A MURY JAK ROSŁY …TAK ROSNĄ
|AUTOR OPRACOWANIA: JAN KOWALSKI – OBSERWATOR
Komisja Europejska opublikowała wewnętrzny przewodnik „komunikacji inkluzywnej” z wymienionymi określeniami, których należy unikać, by nikogo nie urazić – pisze dziennik „Le Figaro”. Zaliczono do nich m.in. „Boże Narodzenie”, „pan”, „pani” i „homoseksualista”. Po fali krytyki KE poinformowała, że dokument nie został jeszcze ukończony i będzie „skorygowany”.
„Nasza komunikacja nigdy nie powinna zakładać, że ludzie są heteroseksualni, identyfikują się z płcią przypisaną przy urodzeniu lub identyfikują się w sposób binarny” – podkreśla przewodnik KE. Radzi, aby unikać mówienia o „obu płciach” lub rozpoczynania przemówienia od frazy „panie i panowie”, zaleca, „aby nie czynić niewidzialnymi osób interpłciowych lub queer”. Według dokumentu za obraraźliwy można również uznać termin „homoseksualista”.W ankietach wymagających podania płci należy dodawać opcję dla osób niebinarnych oraz unikać form „pan” i „pani” związanych z płcią przypisaną przy urodzeniu – dodaje przewodnik. Uzupełnia, że w razie wątpliwości powinno się stosować formę „Mx”. W odniesieniu do świąt chrześcijańskich dokument proponuje na przykład zamiast zdania „Boże Narodzenie może być stresujące”… „okres świąteczny może być stresujący”.
Malika i Juliusz zamiast Maria i Jan
Przewodnik zaleca dalej używanie terminu „imię” zamiast „imię nadane na chrzcie” i zaznacza, by nie używać „imion typowych dla religii”, takich jak „Maria i Jan”, które należy zastąpić np. imionami „Malika i Juliusz”. Aby uwzględnić bezpaństwowców i imigrantów, KE radzi nie używać terminu „obywatel”. Jest to również kwestia „ostrożności wobec negatywnych konotacji niektórych terminów” – wyjaśnia przewodnik.
Przewodnik zaprezentowała w Brukseli w październiku europejska komisarz ds. równości Helena Dalli. Spotkało się to z falą krytyki płynącej m.in. z Watykanu. Sekretarz stanu Stolicy Apostolskiej kard. Pietro Parolin określił wytyczny KE jako „wymazywanie chrześcijańskiej Europy”. Dalli poinformowała w komunikacie prasowym, że przewodnik nie został jeszcze ukończony i zostanie skorygowany. Według „Le Figaro”, mają się rozpocząć krótkie, półtoragodzinne szkolenia dla urzędników z nowych form komunikacji zalecanych przez przewodnik.
Nie wiadomo komu spodoba się ten „gniot” – wewnętrzny przewodnik „komunikacji inkluzywnej” – większości czy mniejszości (?). Większość chciała do Unii, chociaż… część tej „większości” (czytaj hipokryci) też metodą „na raka” już cofa się do tyłu. A ta mniejszość też jest podzielona na frakcje polityczną i antypolityczną, i ostatecznie na prawicę i lewicę itp. I z takim poczuciem, już wszyscy żyjemy w chaosie – nie tylko polskim ale i światowym itp.
Zbiorowe przywództwo i zbiorowa odpowiedzialność w każdej instytucji mają to do siebie, że w efekcie nikt nie rządzi, za to wszyscy próbują zwiększyć zakres posiadanej władzy i mamony ale równocześnie nikt nie bierze na siebie odpowiedzialności. Tak uzyskuje się stan wiecznego bezwładu i chaosu aż do momentu katastrofy za którą oczywiście nikt nie pójdzie do kryminału.
I to coraz częstsze pytanie zasłyszane w moim Kraju: Do czego właściwie jest potrzebny Kościół młodemu pokoleniu w Unii Europejskiej, a szczególnie w Polsce od wieków Katolickim Państwie – poza zapewnieniem obsługi tradycyjnych obrządków, jak chrzciny, śluby i pogrzeby – kiedy na ten temat odpowiedź zanika już w samym pytaniu. Zanika bo nie ma w naszym polskim Narodzie charyzmatycznego przywódcy. I Państwa i Kościoła. Powyższe pytanie jest bardzo ważne wręcz kluczowe, bo określające to, co czeka Kościół w przyszłości. Na razie jedyna optymistyczna odpowiedź brzmi, że skoro przetrwał w Polsce liczne „unowocześnienia” i te „usprawnienia” tyle lat, to i tym razem sobie poradzi. Tylko jak właściwie to zrobi – kiedy nie reaguje na coraz częstsze libertyńskie domaganie się rozdziału Kościoła od Państwa. A głos z Rzymu staje się coraz bardziej niezrozumiały…
Inne przykre i już emocjonale pytanie w czasie epidemii, która podzieliła świat, ze względu na skutki po wybuchu zarazy… jest następujące:
Kiedy usłyszymy w debacie publicznej głos z UE – profesjonalny, z racjonalnymi argumentami, oferujący naukowo wypracowane rozwiązania. Głos pełnym szacunku – w tym czasie zarazy – bez politycznych i globalnych akcentów – który usłyszą ludzie wystraszeni pandemią – z najwyższą troską o przywrócenie naturalnych praw i wolności.
W ostatnich latach jesteśmy informowani o szokujących działaniach różnych władz – tych wielkich, jakimi są agendy ONZ czy UE, i tych lokalnych, samorządowych, które usiłują nieudolnie w okresie Bożego Narodzenia czy Wielkiej Nocy zafałszować przekaz tych świąt. Odbywa się to najczęściej bezdyskusyjnie, arbitralnie, z wykorzystaniem autorytetu instytucji. Ot, różni więksi i mniejsi kacykowie pod szczytnym hasłem inkluzywności szerzą ideologiczną propagandę własnej małostkowości. Parafrazując znane powiedzenie odnoszące się do komunistycznych rządów w PRL-u, wciąż zderzamy się z dyktaturą ciemniaków.
Ten nurt usuwania symboli, znaków i treści chrześcijańskich z przestrzeni publicznej przybiera coraz groźniejszy wymiar, ponieważ odrywa od historycznych korzeni naszej Ojczyzny, Europy i świata i stygmatyzuje katolików, czyniąc z nich obywateli drugiej kategorii. Jest to, jak się wydaje, nie tylko akcja pojedynczych osób, lecz także próba narzucania ludziom w Polsce i Europie, Ameryce – za pomocą przemocy prawnej, gospodarczej i finansowej – nowego systemu wartości przez zorganizowane zdemoralizowane grupy wpływu.
###
I ani pani Helena ds. równości i ani wiceszefowa Parlamentu UE, Katrina Barley Niemka i socjalistka – co to zamierza zagłodzić Polskę i Węgry… I ani zapite Junckery, ani służalcze Tuski i lewe Trzaskowskie czy „chłopcy Biedronie” ani francuskie Mac(a)rony nie będą pouczać Polaków jak żyć, kogo szanować, jak wychowywać własne dzieci i żyć wśród inteligentnych ludzi. To my Polacy nauczyliśmy Francuzów jeść widelcem i nożem. Niemców, że nie beka się w czasie obiadu przy wspólnym gościnnym stole, a ponadto, jak ustąpić miejsca starszej Pani. Cały świat zachodni uczyliśmy, że w towarzystwie nie należy drapać się w kroku, ani dłubać w nosie. A Ruskich, że zegarki „tykają do przodu” bo w środku mają trybiki a nie chrabąszcze…
… A Sobiescy i Kmicice uczyli naszych Prraprra i Dziadków jak walczyć, poświęcać się, szanować i kochać swoje Marysienki i Oleńki. Z kolei nasi Ojcowie uczyli moje pokolenie jak powinniśmy się troszczyć o nasze narzeczone, żony i rodziny.
Taki „Przewodnik” mógł sklecić tylko bezmyślny unijny biurokrata, którego lewackie poglądy nie pozwalają rozróżnić czerwonego „święta 1 Maja” od Świąt Bożego Narodzenia. Bo ON chce słyszeć tylko brzęczące Euro zamiast kolędy.
Jakże słusznie powiedział premier Morawiecki: „Odrzucam język gróźb, pogróżek i wymuszeń. Nie zgadzam się na to by politycy szantażowali i straszyli Polskę”! Ale zaraz zawyła lewica… Unia da…!!!
Mimo wszystko Zdrowych i Spokojnych Swiąt Bożego Narodzenia i Szczęśliwego Nowego 2022 Roku życzę Redakcji i Czytelnikom naszepismo.pl
Obserwator
Ilustracje i obrazek wprowadzający / internet/; naszepismo.pl
###############################################
>
@@@
(…) Generalnie mądrość i głupota różnią się długością perspektywy, w jakiej dostrzegają skutki swoich działań. Głupota widzi korzyści – zaraz. Nie widzi dewastujących skutków później. Mądrość widzi owo później. Dlatego Pismo Święte powiada, że „Lepiej spotkać niedźwiedzicę, co straciła młode, niż głupca z jego głupotą”.
Niestety doraźność, nowość, „dzisiejszość”, to kluczowa perspektywa przez która ludzie oglądają rzeczywistość. Więc… nic dziwnego, że ta unijna kobieta „urodziła” tak szybko ten przewodnik tuż przed świętami..
Żygmunt Lisik
Czytelnikom Naszego Pisma należy się wyjaśnienie że Le Figaro nie jest już od jakiegoś czasu liberalnym, mieszczańskim i nieco konserwatywnym dziennikiem tylko, jest w rękach izraelskiej rodziny Bloch-Dassault. To jest ta samam rodzina która chciała zakontraktować sprzedaż do Polski helikopterów Caracal. Gdy PiS się z tego wycofał, w środowisku Gazety Wyborczej podniósł się straszny rejwach.
W roku 1929 Marcel Bloch założył firmę samolotową. Po wojnie zmodyfikował personalia na Bloch-Dassault aby w 1949 roku stać się już tylko Dassault. Podczas wojny Izraela z krajami arabskimi w 1967 roku firma zaopatrzyła wojska izraelskie w dużą ilość maszyn i była bardzo zaangażowana w działania wojenne.
Od roku 2004 Dassault Group jest również właścicielem Le Figaro.
P. (p)Victoria zamiecia tu bardzo rzeczowy komentarz, który coraz wyraźniej przedstawia wpływy izraelskie na UE, i nic dziwnego bo właściciele i redaktorzy byli i są pochodzenia żydowskiego. Ale jeśli już i ta gazeta punktuje debilność unijnych komisarzy i europosłów, to znaczy, że ta unia jest bagnem, w który wdepnęła i Polska.
Zygmunt
Przepraszam za”literówki” w komentarzu, ale laptop w podrózy to nie to samo co na biurku
Dobrego Nowego Roku życzę!
Zygmunt
@@@
Nie tylko o seks, płeć i o „Malikę i Juliusza” chodzi, co chce uregulować ta komisarz Helena. Tam w Unii są takie przekręty i taki fałsz, że aż włos się jeży na zdrowym rozumie, że ta zwariowana biurokracja domaga się od Polski sprawiedliwości w unijnym wydaniu.
Věra Jourová, wiceprzewodnicząca KE – jak donosi „Gazeta Polska” ulokowała swoje pieniądze w BlackRock, międzynarodowym funduszu finansowym „robiącym kontrowersyjne interesy w Rosji i komunistycznych Chinach”. „Jednym z kontrahentów BlackRock jest rosyjski Lanta Bank, kierowany przez przyjaciela Władimira Putina.
Dziennikarze Gazety w oświadczeniu Věry Jourovej znaleźli m.in. w poddziale „inne aktywa”, informację, że Jourová odłożyła w funduszach inwestycyjnych ponad 165 tys. euro, czyli około 770 tys. zł. Z czego duża część, bo niemal 300 tys. zł, trafiła do funduszu opisanego jako „BGF GLOBAL ALLOCATION FUND”.
I ta komisaryczna banda domaga się aby w Polsce przestrzegano prawo i sprawiedliwość – bo inaczej zagłodzą nas na śmierć! Ta kobieta zjawiła się w Brukseli sześć lat temu nie mając pojęcia o unijnej polityce ani o tym, czym ma się zajmować dziś jest odpowiedzialna za przestrzeganie podstawowych WARTOŚCI Unii Europejskiej. WARTOŚCI! Istny cyrk.
Jan
Brytyjski trybunał przyznał katolickiej pielęgniarce rację, że zwolnienie jej z pracy za noszenie maleńkiego krzyżyka było oznaką dyskryminacji za wiarę i naruszyło jej prawa człowieka. Chodzi o 61-letnią Mary Onuohę, której władze szpitala w Londynie nakazały zdjęcie krzyżyka ze „względów sanitarnych”, mimo że inni pracownicy mogli nosić hidżaby, sari, turbany i biżuterię.
Pochodząca z Nigerii pielęgniarka była dyskryminowana od 2015 roku. Z powodu krzyżyka, który nosiła w pracy bez żadnych problemów przez 19 lat, została m.in. zdegradowana.
Lewackie, Kameleony i kameleonki, z lepkimi długimi języczkami, pierdzące w unine stołki i wydające z siebie tony trującego gazu za jednym posiedzeniem, za ogromne pieniądze ludzi pracujących. Co teraz zrobicie z waszymi Przewodnikami. Poniżana emigrantka i dyskryminowana pielęgniarka ma na imię Maria, czy musi też zmienic imię na Malika?
JAN (Qld)