Partyzanci z batalionu suchedniowskiego
|Autor: Ewa Michałowska- Walkiewicz
Był rok 1943. Zima dokuczała nam niezmiernie. Partyzanciz batalionu suchedniowskiego w taką temperaturę rzadko brali udział w akcjach kierowanych przeciwko niemieckiemu wrogowi. Tworzyło to dla nich okazję do łatwiejszego przezimowania i dlatego najmowali się oni do pobliskich gospodarstw, aby przez okres zimowy pracować w obejściach przydomowych i mieć codziennie ciepłą strawę- wspomina Jan Gałka- Gałecki kapral.
Rzecz się dzieje w Suchedniowie, przy obecnej ulicy Kieleckiej-mówi pan Jan. Nagle Józek najmłodszy żołnierz batalionu partyzanckiego, doświadczony strzelec, przybiegł od plebana. Oznajmił mu, żew kościele w bocznej nawie żona kościelnego znalazła sztandarz polskim orłem. Organista schował na razie sztandar do siebie na chórze, gdyż tam najrzadziej wchodzą Niemcy w celach robienia rewizji. Józek bardzo prosił gospodarza, aby pozwolił mu schować ów cenny skarb gdzieś w obórce, gdyż tam na pewno Niemcy go nigdy nie znajdą. Nie na rękę był taki pomysł gospodarzowi, ale po długich namowach swej żony Jadwigi, zgodził się. Problem tkwił w tym, jak sztandar ten przemycić przez drogę, na której w każdej chwili można natrafić na patrol niemiecki- opowiada pan Gałka -Gałecki.
Ale Józek był bardzo sprytny. Wziął ze sobą kosz z pieczywem, który rzekomo miał zanieść na plebanię, w którym potem miał ukryć cenne znalezisko. Jak więc postanowił, tak też zrobił- kontynuuje pan Jan. Strach po drodze nie raz zaglądał mu w oczy. Gdy ktoś głośniej powiedział, lub gdy usłyszał szelest dochodzący z krzaków, wnet myślał Józek, że to Niemcy i chował się w pobliskim rowie. Po długim czasie doszedł Józek do kościoła, pytając gdzie sztandar? Proboszcz zaprowadził młodzieńca schodkami na chór, a tam po omacku ręką wymacali sztandar. Józek pełen strachu nie omieszkał rozwinąć zdobycz, by zobaczyć polskiego orła i przytulić go do serca. Na sztandarze pisało Bóg Honor Ojczyzna Żołnierza Polskiego III Pułku Ułanów Mazowieckich.
Zdumienie proboszcza sięgało zenitu, gdyż nie wiedział skąd taki skarb znalazł się u niego w kościele. Na to pytanie, ani on ani Józek nie znalazł odpowiedzi. Mimo wszystko Józek dumny z tego co niesie, przemycał cenny skarb do domu swojego gospodarza.I tym razem strzelec batalionowy miał duszę na ramieniu.
Gospodarz przejął sztandar od Józka, chowając go skrzętnie pod klepiskiem w obórce. Tak więc cenne relikwie III Pułku Ułanów Mazowieckich, spoczęły w zdaje się bezpiecznym miejscu- wtrąca pan Jan.
Po upływie siedmiu dni we wsi zaroiło się od niemieckich samochodów. Jeden z niemieckich żołnierzy, otworzył bramę na podwórko. Rozkazując swoim podwładnym, by stacjonowali oni w tym gospodarstwie. Zimny pot oblał plecy mieszkańców. Ale, co było robić. Zakwaterowani Niemcy zaczęli czyścić broń, szykując się powoli do snu. Rozkazali sobie pościelić w łóżkach mieszkańców tego domostwa, a ci zaś musieli zadowolić się snem na siennikach rozłożonych na podłodze strychu. Podwórko zaroiło się od kuchni polowych, na których to Niemcy gotowali sobie strawę. Tylko niektórzy poprosili gospodarzy o kubek herbaty. Jeden butny żołdak niemiecki kazał gospodyni prać sobie ubranie, ale odważna kobieta mu odmówiła, nie bacząc na konsekwencje. Żołnierz ten, wymierzył jej policzek i całe szczęście, że tylko na tym się skończyło. Ale na szczęście żaden z nich nie wpadł na pomysł by wejść do obórki.
Nie pomyśleli oni bowiem, że tam może być coś ukryte, za co z pewnością pół wsi poszłoby z dymem. Po kilku dniach wizyty tych nieprzyjemnych gości, wydano rozkaz, by opuścili oni stancję i udali się do Kielc. Tak więc w obórce do dni wolności uchował się sztandar, który został po wojnie przekazany do muzeum kończy pan Jan Gałka- Gałecki.
Można więc wywnioskować, że nie tylko siłą można pobić wroga, ale przede wszystkim przebiegłością i odwagą.
Ewa Michałowska- Walkiewicz
^^^ Herb Suchedniowa, stylizowana litera „S”, miecz oraz kowadło.
###########################
Ilustracje dodał Admin/ np.pl
Cudny arrykul
Przecudowny artykuł, bardzo ciekawy tekst z powrotem do przeszłości.
Oby takich więcej 😉
Pozdrawiam