TAM jeszcze nie byłam, a…TAM wszystko jest piękne -wyidealizowane !
|OPRACOWAŁA JOLANTA V MIARKA
AUREA
^ POWYŻEJ Aurea: Brama wjazdowa do Aurii/ Foto. Planeta Abstrakcja.
TAM mówią piękną polszczyzną z XIX wieku.Tam zachowała się żywa pamięć o polskich korzeniach, a jego mieszkańcy od pokoleń podtrzymują język oraz tradycje swoich dziadów i pradziadów. Brak kontaktu z Polską wcale nie ogranicza ich kulturowo. Religia i rodzinne tradycje są ICH największym spoiwem.
HERB /Przydomek: Capital Polonesa do Brasil
Na południu Brazylii położna jest miejscowość Aurea, która nazywana jest „polską wioską”. Już na bramie wjazdowej, obok portugalskiego napisu, widnieje: „Serdecznie witamy”. W Dzień Dobry TVN rozmawiano z jej mieszkańcami oraz z Mateuszem Jakubowskim, podróżnikiem i autorem vloga „Śladami Polonii”. / Większość mieszkańców Aurei to potomkowie Polaków, którzy przybyli tu ponad 100 lat temu. Na miejscu odnajdziemy sklepy czy bary z szyldami nazwisk właścicieli, które są polskie, a część mieszkańców z dumą opowiada o swoich korzeniach. Larissa Drabeski, która bada polskie tradycje w Brazylii, zauważyła, że religia i rodzinne tradycje są największym spoiwem Polaków . Przewodniczącym Wspólnoty Polskiej w Aurei jest Arlindo Waczuk. – Urodziłem się w Brazylii, ale mój ojciec, dziadek, pradziadkowie – to wszyscy byli Polacy, więc ja też muszę być Polakiem. Jak ludzie z Polski przyjeżdżali tutaj do Brazylii, chyba w 1908 roku, to oni się tutaj poznawali, pożenili i do dzisiaj tak żyjemy. My gadamy, jak starodawna Polska istniała – przyznał z dumą.
Słowa te potwierdza Ludmila Pawlowski, która uczy języka polskiego w Brazylii. – Ta polszczyzna, która została przekazana, to taka chłopska, XIX-wieczna. Ten język się zatrzymał w czasie. On się nie rozwinął. W międzyczasie pojawił się samolot i on już nie wszedł do języka. Oni deklinują słowo „avion”, „ja leciałem avionem”. Polonizują portugalskie słowa – zauważyła. Z kolei Regiane Maria Czervinski, która ukończyła polonistykę w Brazylii przyznała, że „można nawet pójść do apteki i poprosić lekarstwo po polsku”. W Ameryce Południowej jest również Polski Zespół Folklorystyczny „Karolinka”, a jego dyrektorem jest Iro Janowski: – Babcia nic nie rozmawiała po portugalsku. Tylko po polsku. Zawsze mówię, że Brazylia to mój kraj, ale Polska jest moją ojczyzną. Ja czuję się Polakiem – powiedział wzruszony.
Mateusz Jakubowski, podróżnik i autor vloga Śladami Polonii w 2019 roku sam poleciał do brazylijskiej wioski, by poznać mieszkającą tam Polonię. Czego się dowiedział? – Będąc tam, spotkałem ludzi, którzy się dorobili. Wielokrotnie mówią, że to jest wynik nie ich pracy, a po ich pradziadka, który wykarczował las i postawił chałupę, po dziadka, który wybudował drugą chałupę i ojca, który do świń kupił kury itd. Oni więc dorobili się na przestrzeni pokoleń – mówił w Dzień Dobry TVN.
Podróżnik podkreślił też, że w Brazylii polskość ma inny wymiar. – Tam jest nostalgiczna Polska. To nie jest tak jak u nas, że my się kłócimy, walczymy ze sobą. Teraz o to łatwo, wystarczy, że ktoś ma inne poglądy polityczne i się po prostu nienawidzimy. Tam wszystko jest piękne, wyidealizowane. Można zobaczyć polską gościnność. To nie jest wytarty frazes jak w Polsce. Tam to żyje – podkreślił i dodał, że dla wielu Brazylijczyków o polskich korzeniach marzeniem jest odwiedzenie naszej ojczyzny. Wielu z nich już to zrobiło.
Założenie osady datuje się na rok 1906, kiedy to w ten region napłynęli polscy emigranci. Pierwsi osadnicy przybyli do Brazylii w poszukiwaniu lepszego życia, a na miejscu zajęli się rolnictwem. Wielu z nich, ze względu na niewielki obszar nadający się do uprawiania ziemi, pracowało przy prowadzonych przez rząd Brazylii budowach dróg.
Miasto początkowo nosiło nazwę Rio Marcelino, zaś w 1918 roku przyjęło nazwę Treze de Maio (Trzynasty maja). Dwadzieścia lat później nazwę miasteczka ponownie zmieniono, tym razem na Princesa Isabel, dla uczczenia księżniczki Izabeli Brazylijskiej. W 1944 roku przyjęto nazwę Vila Áurea (Złote Miasto) na pamiątkę Złotej Ustawt (Lei Áurea), która w 1888 roku zniosła w Brazylii niewolnictwo. Jednocześnie nawiązuje do dolnośląskiego miasta Złotoryja, z którego okolic pochodziła znaczna część osadników. W roku 1980 zrodził się pomysł wyodrębnienia politycznego Áurei, który forsował między innymi miejscowy wikariusz Josef Wajnar. Pomimo pewnych trudności prawnych, stanowe Zgromadzenie Legislacyjne przyjęło 24 listopada 1987 roku ustawę nr 8419, która przyznała gminie niezależność.
W roku 2022. dzięki staraniom Fabricio Vicroskiego (Wichrowskiego) i wsparciu BRASPOL – Centralnej Reprezentacji Wspólnoty Brazylijsko-Polskiej, Instytutu Języka Polskiego oraz Stowarzyszenia „Wspólnota Polska” język polski stał się językiem urzędowym w gminie Aurea.Obecnie Áureę zamieszkuje ponad 3,5 tysiąca osób.
W mieście żywa jest pamięć o polskich korzeniach – odbywa się Festa Nacional de Czarnina – Festiwal czerniny a do zwiedzania udostępniono Dom Imigranta – Casa do Imigrante, muzeum ze sprzętami Polonii z początku XX wieku) oraz muzeum miejskie João Modtkowskiego – Museu Municipal João Modtkowski) o tematyce nawiązującej do ludności pochodzenia polskiego. Patronką parafii miejscowej parafii katolickiej jest Matka Boska. „Ich dziadkowie przyjechali do Brazyli po Powstaniu Styczniowym” – opowiadają autorzy filmu „Polska wieś w Brazylii”. – „I to był ostatni raz, kiedy widzieli Polskę” – mówią.
Aurea była przez wiele lat znana tylko nielicznym Polakom. Sprawa zmieniła się dzięki trójce youtuberów: Borysowi i Oli z kanału „Planeta Abstrakcyjna oraz Mateuszowi Jakubowskiemu z kanału Śladami Polonii Kilka lat temu opublikowali reportaże z polskiej wioski w Brazylii. Na reportażach zobaczymy mieszkańców Áurea, którzy ze śpiewnym akcentem rozmawiają w typowej dla XIX wieku polszczyźnie. Zamiast dzieci, mówią siury, zamiast domowe – domolne. Dziewczyna to dziwka, a las to bór. „Łowić ryby – nigdy nie słyszałem. U nas się mówi łapać” – mówi na jednym z filmów Arlindo Waczuk, prezes Braspolu – największej organizacji polonijnej w Brazylii.
Przodkowie przekazywali język swoim dzieciom, a one swoim.
Jeszcze Polska nie zginęła! Póki my żyjemy, trzymamy polskość, jak możemy” – mówi Arlindo. Polonia spotyka się co niedziela na churrasco – brazylijskim grillu. W jednej sali, na ogromnym ruszcie pieką się smakowite mięsa. Goście piją wódkę z trzciny cukrowej, rozmawiają, słuchają polskich piosenek i tańczą. W ten sposób umacniają relacje.
W Áurea są dwa najważniejsze święta polonijne: Święto Konstytucji 3 Maja oraz Fiesta Czarnina – czyli święto czarniny – zupy z gęsiej krwi. To największy zjazd Polonii brazylijskiej. Świętowanie jest powiązane z modlitwą. Przed kościołem w Áurea stoi pomnik Jana Pawła II. Nad tabernakulum wisi obraz Matki Bożej Jasnogórskiej. Msza w święto konstytucji rozpoczyna się śpiewem „Czarnej Madonny”, a do ołtarza podchodzi barwny korowód ubranych w polskie stroje ludowe dzieci, młodzieży i dorosłych.
„Nie zniszczyjta nic co tu jest”
W Áurea można spotkać ludzi z typowo polskimi nazwiskami: Kosiński, Kujawa, Gorący czy Popławski. Nieżyjąca już Józefa Popławska, która przybyła do Brazylii z Kutna, zorganizowała w swoim domu muzeum Polonii. Opiekuje się nim teraz jej córka, siostra zakonna Iza Karolina Popławski.
Na ścianie domu widać napis ze słowami kard. Stefana Wyszyńskiego: „Gdy gaśnie pamięć ludzka, niech dalej mówią kamienie”. Tym zdaniem kierowała się mama s. Izy zbierając pamiątki po polskim emigrantach. Przed swoją śmiercią zgromadziła swoje dzieci i nakazała im opiekować się tym miejscem: „NIE zniszczyjta nic co tu jest, uważać [pamiętać] historię imigrantów. I tutaj zróbta tak, jak kardynał prosił tam w Polsce tutaj tak samo ma być”.
Polacy, którzy przybyli do Brazylii końcem XIX wieku szukali poprawy swojego losu i ucieczki od biedy. Niestety trafili do niegościnnego i wymagającego środowiska.
Mama Arlindo Waczuka wspomina swoich rodziców, którzy jako jedni z pierwszych przybyli do Brazylii: „Ojce mówili, że nie było nic. Aby [tylko] bory. Z bidy my przyszli, a we bidę weszli”. Mimo trudów udało im się jednak opanować niegościnne tereny, dzięki hartowi ducha, współpracy i… szczęściu. Jego znakiem są owoce pinii.Owoce [w szyszce] pinii rosną na wysokich, kilkunastometrowych drzewach. Są jednak bardzo pożywne i uratowały niejednego z osadników przed śmiercią głodową. Trudno jest je jednak pozyskać poza sezonem. Trzeba je… zestrzelić! Ta opatrznościowa „manna z nieba” uratowała Polaków, których dzieci mieszkają teraz w „polskiej stolicy Brazylii.
Opracowała [dla naszepismo.pl] JOLANTA V MIARKA
Źródła: Youtuberzy: Borys i Ola z kanału Planeta Abstrakcyjna / Mateusz Jakubowski z kanału Śladami Polonii/ WIKIPEDIA /Dariusz Dudek: Polska stolica Brazylii- Aurea, wioska, w której mówią polszczyzną z XIX wieku. pl./ aleteia.org, 2023-07-10. YouTube/@PlanetaAbstrakcja/dziendobry.tvn.pl/podróże / Wspólnota Polska/
###################################
np.pl
Dawno nie było tutaj dobrych wiadomości o Emigracji, ale to osobny temat. Zwróciłem uwagę na ten artykuł tak świetnie opracowany i zilustrowany, aby powiedzieć, że ta bieda która tych wspaniałych Polaków z Polski aż do Brazylii wypędziła, ukształtowała ich na wielkich Patriotów, dlatego z takim pietyzmem szanują I chronią wszystko co polskie. Nawet język polski jest obowiązkowy, tam gdzie są Polacy. Brawo!
Mel-Pol
Bardzo ciekawy artykuł o Polakach-Emigrantach.
„Nie zniszczyjta nic co tu jest”. I za tą szlachetną prostotę wypowiedzi polubiłam tych Polaków z Áurea.
Justyna Janicka
@@@
Zwróćcie Państwo uwagę na nazwę miejscowości skąd najwięcej Polaków przybyło do Aurii -Złotoryja – to stolica polskiego złota i najstarsze miasto w Polsce. Wynika z tego, że to nie postęp, nowoczesność i jakieś trendy przywiązują do polskości – a nasza tradycja i historia.
Pozdrawiam, dziękuję.
Jan Kowalski
Organizacje polonijne posiadające poważne majątki, przejęte przez nowo przybyłych bądź prowadzące działalność gospodarczą powinny z tego artykułu wyciągnąć daleko idące wnioski.. Według ostatniego australijskiego spisu powszechnego z 2021 r. w Australii mieszka blisko 210 tys. osób pochodzenia polskiego. Spis wykazał także, że Australii mieszka ponad 45,8 tys. osób urodzonych w Polsce, a językiem polskim w domu posługuje się ponad 45 tys. osób. A jednak sprzedaje się Domy Polskie, a te które są zaczynają świecić pustkami. Dlaczego? Odległość z Polski do Australii to około 13. 740 kilkometrów. Odległość z Polski do Brazylii to ponad 10 tysięcy kilometrów. Czy ta różnica w kilometrach zrodziła taką obojętność na sprawy polskie. A może w tym zapominaniu o Polsce, tkwią inne powody? Na przykład przybycie na Antypody tysięcy polskich uchodźców „patriotów” ekonomiczno-solidarnych?
Marcin.S. K./ Melbourne
Kto chciałby napisać pozdrowienia do tych wspaniałych Polaków w Brazylijskiej Aurea podaję adres do Parafii Matki Bożej Jasnogórskiej.
Parafia Matki Bożej Jasnogórskiej w Aurea, RS.
Paróquia Nossa Senhora de Monte Claro
Rua Matriz, 267
99835-000 AUREA, RS BRASIL
(tel. +55 54 3527-1033)
Pozdrawiam
Pokolenie JP II
„Bieda pierwszych Emigrantów zawsze łączyła Polaków, bogactwo dzieliło i dzieli do dzisiaj. Ci pierwsi przetrwali jako Polacy. Ci drudzy to już światowcy-nijacy”. Cyt. z wypowiedzi w Związku Podhalan w Chicago.
Józef F. Ligus, Chicago (Jackowo)
@@@
Długa to historia, o tym, że aż tam zawędrował mój pra, pra, pradziadek. I nadaje się raczej na artykuł niż na komentarz.
Piszę o tym jak potoczyły się losy emigrantów, którzy przybyli w 1852 roku do Teksasu z inicjatywy księdza Leopolda Moczygemby aby zorganizować parafie wśród niemieckich osadników. Wkrótce ksiądz wpadł na pomysł, ażeby sprowadzać do Ameryki Polaków. Pochodził ze wsi Płużnica na Śląsku Opolskim. W roku 1854 około świąt Bożego Narodzenia 159 śląskich emigrantów w okolicy San Antonio założyło pierwszą polską osadę w Ameryce, której nadano nazwę Panna Maria. Tutaj już Czas się zatrzymał. Nie tętni życiem jak w opisanej Aurei. Ale uśpione miasteczko ciągle zaprasza tych wszystkich, którzy będą chcieli dotknąć ściany starego kościoła i dębu szumiącego tak samo, jak szumiał dla naszych rodaków ponad 170 lat temu. To pod tym dębem Ks. Moczygemba odprawił pierwszą mszę dla tych Polaków którzy tam przybyli.
J.F. L, Chicago
@@@
Dlaczego takie przywiązanie do swojej Ojczyzny i szacunek dla języka Polskiego miała ta generacja Polaków o których piszecie. Bo to nie była emigracja polityczna, a tym bardziej ta tzw. „solidarnościowa”. To byli ludzie, którzy na emigrację różaniec z sobą zabierali i z wiarą w pomoc Bożą nowy życie sobie układali, budując kościoły i szkoły. Mieli szacunek do tego co święte i do tego co polskie. Z kolei ta ostatnia „nasza polityczna”, kiedy już przybyła na gotowe stała się apolityczna, czyli nijaka, ni pies ni wydra, która czuje związki z Krajem, owszem ale tylko sezonowo, rozbita, skłócona i podzielona. Przecież to widać bez okularow.
Jerzy Antczak