Władimir Putin, Emmanuel Macron i Olaf Scholz żyć bez siebie nie mogą.
|AUTOR: KRZYSZTOF WOŁODŹKO /TVP INFO
Moskwa-Berlin-Paryż. Stolice telefonicznej osi
Telefoniczna gorąca linia Moskwa-Berlin-Paryż ma chyba zupełnie inne cele niż przywrócenie pokoju na Ukrainie.
Kolejne wieści o tym, że prezydent Francji lub kanclerz Niemiec właśnie odbyli długą telefoniczną rozmowę z prezydentem Rosji na nikim już nie robią wrażenia. Nikt też już chyba nie wierzy, że ta telefoniczna oś służy przede wszystkim próbom przywrócenia pokoju na Ukrainie. Sygnały, które wysyła zarówno Paryż, jak i Berlin wskazują, że te państwa chcą sobie zagwarantować dobre relacje z Moskwą, niezależnie od dalszego biegu wydarzeń.Jak się to ma do europejskich wartości, w imię których niemieccy i francuscy politycy tak często atakowali Polskę, niech sobie każdy sam odpowie. Pieniądze nie śmierdzą – powiadali starożytni Rzymianie. Smutna w tym mądrość, tragiczna mądrość: Francji i Niemcom nie śmierdzą biznesy z Rosją, choć cały cywilizowany świat dobrze już wie, że za każdy dzień tych biznesów zapłacą niewinni ludzie na Ukrainie.
Niemal każdy dzień przynosi nowe wieści, kolejne owoce rozmów telefonicznej osi Moskwa-Berlin-Paryż. Sukces goni sukces. Macronowi zaraz spuchnie ucho od słuchania Władimira Putina. Francuskiej firmy, niemal ostentacyjnie, ogłaszają, że zostaną w Rosji. Przemysł motoryzacyjny i budowlany, wielki spożywczy biznes wprost zostały zachęcone przez prezydenta Francji, by pozostać w Rosji, która wszczęła największą w Europie wojnę od 1939 roku.
Gdy rosyjskie rakiety terroryzują i mordują ludność Ukrainy, zabijają chorych, starych, kobiety i dzieci, Francja robi z Rosją biznesy jak zwykle. I to nie dlatego, że jest do tego zobligowana unijnymi przepisami czy pętana prawnymi ograniczeniami. Robi to, bo chce, bo francuskie elity – z prawa, lewa i centrum – od bardzo dawna są prorosyjskie, mniej lub bardziej skrycie. Nikt już się tam nie boi, że rosyjski żołnierz będzie poił konie w Sekwanie. Po drodze od Moskwy do Paryża jest przecież tyle innych państw. To nie ich problem – słuszne obawy wschodniej i centralnej Europy. Wolność, równość, braterstwo? Nie dla Ukrainy...
^^^ „Faut-il mourir pour Danzig?” – czy powinniśmy umierać za Gdańsk? – zastanawiali się Francuzi we wrześniu 1939 r. W tym czasie nikt jeszcze nie znał przyszłości.
W Niemczech podobnie. Scholz pewnie dzwoni na Kreml na prywatny: „Jak wasz dzień Władimirze Władimirowiczu, dużo dziś roboty? A co tam na froncie? Co mówicie? Powtórzcie, pażałsta, bo przerywa. Co znaczy: piz..ec? Ah, maleńka prośba, Władimirze Władimirowiczu: nie zabijajcie, Wasze Imperatorskoje Wieliczestwo, byłych więźniów naszych niemieckich obozów koncentracyjnych, bo ludzie mają absmak”.
A potem to już wiadomo, biznes jak zwykle: ropa, gaz, części zamienne, chemia, produkty spożywcze, lekarstwa i jak na złość jakieś „niezrozumiałe” protesty na polsko-białoruskiej granicy. A tu jeszcze baćka Łukaszenka kręci się jak jabłuszko w przeręblu, wojsko mu nie chce iść na wojnę, białoruscy kolejarze tory rozkręcają, białoruscy ochotnicy Moskali za wolność waszą i naszą biją.
Gorzko szydzę, ale co zrobić, skoro Niemcy już nie mają dla Ukrainy sprzętu wojskowego. Podobno magazyny Bundeswehry stoją pustką. Tak bywa jak się jest czwartym na świecie eksporterem broni, towar wyszedł, Rosjanie przechodzili z tragarzami, co zrobisz, jak nic nie zrobisz.
Poza tym – wiadomo, ropa i gaz, Angela Merkel zapewniała, że chodzi tylko o biznes, dobry biznes, nie można było w to mieszać polityki – zapytajcie Donalda Tuska, może jeszcze coś pamięta z tamtych czasów. Zwykły biznes, żadnej polityki, a już absolutnie – wojny. A kto nie wierzy, ten oszołom. Wystarczy krótka kwerenda w liberalnych mediach, żeby to sprawdzić.
A przy okazji biznesu i polityki, kapitału i polityki. Tak zwani liberałowie zapewniali nas przez trzy dekady, że kapitał nie ma narodowości. Zapewniali nas też, że najlepsza polityka przemysłowa dla Polski to brak polityki przemysłowej. Niech dziś każdy sobie odpowie sam, jakie straty przyniosło takie myślenie i taka praktyka. Ile polskich firm i marek zostało podporządkowanych także niemieckiemu i francuskiemu kapitałowi? Ile liberałowie chcieli oddać jeszcze – choćby w rosyjskie ręce?
Gdzie byśmy dziś byli, jakie byłoby polskie pole manewru, gdyby nie choćby perspektywa szybkiego oddania do użytki Baltic Pipe? Łatwo sprawdzić, co Waldemar Pawlak, prominentny polityk PSL, którego partia współtworzyła rząd z Platformą Obywatelską, wygadywał przez lata o polskiej energetyce. Warto sprawdzić – jak zauważył dziennikarz gospodarczy Jakub Wiech – co mówił Pawlak tuż przed wybuchem wojny rosyjsko-ukraińskiej: mówił, że „[Baltic Pipe] nie jest potrzebny, budowa jest bezzasadna”.
Ktoś powie, że uwagi o osi Moskwa-Berlin-Paryż to czysta złośliwość. Ale całkiem niedawno w Onecie (tak, tak!) ukazał się wywiad z analitykiem Krzysztofem Wojczalem. To ekspert, który kilka lat temu przewidział, że do 2022 r. Rosja wywoła wojnę w Europie lub na Bliskim Wschodzie.
Wojczal mówi w tym wywiadzie bez ogródek: „Putinowi zależało na trzech kwestiach. Politycznej zgodzie USA na sojusz Berlin-Moskwa oraz szerzej na oś Paryż-Berlin-Moskwa, dzięki której zbudowana zostałaby Europa — a raczej EuRosja — od Lizbony po Władywostok”.
Czas na puentę.
Żal mi trochę ludzi, którzy dziś naprędce muszą korygować swoje niedawne jeszcze przekonania, że to liberałowie mieli rację w swoich poglądach na Polskę, Rosję, Niemcy czy Francję. To wśród nich zauważam dziś największą histerię i kompletne zagubienie w sytuacji – nie rozumieją, bo nigdy tego nie pojmowali, skąd telefoniczna oś Moskwa-Berlin-Paryż.
&&&
Dla np.pl opracował i przekazał Jarek Micewski/ źródło TVP/INFO. / ILUSTRACJE i OPISY np.pl
LISTA HAŃBY: ZAGŁODZIĆ POLSKĘ
Rezolucja została przyjęta 478 głosami za, przy 155 przeciw i 29 wstrzymujących się. Europosłowie PiS deklarowali wcześniej, że będą przeciwko, Lewicy – że ją poprą, a PO – że wstrzymają się od głosu.
ZA głosowali:
Sylwia Spurek, Magdalena Adamowicz, Leszek Miler, Róża Thun, Włodzimierz Cimoszewicz, Jerzy Buzek, Marek Belka, Łukasz Kohut, Robert Biedroń, Jarosław Kalinowski
WSTRZYMALI SIĘ od głosu:
Bartosz Arułkowicz, Andrzej Halicki, Radosław Sikorski, Janina Ochojska, Ewa Kopacz, Jan Olbrycht, Tomasz Frankowski, Janusz Lewandowski, Elżbieta Łukaciejewska, Jarosław Duda
########################################################
@@@
CORAZ WIĘKSZE WYMAGANIA
Sekretarz stanu w MSWiA zwrócił uwagę, że jedynym z największych problemów, z którym mierzymy się w ostatnich dniach, jest fakt, że uchodźcy, którzy docierają do punktów recepcyjnych CHCĄ z nich jechać DO największych polskich miast. – Mamy znaczną rezerwę miejsc dla uchodźców w małych miejscowościach. Dlatego chcemy przekonać ich, że tam też są dobre warunki, że Polacy czekają tam, aby im pomóc. Dla wszystkich, którzy przyjadą do Polski jesteśmy w stanie zorganizować pomoc – zapewnił wiceminister.
Sława
Przemysł
POLAK-Węgier dwa bratanki…? Czy już nie?
Czasami trudno zrozumieć i uwierzyć w to, w jaki sposób premier Węgier Viktor Orban w jakimś sensie zgwałcił demokrację organizując politykę wyłącznie pod batutę swoją, swojego urzędu i państwa, które coraz bardziej – de facto – eliminuje tę istotę demokracji, w tym wolne media i równość szans w wyborach – rozpłakał się Tusk na konferencji prasowej w sprawie demokracji – bo Orban i Fidesz-KDNP zdobyła 135 mandatów w 199-osobowym parlamencie, a więc uzyskała większość konstytucyjną.
Stefan