BOHATERSTWO I HISTORIA
|Miesiąc kwiecień nazwany – Miesiącem Pamięci Narodowej – jest okazją do przypomnienia znaczących wydarzeń w historii naszego narodu, a także oddania hołdu bohaterom i ofiarom tragedii, którzy zwyciężali i ginęli za wolność i niepodległość Polski ...
Autor: Jolanta V. Miarka
Mijający dzień, tydzień, rok… to już historia. Historia to nie tylko daty zapisane w kalendarzu i szkolnych podręcznikach. Każdy czytelnik gazet, czy portali internetowych może zauważyć, że spory o znaczenie historii nie zanikają.
Publicyści, dziennikarze i naukowcy toczą zażarte polemiki dotyczące zarówno czasów stosunkowo niedawnych (Powstanie Warszawskie, dyktatura komunistów, II wojna światowa, Wołyń, Katyń, Smoleńsk ), jak i całkiem odległych. Nietrudno natknąć się na gorące dyskusje poświęcone dziejom średniowiecza czy nawet starożytności!
Jedną z kwestii poruszanych przez dyskutantów jest to, czy należy pamiętać o bohaterach narodowych. Zdanie w tej sprawie, jak sądzę, powinien wyrobić sobie każdy obywatel naszego kraju. Ja również mam własną opinię, pomimo, że od lat mieszkam za granicą – że pamięć taka jest konieczna !!! Przede wszystkim bez pamięci o bohaterach szybko zapomnimy to, kim sami jesteśmy. Oczywiście pozostaniemy obywatelami Polski, czy też Emigrantami nawet jeśli nie będziemy nic wiedzieli o Tadeuszu Kościuszce czy Armii Krajowej. Ale w chwilach próby Bohaterzy mogą też wymagać od nas ofiary, nawet ofiary życia. Jeśli nie będziemy pamiętać o naszym dziedzictwie, to czy damy radę poświęcić się lub ponieść wielkie ryzyko? Czy żołnierz, który nie czerpie natchnienia z bohaterstwa Polaków i przykładu swoich wielkich poprzedników, da radę wytrwać na stanowisku, gdy zajdzie taka potrzeba? A jest przykładów bohaterstwa tak wiele – w Bitwie Warszawskiej, w odwadze husarii Jana Sobieskiego, w wierności Bogu i Polsce Romualda Traugutta, u młodziutkiej Inki Siedzikównej, u rotmistrza Pileckiego, Generała “Nila”, księdza Ignacego Skorupki, błogosławionego księdza Jerzego Popiełuszki … I w tysiącach zwykłych ludzi – Polaków, którzy walcząc o Polskę i Jej wolność ratowali także swoich sąsiadów – Żydów! A to w tamtych czasach było już niezwykłym bohterstwem. Ale pamięć o bohaterach nie czyni z nas tylko lepszych obywateli. Ich przykład przypomina nam, że „nie warto być małym”, że warto znosić trudy i cierpienia dla dobrego człowieczeństwa. Kontemplując losy postaci uświadamiamy sobie, iż życie ludzkie to coś więcej niż kariera, sukcesy i pieniądze, emigracja – że to także służba ideom, moralności i polskości.
Dużo dobrej i prawdziwej historii poznałam w czasie moich wielokrotnych podróży do Australii. Tam w Domach Polskich, przyglądałam się wspaniałym dekoracjom obrazujących losy naszej Ojczyzny i przywiązania do naszej tradycji i kultury.
W rozmowach z kombatantami poznawałam losy ich życia i walkę o to aby nasza Ojczyzna była Niepodległa.
Byłam w DOMACH POLSKICH i klubach gdzie mogłam zobaczyć bogate biblioteki i prywatne zbiory – wręcz muzealne – jak np. u niezapomnianych – dla mnie wyjątkowych – Joli i Marka Świdy w Melbourne, po to, aby przekazać je dzieciom i wnukom. Miałam wielki zaszczyt usiąść pod portretem Generała Grota-Roweckiego, i dowiedzieć się wiele szczegółow z Jego życia, będąc gościem w domu wnuka Stefana i jego żony Basi żyjących w Melbourne. Notowałam w pamięci słowa dziennikarza-pisarza-historyka p. Andrzeja Zbiegniewskiego o “polskich skrzydłach”, który wydobywa polskość z zakamarków, tą, ukrytą w innych publikacjach. Wspominam gościnny dom dr Ryszarda Adamsa-Dzierzby, który nie tylko życzliwie użyczył pięknego „dachu głową”, ale byl także przewodnikiem po Sydney i okolicach… Spotkałam utalentowanego artystę i społecznika Vitka Skoniecznego. Poznałam bardzo miłą dr Ewę Walczak, która „zostawiła w domu” swój doktorat i z wielkim wdziękiem – w ramach pracy społecznej – serwowała polskie pierogi uczestnikom spotkania w Domu Polskim (Ashfield). A przecież spotkałam i polskich duszpasterzy, którzy z tak wielkim zaangażowaniem podtrzymują tutaj, wśród Polonii, wiarę Dziadków i Ojców naszych! Cieszę się, że miałam możliwość poznania jeszcze bardzo sympatycznych Polaków: jak Pańswo Mąkowie z Melbourne, Państwo Żakowie z Sydney i śp. Janka Siejkę wraz z żoną Mirką, z Tasmanii z którymi i między nami nawiązała się serdeczna przyjaźń. Bardzo radosne było to, że wsłuchiwałam się – jak w piękną muzykę – w nasz język polski. Jestem też dumna ze spotkań – w tym towarzyskich – z osobami, które pielęgnują naszą tradycję w codziennym życiu – “bo to Polska właśnie”! Jednym słowem moje podróże do Australii utrwaliły mnie w przekonaniu, że warto otwarcie i z dumą, okazywać polskość także w innych krajach, gdziekolwiek będę przebywać. Sądzę, że dzięki niej jesteśmy również lepsi jako ludzie w ogóle.
Jestem przekonana, że pamięć o bohaterach narodowych, tych którzy już odeszli na wieczny odpoczynek jest ważna. Pamiętajmy też o tych społecznikach – współczesnych Judmach i Siłaczkach żyjących na EMIGRACJI – bo bez NICH bylibyśmy tylko grupą etniczną, a nie POLONIĄ w Australii. Bez pamięci nie będziemy potrafili zostać dobrymi obywatelami naszej Ojczyzny i państwa w którym żyjemy i mieszkamy już jako emigranci.
Pamiętajmy więc o Bohaterach, PRZYNAJMNIEJ W TYM MIESIĄCU PAMIĘCI – KWIETNIU – którzy przekazują nam młodszym testament, z akcentem, że warto walczyć, uczyć się, pracować dla siebie a tym samym dla Ojczyzny -Polski! Pamiętajmy o Nich – gdyż człowiek tak długo żyje jak długo trwa o Nim pamięć.
^^^
Będąc na Tasmanii wzięłam udział w ostatnim pożegnaniu Sybiraka i Bohatera walki o Monte Cassino śp. Mariana Zazuli, jakie miało miejsce w czasie Mszy św. pogrzebowej odbytej w kościele pw. Świętych Apostołow. Wracając z Australii do domu zabrałam z sobą zdjęcie tego cichego bohatera – bo takich Polaków to się nie zapomina!
Jolanta V. Miarka
^^^
Od red. naszepismo.pl
Autorka, z urodzenia wrocławianka, z wykształcenia ekonomistka, z zamiłowania podróżniczka – lubi dzielić się wrażeniami z podróży, opisywać je i poznawać interesujących ludzi. Mieszka za granicą ale Polska to jej prawdziwa i jedyna Ojczyzna. Współpracuje z Naszym Pismem /dwumiesięcznik/ i naszepismo.pl oraz z innymi czasopismami o profilu katolickim, niepodległościowym i patriotycznym.
######################################################################################
Piękne wspomnienia – to jest to co nas jeszcze trzyma na emigracji. Ja też byłam z mężem na pogrzebie sp. Mariana Zazuli w Lauceston. Jaka szkoda Pani Jolanto, że się wtedy nie spotkaliśmy. Pozdrawiam Panią!
Kasia Skoczkowska/ Zeehan-Tasmania
Nie wiem jak długo autorka p. Jolanta w Australii była i z kim się więcej spotykała poza tymi wymienionymi. Ja nie zaprzeczam, że to są patrioci i a reszta w Australii? Ja w Australii w Kwinsladii już długo żyję i widzę, że tego patriotyzmu jest coraz mniej. Bo ja tego lewackiego brisbańskiego za patriotyzm nie uważam
Zygmunt Z.S./Inala
Witam. Jestem rodziną do Mariana Zazuli czyli ciórka kuzynki po ojcu Mariana Zazuli. Bardzo bym chciała wiedzieć kiedy zmarł wujek i gdzie jest pochowany.