka dni później do Europy zawinęły amerykańskie gazowce z ładunkiem gazu skroplonego (LNG), zawrócone na oceanie z kursu do Chin, cena spadła do ok. 70 euro.
Bitwa gazowa trwa dalej. – Generalnie mamy do czynienia z niezwykle gwałtownym wzrostem cen nośników energii tej jesieni i zimy. Z jednej strony Rosja świadomą polityką wprowadziła bardzo dużą nerwowość na rynku, robiła to od lata, ograniczając dostawy do Europy Zachodniej i wywołując panikę. Teraz ceny wprawdzie trochę spadły, ale są w dalszym ciągu pięcio-, siedmiokrotnie wyższe niż rok temu. I wszystko wskazuje na to, że się utrzymają. Rosja w ten sposób zyskuje dodatkowe dochody do budżetu, a oprócz tego próbuje wymusić legalizację Nord Stream 2 z pominięciem prawa europejskiego. Piecze więc dwie pieczenie na jednym ogniu – mówi europoseł dr Zbigniew Kuźmiuk. W czwartym kwartale 2021 r. Rosja zmniejszyła swój eksport gazu do Europy o 25 proc. w porównaniu z tym samym okresem w 2020 r. W kleszczach Rosji Drugi element wzrostu cen i paniki na rynkach surowców energetycznych to pakiet „Fit for 55”, ogłoszony przez notabli Unii Europejskiej 14 lipca 2021 r., w rocznicę rozpoczęcia rewolucji francuskiej (co za wymowne nawiązanie do totalitarnej przeszłości). – Nie ulega wątpliwości, że zapowiedzi i projekty rozporządzeń, które wyszły z gabinetu pana Timmermansa, wywołują określone reakcje w postaci wzrostu cen pozwoleń na emisję CO2, a to uderza w koszty produkcji energii. W Polsce 60 proc. kosztów wytwarzania energii z węgla wynika z ceny pozwoleń na emisje i dodatkowych opłat z tytułu prawa unijnego, a ponieważ nośniki energii są elementem kosztów w zasadzie w każdej dziedzinie gospodarowania, przenosi się to na ceny wszystkiego – wskazuje dr Kuźmiuk. Przypomnijmy. Rocznie z zasobów krajowych wydobywamy 3,7 mld m sześc. gazu. Brakujące 16 mld importujemy z różnych kierunków, głównie z Rosji – 55 proc., Niemiec – 21 proc., Kataru – 13 proc. i z USA – 6 proc. W końcu 2022 r. wygaśnie kontrakt jamalski, gaz rosyjski przestanie tą drogą płynąć do Polski i dalej na zachód.
Unia Europejska, podobnie jak nasz kraj, nie jest samowystarczalna energetycznie – aż 41 proc. importowanego gazu czerpie z Rosji, z Norwegii (16 proc.), Algierii (8 proc.) i Kataru (5 proc.). Niemcy prawie połowę gazu sprowadzają z Rosji, Włochy – 40 proc., podobnie Węgry. To nie przypadek, że właśnie z tych krajów płyną dziś głosy usprawiedliwiające imperialną politykę Rosji. Moskwa pod rządami Putina i jego korporacji czekistów uczyniła ze swoich zasobów energetycznych broń do wymuszania żądań politycznych. Wysokie ceny gazu przekładają się również na ceny ropy naftowej, wytwarzania prądu, zwłaszcza że część elektrowni w Europie Zachodniej nie pracuje już na węglu, tylko wykorzystuje gaz jako swoistą alternatywę dla zawodnej energii odnawialnej. Gdy nie świeci słońce i nie wieje wiatr, co zdarza się często pod naszą szerokością geograficzną, najłatwiej włączyć elektrownie gazowe. Po uruchomieniu Nord Stream 2 wzrośnie znaczenie Rosji jako strategicznego dostawcy gazu dla Niemiec, tym bardziej że Berlin wycofał się z energetyki jądrowej, zastępując atom węglem brunatnym. – Gigantycznym błędem Unii Europejskiej, szczególnie Niemiec, było postawienie z jednej strony na gaz, a z drugiej na uzależnienie się od Rosji, ponieważ Nord Stream 1 i Nord Stream 2 to realizacja tzw. kleszczy Putina w Europie. Dzisiaj widać to na przykładzie Ukrainy, kiedy uzależnione od rosyjskiego gazu Niemcy nie są w stanie i nie chcą wykonać żadnego ruchu przeciwko Rosji w obronie pokoju, ponieważ Moskwa może w każdej chwili Niemcom, tak jak kiedyś wielokrotnie Polsce, przerwać dostawy gazu ziemnego – podkreśla poseł Janusz Kowalski.
Gazowe kleszcze Putina okrążają Europę od północy i południa. Pod Bałtykiem biegną dwa rurociągi: Nord Stream 1 (uruchomiony w 2011 r.) i Nord Stream 2, omijający Ukrainę, co ma osłabić ekonomicznie ten kraj, pozbawiając Kijów dochodów z tranzytu gazu. Przez Nord Stream Moskwa tłoczy 40 proc. gazu eksportowanego z Rosji do Unii Europejskiej. Druga nitka bałtyckiej rury czeka na certyfikat niemieckiego urzędu regulacyjnego, a prezydent Putin zaprzecza, że Rosja celowo wstrzymuje przesył gazu, żeby wymusić uruchomienie nowego gazociągu. Na południu Moskwa eksportuje gaz do Europy gazociągiem Blue Stream pod Morzem Czarnym; w 2020 r. rozpoczął działalność nowy gazowy szlak Turkish Stream, wzmacniając więzi Rosji z prezydentem Recepem Tayyipem Erdoganem. Kreml bacznie obserwuje politykę klimatyczną Unii Europejskiej, traktując wyśrubowane cele „Zielonego ładu” (zmniejszenie do 2030 r. poziomu emisji CO2 z 40 do 55 proc. względem poziomu z 1990 r.) jako zagrożenie dla Gazpromu i swojej dominacji energetycznej. Będzie podejmować więc wszelkie działania, by utrzymać jak najdłużej popyt na gaz ziemny w krajach, do których przesyła błękitne paliwo. Jak zwykle stosuje politykę kija i marchewki. Strategicznego partnera – Niemcy, nagradza i kusi rabatami, niższą ceną; podobnie Włochy i Francję. Niepokornych sąsiadów – Ukrainę i Polskę – szantażuje zamknięciem kurka z gazem. Poziom bezpieczeństwa energetycznego w Europie ma ważny wymiar geopolityczny, ponieważ dotyczy państw NATO, zwłaszcza wschodniej flanki Sojuszu.
Niestety, świadomość skutków uzależnienia gazowego od Rosji wśród członków paktu nie przekłada się na decyzje. Takie kraje jak Niemcy nie wyciągnęły wniosków z poprzednich kryzysów gazowych w 2006 i 2009 r. Putinowska Rosja konsekwentnie umacnia swoją pozycję monopolisty błękitnego paliwa w Europie Zachodniej, co zagraża spójności sojuszniczej i bezpieczeństwu energetycznemu państw członkowskich. Grę rosyjską na rozbicie spoistości państw NATO obnażył obecny kryzys energetyczny. Zielony nieład Wprawdzie zima osiągnęła już półmetek, ale niskie zapasy gazu budzą obawy, co będzie, jeżeli fala mrozów nadciągnie nad Europę. Jak bardzo Zachód nie rozumie polityki Kremla, pokazuje sprawa magazynów gazu. Za iluzję spokoju państwa europejskie lekką ręką oddały Rosji klucze do swego bezpieczeństwa. Niemcy, przekazując Gazpromowi magazyny na swoim terenie, tłumaczyli, że Rosjanie będą mieć blisko do swego najważniejszego klienta, a Moskwa to solidny dostawca. Dziś zbiorniki są niemal puste, bo Rosjanie nie napełnili ich przed sezonem grzewczym 2021/2022. – To jest element polityki rosyjskiej. Rosja od lata ograniczyła dostawy gazu do Europy Zachodniej, co więcej, część tych dostaw pochodziła z jej magazynów posadowionych na terenie Europy. Informacja, że magazyny są zapełnione w 20, 30 proc., miała doprowadzić do paniki, co się udało. Rosja zrobiła to całkowicie świadomie, na zimno, z wyrachowaniem – mówi dr Zbigniew Kuźmiuk. – Teraz Niemcy ogłaszają, że mają zapasy gazu na 14 dni, więc wygląda to coraz bardziej absurdalnie. Nie spodziewali się szantażu energetycznego, a są pierwszym krajem, który jest przez Rosję szantażowany. Kiedy Kreml realizuje swoje cele, na każdym polu potrafi być bezwzględny – gorzko konstatuje europoseł.
Wiceminister aktywów państwowych Maciej Małecki informował w tym miesiącu w Sejmie, że w Polsce magazyny gazu są zapełnione w 83 proc. W sumie Gazprom kontroluje osiem magazynów gazu w Europie: w Holandii, Niemczech, Austrii, Czechach i w Serbii, które mają zapewnić stabilność dostaw w okresach wzmożonego zapotrzebowania na błękitne paliwo. Okazuje się jednak, że Europa nigdy nie naciskała na rosyjskiego dostawcę, by zadbał o minimalny poziom zapasów. Jeszcze jedna zagadka współpracy Zachodu z Rosją, infiltracji i jawnej korupcji uprawianej przez Moskwę. Europa na własne życzenie stała się zakładnikiem Gazpromu. Nawet Wielka Brytania w 2017 r. zamknęła swój podmorski magazyn w Rough (odpowiadał za 70 proc. pojemności zapasów), uznając obiekt za nieopłacalny w sytuacji, gdy odbiera coraz więcej dostaw gazu skroplonego. Przypisywane Leninowi powiedzenie: „Kapitaliści sprzedadzą nam sznurek, na którym ich powiesimy”, oddaje prawdę o niezmiennych celach Rosji i naiwności Zachodu, który swoimi pieniędzmi reanimuje wschodnie imperium. – Polityka „Green dealu” [„Zielonego ładu”] doprowadziła do dekarbonizacji i likwidacji źródeł węglowych i inwestycji w górnictwo, dlatego brakuje źródeł wytwarzania energii elektrycznej, które muszą być czymś zastąpione. Mogą być zastąpione tylko przez gaz ziemny. W związku z tym popyt na niego wzrasta, więc wzrasta też cena. Jeżeli się zabiera z miksu energetycznego węgiel i ogranicza atom, to cena surowca, który umożliwia zastąpienie tych źródeł wytwarzania energii elektrycznej i ciepła, rośnie – zwraca uwagę na skutki polityki klimatycznej UE poseł Janusz Kowalski. Wysokie ceny gazu przyspieszą dezindustrializację gospodarek europejskich, co ucieszy klimatystów. Już teraz z kłopotami boryka się nie tylko mały i średni biznes, ale zmagają się z nimi również giganci przemysłu. Największa huta aluminium w Europie – Aluminium Dunkerque Industries France, musiała ograniczyć działalność. Firma Nyrstar poinformowała, że wstrzymuje w tym miesiącu produkcję cynku we Francji. Podobnie postąpił Azomures, rumuński producent nawozów.
Analogiczny scenariusz może czekać Polskę, jeżeli zrezygnujemy z naszego węgla. – Mając własne zasoby, 70 proc. energii produkujemy z węgla, jesteśmy uniezależnieni od surowca zewnętrznego, bardzo dziś drogiego. Przestawienie dzisiaj gospodarki na gaz ziemny, na koncepcję błękitnego paliwa, całkowicie błędną, nieracjonalną od strony interesów polskiej gospodarki, będzie powodowało utratę zdolności konkurowania na rynkach zagranicznych i polskich przez polskie firmy korzystające z drogiego gazu – ostrzega poseł Janusz Kowalski. Wszędzie rosną rachunki za energię, Brytyjczycy zostali już ostrzeżeni, że na wiosnę mogą zapłacić nawet o 50 procent więcej. – W Polsce mamy podwyżki cen amortyzowane jak to jest tylko możliwe, ale na Zachodzie wzrosty są wielokrotnie wyższe. Dość powiedzieć, że w Hiszpanii prąd zdrożał o 100 proc., w Polsce dla gospodarstw domowych o 7 proc. W Holandii właściciele szklarni stracili sezon, bo uznali, że wszystko, co w nich wytwarzają, przy tych cenach ogrzewania zaprowadzi ich na manowce – wylicza dr Zbigniew Kuźmiuk. Czy Unia Europejska wyciągnie wnioski z ostatniej lekcji polityki energetycznej? Wątpliwe, znając ideologiczne zacietrzewienie eurokratów na punkcie „ratowania Ziemi przed zmianami klimatu”, nie ośmieli się też stanąć na drodze wielkich korporacji, które liczą na gigantyczne zyski z zielonej transformacji.
Małgorzata Rutkowska/NDz
Powyżej: Martin Schulz, b. przewodniczący PE (po lewej), do Gerharda Schröder’a: „Jak zakręcisz kurek to lepiej nie wracaj do Germanii…bo… „.
Opr. Andrzej Jaroń, tytuł, ilustracje np. /internet/
Przyszły przewodniczący Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa i były doradca Angeli Merkel Christoph Heusgen uważa, że w sprawie dostaw broni na Ukrainę Niemcy stosują podwójne standardy: z jednej strony wysyłają okręty podwodne do Izraela, z drugiej – nie chcą pomagać Ukrainie.
Odnosząc się do naszej historii, tradycyjnie jesteśmy bardzo ostrożni, jeśli chodzi o dostarczanie broni do obszarów, w których występują napięcia. Jednocześnie eksportujemy najnowocześniejsze okręty podwodne do Izraela, również powołując się na niemiecką historię – podkreśla Heusgen w gazecie „Rheinische Post”.
@@@
Nein
Najpierw jest „nein” wobec wysyłania broni, później cisza, a później są hełmy….niemieckie!
Niemcy są trzecim – po USA i Rosji – eksporterem broni. I żadne etyczne, a tym bardziej morderstwa i historyczne względy im w tym nie mogą przeszkodzić. Niemcy i etyka? Niemcy kłamią po swojemu, że nie będą zezwalały na eksport „broni śmiercionośnej i innego sprzętu wojskowego związanego z bronią wojenną” do państw niebędących członkami Unii Europejskiej lub NATO, To bzdura! ” Nie ma u nich związku z tym co dzisiaj nachalnie robią, między tą „niemiecką hańbą” i „niemiecką” winą, którą się Polakom wtyka.
Już na początku lat 90. rząd Kohla przychylił się do prośby rządu Izraela, o okręty podwodne z niemieckich stoczni – Rząd Kohla, który wychował sobie Anielę Merkel zdecydował, że jego rząd przejmie znaczącą część kosztów budowy okrętów, a kolejne rządy Niemiec kontynuowały ten program. W ten sposób do 2017 r. izraelską flotę zasiliło pięć U-Bootów klasy „Delfin”, zbudowanych przez stocznię w Kilonii; w 2021 r. do służby trafił szósty.
W mediach pojawiły się informacje, że okręty budowane dla Izraela są jeszcze w stoczni wyposażane w wyrzutnie rakiet – takich, które mogą przenosić broń atomową. W 2012 r. tygodnik „Spiegel” pisał już wprost: „Izrael umieszcza broń atomową na okrętach podwodnych z Niemiec” i „Niemcy pomagają Izraelowi w rozbudowie sił nuklearnych”. Rząd RFN skomentował to tak, że nie ma na ten temat żadnej wiedzy. Rząd Izraela, jak wiadomo, w ogóle nie komentuje informacji na temat posiadania broni atomowej. Niemniej „Spiegel” zacytował byłego ministra obrony Ehuda Baraka, który powiedział tygodnikowi: „Niemcy mogą być dumni z tego, że zabezpieczyli egzystencję państwa Izrael na wiele lat”.
Polacy nie dajcie się zwariować. W Niemczech i na Żchodniej Ukrainie aż się roi od „Putinversteher” i seperatystów – „okazujących zrozumienie” wobec działań Władimira Putina.I mogą być strzały w plecy!
Jan Obserwator
@@@
> Będą strzały w plecy. Ukraińcy są zdolni do wszystkiego! Pamiętajmy też, że na terenach zbuntowanych na Ukrainie, gdzie ciągle są rozruchy, trwa masowa akcja rozdawania rosyjskich paszportów dla Ukraińców. Wydano już ponad siedemset tysięcy rosyjskich paszportów i w tym momencie cóż stoi na przeszkodzie stworzenia czegoś w rodzaju parapaństwa czy struktury, gdzie w formie referendalnej – bardzo szybko przeprowadzonej – ogłosi się chęć przyłączenia do Rosji.
> PS. Gdzie podziewa się polski minister spraw zagranicznych? A czy my mamy wogóle ministra ds. polskich w tym skomplikowanym czasie?
> Jan Kowalski
Tu już nawet śmiech nie pomoże. Wyobraźmy sobie, że na czele armi francuskiej z karabinkiem kroczy Emmanuel Macron, a karabinek, ma kolbę skierowaną do przodu aby bronić Gdańsk, przed Putinem i tymi seperatystami z Zachodniej Ukrainy.
Francuzi już raz o Gdańsk powalczyli.
Zygmunt @ld
Putin wodzi za nos wszystkich hipokrytów przy wadzy i udaje mu się atomizować Unię Europejską. Rozmawiając raz z Emmanuelem Macronem, raz z Olafem Scholzem, prowadzi swoją grę. Brytyjczycy chcieliby odwetu na Putinie za zamachy na terytorium ich kraju. Niemcy pragną uruchomienia Nord Streamu 2 i swoich pzaernych interesów na rynku gazu. Macron ma marzenie, by po raz kolejny zostać prezydentem. Putin zaś pragnie rządzić wiecznie i odbudować imperium swoich wpływów, wchłaniając Białoruś i Ukrainę.
A Polacy co na tym ugrają – jak zwykle zero (0)
Mel-Pol
@@@
Prezyden i premier .
„Po zwycięstwie Wołodymyra Zelensky’ego w wyborach prezydenckich na Ukrainie, kraj ten stanie się jedynym na świecie oprócz Izraela, którego prezydent i premier są Żydami” — donosiła Żydowska Agencja Telegraficzna. I tak się stało
Na Ukrainie nie istnieje niemal w ogóle temat odszkodowań za bezspadkowe mienie żydowskie, chociaż większość przedwojennych obywateli Rzeczypospolitej narodowości żydowskiej zamieszkiwała wschodnie tereny II RP należące dziś do Ukrainy, Białorusi i Litwy. To właśnie te trzy kraje powinny być w pierwszym rzędzie adresatami żydowskich roszczeń, bo tam pozostały majątki większości ofiar Holokaustu. Tymczasem Kijów nie jest poddawany w tej sprawie żadnej presji a Warszawa jest non stop.. W Polsce jest już 2 miliony Ukraińców, a ostatnio wyszło zarządzenie aby województwa były przygotowane na przyjęcie jeszcze ponad miliona – i to z wszystkimi wygodami i z finansowaniem tzw. uchodźców. I świat się z Polski śmieje! Podatnik zaciska zęby, a w kościołach wznoszone są modły o „pomyślność braci Ukraińców”. Tylko władcy Polski tego nie chcą słyszeć. Krwawa historia Polski już tych obecnych „elyt” niczego nie nauczy.
Jarek Micewski /NZ
@@@
Jakie to żałosne i odpychające. Wpierw uciekły tłuste szczury z Ukrainy, czyli ci najbogatsi, bo ju w ub. roku i w styczniu wyczuły że na tym statku coś śmierdzi. Tylko Unia nic nie czuła. bo Niemiec zarżadza gazem Putina. A teraz z Ukrainy uciekają mężczyźni zdolni do noszenia broni bo nie chcą przed Putinem bronić tej niby to swojej ojczyzny. I co będzie dalej? Tego już ani unijne durnie, ani polskie władze czy Biden, czy nawet NATO nie przewidują co się będzie działo w Polsce. Polecam przypomnieć sobie niedawną historię.
Jak wszyscy w Europie, Niemcy też obecnie zdają historyczny egzamin. Na razie wynik jest na ocenę 5 razy niedostateczny.
Kasia
@@@
Trzeba było nieszczęścia, potrzeba było wojny, potrzeba było doświadczyć co czekista Putin potrafi, potrzeba było było zwykłego ludzkiego strachu, ażeby już naocznie się przekonać, do czego zdolni są Niemcy. Jak Bloger Retarius napisał dziś [26.02.2022] w Salonie24. – Niemcy wizerunkowo stają się owym przysłowiowym „chorym człowiekiem Europy”, gospodarczą potęgą na glinianych (gazowych) nogach i politycznym bankrutem bez jakiejkolwiek wiarygodności.”
Sam premier Morawiecki słusznie zauważył, że „wysłanie przez Niemcy 5 tysięcy hełmów na Ukrainę zakrawa o śmieszność, że to PONURY ŻART!!!” To obrzydliwy żart w niemieckim stylu. I tym żartem handlują w propagandzie też i australijskie media, bo i skąd ma wiedzieć ulizana spikerka, która historii Europy< Polski i Ukrainy nie zna ani na jotę, że takie i podobne chełmy zakładała na łby Ukraińska Dywizja Grenadierów SS, nazywana także 1 dywizją ukraińską lub SS-Galizien. Dywizja SS uformowana przez Niemców z ochotników Ukraińców, którzy siali mord bo chcieli utworzyć niepodległe państwo ukraińskie od Donu aż po Małopolskę. „Dziś hasła głoszone przez zbrodniarzy z SS-Galizien znów stają się mottem przewodnim współczesnych ukraińskich nacjonalistów” – pisze ‘rp”. Czy w tym niemieckim skomleniu i w tym wysyłaniu pomocy w postaci chełmów nie słychać i nie widać pogardy dla Polski?
WOŁYNIAK
@@@ It took misfortune, it took a war, it took to experience what Chekist Putin can do, it took ordinary human fear to see what Germany was capable of. As Bloger Retarius wrote today [02.26.2022] in Salon24. – Germany is becoming the proverbial "sick man of Europe", an economic power on clay (gas) legs and a political bankruptcy without any credibility. " Prime Minister Morawiecki himself rightly noticed that "Germany's sending 5,000 helmets to Ukraine is ridiculous, it is a BORN JOKE !!!" This is a disgusting German-style joke. And this joke is also traded in the propaganda by the Australian media, because how is the ulizana announcer who knows the history of Europe <Poland and Ukraine not even an iota of the history of Europe <Poland and Ukraine, that the Ukrainian SS Grenadier Division, also called the 1st Ukrainian Division or SS-Galizien. An SS division formed by the Germans of Ukrainian volunteers who sowed the murder because they wanted to create an independent Ukrainian state from the Don to Lesser Poland. "Today, the slogans proclaimed by the criminals from SS-Galizien are again becoming the leading motto of contemporary Ukrainian nationalists," writes 'rp'. In this German whimper and in this sending of aid in the form of chelms, is it not audible or visible of contempt for Poland?
Warto zauważyć, i przypomnieć, że polskie ustawodawstwo dotyczące zatrudnienia Ukraińców jest najbardziej przyjazne i liberalne w Europie i w całej UE. Nawet w tak przyjaznych Putinowi a teraz dla odmiany Ukrainie Niemczech. I od tego trzeba zaczynać dyskusję zanim się Polskę zaczyna potępiać jacy to Polacy są niechętni w przyjmowaniu emigrantów. Wpierw trzeba wiedzieć kogo się przyjmuje.
Jacek Socha