„OGIEŃ” – CZY JUŻ CZAS?
|AUTOR: JOLANTA V. MIARKA
O Śpiących Rycerzach, którzy obudzą się, kiedy trzeba będzie bronić wolności…
– Czy już czas!?…
^ Foto: Giewont, Śpiący Rycerz, symbol Zakopanego. Jest równie piękny, ale i niebezpieczny TATROMANIAK – Serwis Miłośników Tatr /tatromaniak.pl /
W Dniu Żołnierzy przeglądałam różne wspomnienieniat tych którzy jeszcze o Bohaterach pamiętają. Czas jednak zaciera ślady. Trwają spory, czy to są „Żołnierze Wyklęci” czy „Żołnierze Niezłomni” Artykuły są raczej informacyjne, coraz bledsze, a i coraz mniejsza grupa Polaków organizuje okolicznościowe imprezy kiedy to 1 marca obchodzimy ten Narodowy Dzień Pamięci ustanowiony przez Sejm RP jako wyraz hołdu dla bohaterów antykomunistycznego i niepodległościowego podziemia, którzy po II wojnie światowej przeciwstawili się narzuconej siłą władzy komunistycznej. „Pamięć o Żołnierzach Wyklętych jest nam potrzebna, aby wychować współczesne i przyszłe pokolenia. Ta pamięć to z jednej strony hołd ofiarom, bohaterom, tym, którzy potrafili wybierać, a z drugiej – lekcja dla współczesnych” to słowa wicepremiera i ministra kultury i dziedzictwa narodowego prof. Piotra Glińskiego. Ale i z radością dowiedziałam się, że KGP w Sydney /Australia/ im. Żołnierzy Niezłomnych organizuje już 8 Rajd „Australia-Pamiętamy” – w tym roku 24-27 marca.
Ale i odnalazłam notatkę w zbiorach mojej biblioteki z dnia 27 lutego 1947 roku w której działacz polskiego ruchu ludowego, Stefan Korboński adwokat i publicysta, oficer Wojska Polskiego, p.o. Delegata Rządu na Kraj w okresie od 27 marca do 28 czerwca 1945 w publikacji „W IMIENIU KREMLA” w dniu 27 lutego 1947 roku zanotował:
„Ogień zginął. Został otoczony przez wojska KBW w samotnym domu na Turbaczu, w Gorcach w którym odbywał odprawę ze swoimi dowódcami terenowymi. Propozycję poddania odrzucił z pogardą. W walce jaka się wywiązała, ginęli po kolei jego ludzie, jeden za drugim. Gdy wszyscy sześciu zostali zabici i kabowcy wdarli się do środka, Ogień strzelił sobie w skroń. Przewieziony do szpitala w Nowyn Targu, zmarl tam 22 lutego br.
Tak się skończył góralski epos. Już nie żyje tatrzański Janosik dwudziestego wieku, góral Józef Kuraś z Waksmundu, którego sława na Podhalu zaćmiła mit poprzednika i żyć będzie przez wiele lat, przekazywana z pokolenia na pokolenie. Mówić o nim będą juhasi wieczorami na halach, przy buzującym ognisku. Szeptać będą o nim babki wnukom w góralskich chałupach w czasie długich zimowych wieczorów, gdy belki trzaskają od mrozu, a po ścianach, oświetlonych migotliwym światłem naftowego kaganka, tańczą cienie tych, których się wspomina. Marzyć będą o jego sławie rośli chłopcy góralscy, którym podhale wyda się za ciasne. I jeszcze wiele lat będzie, jak zmora dusił we śnie piersi ubeków.
A jeśli bezpieczniaka, pędzącego nocą autem po górskiej szosie, ściśnie nieoczekiwany strach za gardło i przerażenie podniesie mu włosy na głowie, niech wie, że to cień Ognia, wędrujący po szczytach i dolinach musnął go w przelocie” (…).
Czy już na to czas !?…
^ Porucznik Józef Kuraś „Ogień”. Urodził się w rodzinie góralskiej (jego trzej bracia brali udział w walkach o Lwów).
Turyści odwiedzający Podhale dziwią się, skąd w góralach, którzy przecież mają własne tradycje i obyczaje, tyle miłości do polskości i wszystkiego, co polskie. Ci jednak, którzy znają tę „O Spiacych Rycerzach” opowieść, doskonale wiedzą, że to właśnie w Tatrach najmocniej bije serce naszego Narodu (cytuję za p. Sandrą Zalewską na jej Portalu Tatrzańskim).
Tak zaczyna się „Legenda o rycerzach śpiących pod Giewontem”…
^ Ryc. Źródło: historiaposzukaj.pl Śpiący Rycerze Skoczylas – obiekt: Śpiący Rycerze
„Dawno temu, w czasach gdy Najjaśniejsza Rzeczpospolita rozciągała się od morza do morza, żył pewien młody juhas, który wypasał owce na kwiecistych łąkach pod Giewontem. (…) Pewnego dnia zapuścił się w skalny teren tak daleko, jak nigdy do tej pory. (…) Według jednej z legend w jaskini pod samym Giewontem miał zostać ukryty prawdziwy skarb, który ludzkim oczom przynosi wytchnienie, a duszy spokój. I pastuszek chciał go odnaleźć ale w swojej nieuwadze potrącił kamień i narobił hałasu. Jeden z rycerzy przebudził się i zapytał: młodzieńca:- Czy już czas?- Kim jesteście? – zapytał przerażony juhas.- My, Rycerze Korony, śpimy tu od wieków – brzmiała odpowiedź. – Gdy Ojczyzna nasza znajdzie się w niebezpieczeństwie, mamy powstać, chwycić za miecze, dosiąść koni, by bronić Tatr i całej polskiej ziemi .przed nieprzyjaciółmi. Czy już czas?- Nie, Panie. JESZCZE NIE CZAS...”
Legenda o rycerzach spod Giewontu jest bardzo słynna, i też opowiadana przez moich śp. Rodziców lecz nie każdy już dzisiaj wie, o co w niej tak naprawdę chodzi. A tu naprawdę chodzi o odpowiedni czas. To jeszcze nie czas – powiedział do górala – NIE CZAS, by ich budzić… Wieczorem do domu zawitał mądry i bardzo stary gazda, Po wysłuchaniu historii milczał, aż wreszcie pokiwał głową, i rzekł: Tak, tak! Prawdziwy skarb znalazłeś, chłopcze. Wolność, której strzegą śpiący rycerze to największy ze skarbów, jaki może posiadać człowiek.!
A kiedy nadejdzie ten czas? To przecież nasz Polski Skarb!
Krzyż na Giewoncie
Krzyż na Giewoncie − metalowy krzyż na szczycie Wielkiego Giewontu (1894 m n.p.m.) w masywie Giewontu. Zamontowany tam został przez parafian z Zakopanego 19 sierpnia 1901 roku na pamiątkę 1900. rocznicy urodzin Jezusa Chrystusa. Inicjatywa wyszła od ówczesnego proboszcza zakopiańskiego, Kazimierza Kaszelewskiego. Aby się przekonać, jakiej wysokości będzie potrzebny krzyż, by był widoczny z Zakopanego, zrobiono próbę: z dwóch długich żerdzi zabranych z szałasu zbito krzyż o wysokości 10,5 m – był on widoczny. Metalowy krzyż w elementach wykonała fabryka Góreckiego w Krakowie, przywieziono go koleją.
Krzyż ma wysokość 17,5 m, z czego 2,5 m jest wkopane w skały, ramię poprzeczne ma długość 5,5 m. Składa się z 400 żelaznych elementów o łącznej wadze 1819 kilogramów które zostały podwiezione wozami konnymi na Halę Kondratową, a stąd wyniesione na szczyt na plecach. Pracowało przy tym pół tysiąca osób, użyto osiemnastu wozów. Oprócz metalowych elementów wyniesiono jeszcze 400 kg cementu i 200 płóciennych konewek wody Montaż trwał 6 dni. Dokonało go 6 górali i pracownicy Góreckiego pod jego osobistym nadzorem. Na skrzyżowaniu ramion krzyża znajduje się napis: Jesu Christo Deo, restitutæ per ipsum salutis MCM Jezusowi Chrystusowi, Bogu, w 1900 rocznicę przywrócenia przez Niego zbawienia). Poświęcenia krzyża dokonał 19 sierpnia 1901 r. ks. kanonik kanclerz Bandurski z Krakowa. W 1994 r. krakowska firma dokonująca remontu szlaku turystycznego (100 m łańcuchów, klamry, stopnie) odmalowała krzyż. Aby ustabilizować kopułę szczytową zamontowała 14 stalowych kotew wpuszczonych w skałę na głębokość 1 m, a luźne fragmenty skał sklejono specjalnym mineralnym klejem. W 2000 roku zamontowano na krzyżu witraż z Chrystusem miłosiernym i napisem W czerwcu i lipcu 2009 r. przeprowadzono kolejny remont krzyża.
Dla naszepismo.pl i Nasze Pismo /dwumiesięcznik/ opracowała JOLANTA V. MIARKA / Ilustracje dodał Admin/
#####################
np.pl
Znowu coś bardzo wartościowego. Dzięki!
Andrzej
Dodam do tego artykułu jeszcze jeden szczegół wyjaśniający.
29 czerwca 1943 Gestapo zamordowało jego ojca, żonę i 2,5-letniego syna, a następnie spaliło jego dom. Przyjął wtedy nowy pseudonim „Ogień”.
Mateusz Konarski
@@@
4 listopada 1946 Józef Kuraś wysłał list do Bolesława Bieruta w którym wypunktował m.in. cele swojej walki: Oddział Partyzancki «Błyskawica» walczy o Wolną, Niepodległą i prawdziwie demokratyczną Polskę. Walczyć będziemy tak o granice wschodnie, jak i zachodnie. Nie uznajemy ingerencji ZSRR w sprawy wewnętrzne polityki państwa polskiego. Komunizm, który pragnie opanować Polskę, musi zostać zniszczony (…)
I za to Kuraś jest dzisiaj oskarżany o zbrodnie na ludności cywilnej co podaje zakłamana Wikipedia. Znając medialne lenistwo umysłowe tego pokolenia spłodzonego przez czerwonych dziadków i ojców – czyli „resortowych dzieci” niejeden z nich na słowo „Ogień” wysyczy przez zęby „morderca”.
Julian Młynarzyk ,Tarnów
Do komentarza p. Juliana. Jeszcze w kwietniu 1945. Józef Kuraś tworzy oddział partyzancki „Błyskawica” i już jako zaciekły antykomunista powrócił w góry, skończyła się bowiem walka z wrogiem hitlerowskim, a zaczęła „z drugim i to jeszcze gorszym”. Warunek zakończenia nowej walki i powrotu jest tylko jeden: „Zejście z gór może nastąpić po gruntownym opuszczeniu Polski przez ruskich”. Pisze wkrótce list do Urzędu Bezpieczeństwa w Nowym Targu: „Zdrajcą nie byłem i nie będę. (…) Daremne wasze trudy, mozoły i najrozmaitsze podstępy. Gwarancje wolności wydajecie więźniom, których katujecie jak barbarzyńcy. Wstyd, hańba. Swoim postępowaniem doprowadzicie do zguby samych siebie”.
Tak to jest w naszej Polsce. Ci którzy doprowadzali do zguby Polskę, katowali, zabijali jak barbarzyńcy, wychowali swoje potomstwo medialne, które posądza „Ognia” o „morderstwa i antysemityzm”.
Marian Babicki, Kraków KOP
Imieniem Józefa Kurasia nazwano ulicę w moim mieście Łodzi, którą jednak ludzie o kręgosłupach z plasteliny ci co mówią, że wygrali walkę z komuną w 1999 roku przemianowali na Złotniczą.
Maria {Ł} .
Niestety, Pani Mario, taki jest fakt. Jednak ,nie wszyscy są z anty-polskiej „plasteliny”. W Waksmundzkie oraz w Ostrowsku w pow. nowotarskim odbyła się w ub. roku uroczystość z okazji 75. rocznicy ostatniej walki i śmierci mjr Józefa Kurasia „Ognia”. W uroczystości wzięli udział parlamentarzyści, a także szef Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych i krakowskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej. Tacy są górale, twardzi jak stal.
IW
Proszę zwrócić uwagę na meritum sprawy zawarte w tytule. CZY TO JUŻ CZAS? Czy wreszcie natąpi przebudzenie „rycerzy’, którzy powinni bronić Polski. Tych dzisiejszych „rycerzy”…
Tak odczytuję treść i posłanie całego artykułu.
Z uszanowaniem
Justyna Janicka
@@@
Dobrze, że jest ten artykuł, ale czytam go z uczuciem, kóre jest większe od smutku i zwątpienia po zapoznaniu się (piszę w skrócie, bo to tylko komentarz.) z oświadczenie IPN.
(…) wnuk Skubela zwrócił się do IPN „z wnioskiem o wszczęcie prac poszukiwawczych” dotyczących jego dziadka w 2018 r. „Przeprowadzona wówczas i pogłębiana w następnych latach kwerenda wpłynęła na odstąpienie przez Instytut od podjęcia takiego działania” – podano.
Instytut powołał się na przepis ustawy o IPN
(…) W nawiązaniu do tego zapisu (IPN) uznał, że „prace poszukiwawcze nie mogą bezpośrednio zmierzać do odnalezienia miejsc pochówku osób, których czyny wypełniają znamiona przestępstw pospolitych, nawet jeśli w ich życiorysach obecne są wątki związane z walką o niepodległość”. Wskazał, że w świetle informacji uzyskanych z zachowanych archiwów Skubel „jedynie przez kilka miesięcy, tj. od czerwca 1946 do lutego 1947 r., znajdował się w szeregach niepodległościowej partyzantki w zgrupowaniu Józefa Kurasia.
Więcej o takim zaniechaniu Czytelnicy znajdą w edytowanym (Poniedziałek, 2021.05.31 02:48) Radiu Kraków. I może znajdą odpowiedź przez kogo były zbierane i prowadone „archiwa” Żołnierzy Wyklętych. Wiemy, że major Józef Kuraś „Ogień” do dziś nie ma swojego grobu, a UB nigdy nie ujawniło miejsca jego pochówku.
Historia i pamięć ożywa! Czy już na to CZAS !?… Jak w tytule.
HALKA/ Góralka z Limanowej na Emigracji
Samo do nas ani do IPNu nie przyjdzie. Trzeba tylko silnej woli aby odnaleźć prawdę. Jeden z dokumentów, opublikowanych przez byłego szefa WUBP Stanisława Wałacha, zawiera np. oświadczenie wójta podhalańskiej wsi, że taki, a taki mężczyzna, osądzony przez „Ognia” za jakieś przewinienie, który odwołał się od tego wyroku, jest dobrym człowiekiem. To oświadczenie więcej mówi o jakości tej partyzantki, o wartościach, jakimi kierował się „Ogień”, niż stosy innych dokumentów – ocenia pisarz Maciej Korkuć.
Szymon Lipski
„Nie dajmy zginąć poległym”
Zbigniew Herbert
Pokolenie JP II