Język polski – „piękny jak aniołów mowa”
|Fundacja Deo et Patriae
im. prof. Mieczysława A. Krąpca OP
Już dawno temu pisał Mikołaj Rej, że „Polacy nie gęsi lecz swój język mają”. Gęsi „język” jest tylko ekspresją stanów organiczno-psychicznych naszych miłych ptaków. Trudno nawet nazwać go językiem, gdyż jest zbiorem naturalnych sygnałów, a nie znaków poznawczych przekazywanych komuś drugiemu. Mikołaj Rej zwrócił uwagę, że polski język coś znaczy, jest nośnikiem ludzkiego poznania, które można przekazywać w znakach językowych drugim ludziom. Im bogatszy jest zasób poznania, tym bogatszy jest ludzki język, im subtelniejsze są formy poznania, tym język jest subtelniejszy. Całe życie duchowe człowieka i narodów zawiera się w języku, który przez to staje się istotnym składnikiem i przekazicielem ludzkiej kultury. Byli nawet myśliciele, którzy uważali, że granice ludzkiego poznania, granice kultury są granicami ludzkiego języka.
Nasz polski język został ukształtowany na języku łacińskim. Przecież do XV wieku w Polsce językiem nauki, językiem kultury, w tym poezji, był język łaciński, bo nawet z pochodzenia chłop Klemens Janicki pisał swe wiersze po łacinie. Język łaciński stanowił przez kilka wieków swoistą formę kształtującą naszą polską gramatykę i nasz polski język. I nic dziwnego, że gdy zaczęliśmy pisać w języku polskim, w języku systemu znaków racjonalnych a nie gęsich sygnałów, to stworzyliśmy dzięki Janowi Kochanowskiemu przecudny język polskiej poezji, nieustępującej samemu łacińskiemu Horacemu, a w przeżyciach racjonalnych może o wiele głębszej od wielkich dzieł pogańskich poetów. Kochanowski, mistrz pięknego polskiego języka, z dumą i wyższością patrzył na poetów zachodnich. Język Sępa Szarzyńskiego, a potem wielkich naszych wieszczów wynosi na szczyty duchowości przeżycia narodowe Polaków. Sienkiewicz, niewątpliwy mistrz tego języka, wyznał, że jest to obok starogreckiego języka, chyba najpiękniejszy język narodów oddający wszelkie subtelności ludzkiego życia duchowego. Urodzony w Krzemieńcu Słowacki, mistrz polskiego słowa, żądał,
„aby język giętki powiedział wszystko, co pomyśli głowa,
a czasem był jak piorun jasny, prędki,
a czasem smutny jako pieśń stepowa,
a czasem jako skarga nimfy miętki,
a czasem piękny jak aniołów mowa…
Aby przeleciał wszystko ducha skrzydłem”
I co stało się dzisiaj z pięknym językiem klasycznej literatury polskiej, gdy przysłuchamy się mowie codziennej na ulicach, w tramwajach, autobusach, pociągach, gdy słyszymy język dorastającej młodzieży, chłopców, a nawet dziewcząt. Bywa to często stek śmierdzącej lawy brudu i moralnej zgnilizny. Trudno tego słuchać, bo są to straszne, plugawe, agresywne głosy-wyrażenia, przy których gęganie gęsi jest dobrą muzyką.
Jeśli język jest nośnikiem znaków poznania ludzkiego, to wulgarne słowa pijaków, gangów młodzieżowych stanowią ohydną treść zwyrodniałego seksu, chamskiej agresji i pogardy dla drugiego człowieka. Skąd to się wzięło? Przecież to budzi przerażenie. Ludzie używający pohańbionego języka manifestują swą wewnętrzną zgniliznę. Na pohańbienie narodu długo pracowali nasi ciemięzcy zagraniczni i miejscowi. I, niestety, udało się zhańbić wielki obszar życia publicznego, skoro to wszystko jest słyszalne w potwornym języku. Przed ostatnią wojną nasi myśliciele pisali o kulcie mowy ojczystej. Po wojnie ojczysta mowa była systematycznie raniona i przez nowomowę i przez czasopisma, przez upadlanie życia, spowodowane złymi rządami, przez piśmidła propagujące agresję i seks. Doszło do tego, że dzisiaj ludzie już się nie wstydzą swych szkaradnych słów, że młodzież wobec starszych używa zgnojonego języka.
A przecież język jest przede wszystkim narzędziem poznawczej informacji zarówno o poznawanej rzeczy jak i sposobie ludzkiego poznania. Co się stało z naszym pięknym językiem? To już jest głośny alarm o upadku społecznej kultury, bo język ujawnia i treści poznania, i sposoby poznania. Szczególnie sprawa jest doniosła dla dorastającej młodzieży. To prawda, że zawsze młodzież ma swoje wyskoki, ale w życiu publicznym, zbiorowym powinna liczyć się ze starszymi i kulturą języka. To prawda, że język prócz funkcji poznawczej, tzw. kognitywnej, ma także swe funkcje ekspresyjne, propagandowe i in. I właśnie językowa ekspresja najbardziej ujawnia stan ludzkiego ducha. Jaki duch zapanował w sposobie bycia wielu młodych ludzi?
Ale naprawa ducha może przyjść przez naprawę języka. Dobre używanie mowy pozwala wzrastać duchowo. To mowa jest objawem człowieczeństwa, dlatego dobry i piękny język kształtuje ducha pięknego. To musi wziąć pod uwagę szkoła, a także Kościół i rodzina wychowując do pełnienia dobra. To musi także brać pod uwagę radio i telewizja, by używać poprawnego i pięknego języka polskiego. Bo i w radio i telewizji bywają nie tylko błędy językowe, ale czasem coś gorszego. Przypomnijmy sobie jako chrześcijanie list św. Jakuba Apostoła: „Jeśli kto w słowie nie upada, ten jest mężem doskonałym, może także na wodzy trzymać całe ciało. A jeśli koniom wkładamy wędzidła w pyski, aby nam były posłuszne, to całym ciałem ich kierujemy. Oto i okręty, choć wielkie i przez potężne wiatry pędzone, kieruje malutki ster… Tak i język jest wprawdzie małym członkiem, ale wielkie rzeczy dźwiga. Oto jak mały ogień jakże wielki las podpala”. Niech język polski tworzy piękno ojczystej mowy i dobro naszego działania.
o. prof. M.A. Krąpiec
^^^
Światowy Dzień Bez Przekleństw: Uczniowie powiedzieli; m.in.
Młody człowieku do szkoły idący, dużo widzący, wiele słów słyszący, czy język polski jest aż tak trudny? Czy bez przeklinania jest mocno nudny?
A gdy złość Cię ponosi, w ciele kłótnia roznosi to tylko słowo na “k” pomaga? Dopiero wtedy złapie rozwaga? Nie pali wtedy zgaga? A można użyć słów prostych, nie trzeba wzniosłych ani doniosłych, że szumią wierzby złowrogo, a szatan idzie ciemną drogą. Słów wiele nasz słownik zawiera, wiele przez przekleństwa zanika, wiele umiera. Słowa na “k”, “p” je wymienia, z użycia wypiera. A możesz im dać życie nowe, wtedy wszyscy by powtarzali, wszyscy by po tobie powielali, w obiegu by używali o wulgaryzmach zapominali. Profesor Miodek ukłony w twa stronę by składał, w wiadomościach o tobie gadał. Nowy trend byś zadał. Takie to proste, nie trudne do zrobienia, zależy od chcenia, od Twojego zrozumienia, starych nawyków porzucenia.
Kacper Krzemiński
^^^ „To koszmarna sprawa gdzieś wejść, żeby uzyskać informacje albo kupić bilety i wszędzie napotykać przekleństwa. Przypuszczam, że to jest jak z graffiti w stoisku łazienkowym: chcesz po prostu się wysikać i utykasz patrząc na bluźnierstwa na ścianie albo brutalnie dobitne rysunki.“ — Sufjan Stevens, piosenkarz i multi-instrumentalista.
Dla naszepismo.pl opracowała Jolanta V Miarka / ilustracje; admin np.pl
########################################
Pani Jolanto, PRZEPRASZAM ZA UWAGĘ. Język polski był kiedyś mową aniołów, ale ostatnio tak schamiał, że Polaka, Polaka rozpoznaje w Europie, po tym co się z jego gęby wydobywa. Prof. Tadeusz Zgółka, językoznawca, etnofilolog, UAM pisze tak:
Pierwszym sposobem na zwalczanie chamstwa jest uświadamianie tego chamstwa. Młodych ludzi np. nie razi słowo zajebisty, a powinno. Język się zmienia. Wiele słów, które były wulgaryzmami, przeszło do kategorii eufemizmów, można ich używać nie narażając się na napiętnowanie, nawet w salonie. Kiedyś nawet słowo pieprzyć było niedopuszczalne, a co dopiero dzisiaj PIER…..Ć! Zmieniło się poczucie językowe i wyczulenie na słowa dobre i złe. Walka z wulgaryzmami zaczyna się od kształtowania świadomości, niestety, szkoła często udaje, że takich słów nie ma.
OBIEKTYWNY
Ciekawe jest to, że można podać przykłady kiedy łacina jest bliższa do języka polskiego niż na przykład do języka włoskiego lub angielskiego. W łacinie stosuje się odmianę przez przypadki rzeczownika i przymiotnika, tak samo jak w języku polskim, a nie ma tego w języku włoskim czy angielskim. Wiele nazw geograficznych przeszło bezpośrednio z łaciny do języka polskiego jak np. Anglia. Po włosku to będzie inghilterra. Łacina do języka polskiego przeszła poprzez naukę i ludzi wykształconych, natomiast np. do języka angielskiego przeszła poprzez prostych wojowników i była to łacina niestaranna.
Lidia
Dobry jest ten artykuł i te komentarze, ale codzienny język polskiej ulicy upadł już na bruk i zagłuszył „mowę aniołów”. A o łacinie, to jak można uczyć młodzież, kiedy brak nauczycieli. Słyszałem kiedyś taką gadkę, że po co moim dzieciom jest potrzebna łacina, syn nie będzie pracował w Watykanie, a na Zachodzie.
Andrzej
Za publiczne bluzganie powinno sie płacic mandaty.
Stefan KUŚ
Fragmenty artykułu Pauliny Waleczek „Cała Polska klnie jak szewc”:
Na przystanku, w szkole, w pracy, na imprezie. Wszędzie bluzgi. Bo pogoda nie taka, bo ziomek krzywo się patrzy, nauczycielka zdenerwowała swojego ucznia, więc jest „taka i siaka”. Tylko czasami jakaś staruszka nie może się nadziwić, co dzieję się z tym światem. I jak to możliwe, że z ust pięknej, młodej dziewczyny wypływają takie obelgi. Ale kiedyś świat był inny, mężczyźni przepuszczali panie w drzwiach, młodzi ustępowali miejsca, a rynsztokowe zwroty były niedopuszczalne. Teraz już nikt nie zwraca uwagi na niestosowne słownictwo. Weszło nam to w krew. Furorę w internecie robią różnego rodzaju słowniki mowy ulicznej, młodzieżowego slangu, prześcigamy się w wymyślaniu coraz to nowych epitetów. Jedno jest pewne – język polski się zmienia. Jeszcze parę lat temu słowo „zajebiście” wywoływało falę konsternacji, teraz pojawia się w słownikach.
NIESTETY!
Pani Jolanto, nie pierwszy to Pani świetny artykuł,. Polska mowa to nasz polski pas[z]port, to nasze polskie geny, będziemy na tym swiecie zerem, jesli o pięknie polskiej mowy zapomnimy. Emigranci od wieków słowem „Niech będzie Pochwalony Jezus Chrysus i „Szczęść Boże”, tymi pięknymi polskimi słowami się poznawali, witali i żegnali i tacy chciejmy wraz z naszymi rodzinami pozostać.
Pozdrawiam Panią i Redakcję
Kasia Skoczowska/ Tas.
Panie piszą o czymś co już nie istnieje. Nawet księża zapominają tego „Niech będzie”, kiedy się ich mija, albo zaczyna rozmowę.
Emigrant
W czołówce polskich polityków wulgarystów od lat znajduje sie minister spraw zagranicznych Radek Radosław Sikorski
Pozdr. Zdzich
@@@
Nie ma piękniejszego języka. Brońmy jego polskiej czystości! „Matka. Matuchna. Mateńka. Mama. Mamusia. Mamunia. Mamuśka. Matusia. Mateczka. Matusieńka. Matusinieczka. Matula. Matulka. Matuleńka… Tyleż spieszczeń serdecznych odnaleźć można w „Słowniku języka polskiego” wydanym w roku 1809!
I tamże – niby pszczoła w bursztynie – zachowało się praimię matczyne, dostojne, jak szum stuletnich sosen w borze ojczystym. MACIERZ.
W kraju mych lat dziecinnych, na Podlasiu, błękitnym Bugiem opasanym, rośnie kwiat maleńki, fioletowymi smugami pobrzeża rzeki zdobiący, zapachem słodkim i czułym pszczół roje – z matkami ich – wabiący. Zowie się „macierzanka”, bo – jak napisano w starodawnym podręczniku lecznictwa – „niby matka ratunek w bólach szybki dawa”.
Cytaty z książki „Matki Wielkich Polaków /ebook/ Barbary Wachowicz
Szczęść Boże. Pozdrowiamy z Marayong
s.s.
Ten piękny język to już czas dawno przeszły. Dzisiaj obowiązuje w polskim salonie język wrocławianki Marty Lempart (W………ć) Laureatki nagrody POLCUL-AIPA w Australii – za Obronę demokratyczych wartości .
Ozzy, Ozzy, oi, oj